Wojna o targowisko

Z targowiska przy 3 Maja oraz zieleniaka przy ul. Koseły miasto powinno mieć 500-600 tys. zł dochodów miesięcznie. - Dostajemy najwyżej połowę tej kwoty. Właściciele bud miesiącami nie płacą abonamentu, lub dają ajentowi "co łaska". Regulamin kładzie kres sytuacji, kiedy to straganiarze dyktują miastu swoje warunki. Z niezrozumiałych dla mnie powodów radni nie przyjęli projektu uchwały - mówi Jacek Szkodziński, naczelnik wydziału nadzoru komunalnego magistratu.
Na placu targowym są wolne miejsca. Tymczasem handlujący ustawiają stragany na chodniku. Skrzynki z warzywami blokują też chodnik po drugiej stronie ulicy, mimo stojących tam znaków zakazu postoju i handlu. Parkujące na jezdni samochody utrudniają ruch. W soboty, kiedy przyległa do placu ulica Koseły przekształca się w targowisko trzeba chodzić jezdnią, lawirując pomiędzy samochodami.
Szkodziński wini za to Powiatowy Zarząd Dróg, gospodarza ul. Koseły. - Handlować na chodniku nie wolno od czerwca. Ale ludzie ustawiają tam stoiska, my pobieramy 30 groszy, a ajent bazaru -3 zł. Trudno polemizować ze stwierdzeniem, że w tym miejscu najłatwiej o klienta. Od zaprowadzenia porządku jest policja - oświadcza Zygmunt Staszczak, dyrektor PZD.
- Będziemy zakładać blokady na nieprawidłowo parkujące auta, karać osoby handlujące w niedozwolonych miejscach - zapowiada sandomierska policja.