Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt działał niczym herszt gminnej bandy

Andrzej Plęs
Daniel. F. miał smykałkę do publiczno-prywatnych interesów.
Daniel. F. miał smykałkę do publiczno-prywatnych interesów. Andrzej Plęs
Jeden wójt, trzech urzędników, radny i dwóch lokalnych przedsiębiorców - oto ekipa, która w ciągu jednego roku wyprowadziła z gminnej kasy w Raniżowie setki tysięcy złotych.

Radni gminni szeptali po kątach, ale niemal do końca kadencji Daniela F. bezkrytycznie "klepali" jego decyzje i zarządzenia. Część z rajców zdołał kupić, zatrudniając członków ich rodzin w urzędzie i instytucjach urzędowi podległych, i miał w nich zwolenników na dobre i na złe. Komisja rewizyjna rady gminy istniała, ale na ogół tylko po to, by pobierać diety.

W urzędzie nikt nie śmiał zapytać, dlaczego nie wyremontowano drogi, za remont której urząd już zapłacił, dlaczego nie dostarczono materiałów, za które również urząd zapłacił, skąd biorą się zadziwiająco wysokie wydatki gminy w jednym z miejscowych sklepów i dlaczego jednemu z lokalnych przedsiębiorców urząd wydzierżawił, a potem sprzedał po zadziwiająco niskiej cenie, gminny ośrodek turystyczny.

Pewnie Daniel F. dotrwałby do końca kadencji niespecjalnie niepokojony, gdyby nie kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej, która pod lupę wzięła operacje finansowe gminy. Z raportu wynikało, że to, co działo się w raniżowskim urzędzie, można by nazwać wydatkową niefrasobliwością, gdyby nie skala zjawiska.

I swoimi spostrzeżeniami RIO podzieliła się z prokuraturą. Rok pracy Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie ujawnił, że w Raniżowie funkcjonował zupełnie sprawny układ urzędniczo-biznesowy, który pozwalał wyprowadzać z gminnej kasy publiczne pieniądze.

Pierwszy (ujawniony) przekręt

Daniel F. miał prawo czuć się mocny, ze stołka przewodniczącego Rady Gminy Raniżów przeskoczył w wyborach 2010 roku na stanowisko wójta, a to przy poparciu Prawa i Sprawiedliwości, które rządziło nie tylko Raniżowem, ale i powiatem kolbuszowskim, i Kolbuszową. I przy poparciu posła Zbigniewa Chmielowca, w którego biurze poselskim przez pięć lat był dyrektorem.

Mając takie zaplecze, Daniel F. w Raniżowie mógł sobie pozwolić na wiele. Pozwolił sobie, kiedy jeszcze wójtem nie był, bo w październiku 2010 był "ledwie" przewodniczącym rady gminy, ale już wtedy wiedziano, że Daniel F., kandydat na wójta Raniżowa, za miesiąc wójtem zostanie w cuglach. I na miesiąc przed wyborami przewodniczący rady Daniel F. pozwolił sobie na sfałszowanie faktury na prawie 16 tys. zł. Wystawił ją na jasielską firmą swojej szwagierki, podrobił za nią jej podpis, a prokuratorzy do dziś nie ustalili, za co gmina miała szwagierce wójta zapłacić 16 tysięcy.

Ale zapłaciła, bo Daniel F. przekazał fakturę Józefie K., ówczesnej skarbnik gminy. Pani Józefa fakturę zatwierdziła, podsunęła do podpisu odchodzącemu z urzędu poprzednikowi Daniela F. Po czym 16 tys. przelano na konto firmy szwagierki Daniela F., a szwagierka kasę przekazała Danielowi F. Miesiąc później Daniel F. stawał do wyborów pod hasłem: "Moim atutem jest młodość, zapał, kompetencja".

Interes kwitnie

Ledwie dwa tygodnie po tym, jak państwowa komisja wyborcza ogłosiła, że Daniel F. został wójtem Raniżowa, ten dokonał kolejnego przekrętu. Razem ze skarbnik Józefą K., którą już wcześniej zdołał wciągnąć w przestępczy proceder, i Zofią M., referentką finansową w gminnym urzędzie. Nie ustalono, kto tym razem podrobił faktury, ale wystawiono je znów na firmę szwagierki Daniela F. Za ponad 5,6 tys. gmina kupiła u Anny F. ozdoby świąteczne, w gminie nikt ich nie widział, ale pieniądze trafiły do kieszeni członków grupy.

Dwa miesiące po wyborach Józefa K. podrobiła dokument, który potwierdzał, że została wykonana modernizacja drogi w Raniżowie.Podrobiła też podpis Stanisława S., innego urzędnika gminnego, który uprawniony był do wystawiania takich dokumentów. Droga nigdy nie została wyremontowana, ale kasa gminna wypłaciła na ten cel prawie 40 tys. zł. Obie panie podzieliły się kasą.

Wkrótce potem Daniel F. i dwie wtajemniczone panie z urzędu podrobili fakturę na ponad 16 tysięcy zł. Za tyle lokalna firma miała wyrównać pobocza i wykonać przepusty przy raniżowskich drogach. Tych prac nigdy nie wykonano, ale pieniądze z gminnej kasy wypłynęły. Do kieszeni trójki urzędników.

Za prawie 9 tys. zł firma Stanisława K. miała dostarczyć materiały do wykonania zatoczki autobusowej w Woli Raniżowskiej. Stanisław K. materiałów nigdy nie dostarczył, ale prawie 9 tys. zł z gminnej kasy popłynęło do członków urzędniczej bandy. Edwardowi K., ówczesnemu sołtysowi Woli Raniżowskiej, Daniel F. chciał jakoś wynagrodzić trud zbierania podatków na rzecz gminy, toteż spisał z nim fikcyjną umowę, na mocy której Edward K. miał pilnować więźniów wykonujących w Raniżowie prace publiczne. Nikt nie widział, by Edward K. pilnował więźniów, ale Daniel F. potwierdził, że robota została wykonana, a kasa gminy wypłaciła sołtysowi 4 tys. zł.

Za ponad 4,5 tys. zł dwóch panów z Raniżowa miało porządkować teren gminy i malować ogrodzenia gminnych obiektów. Tak mówiła umowa, którą podpisał z nimi Daniel F. Panowie, owszem, pracowali, bo wójt posłał ich... na plebanię i pod kościół, gdzie robili to, co mieli robić na terenie gminnym. Na koniec wójt poświadczył, że robota dla gminy została wykonana.

Jak się kupuje przychylność radnych, Daniel F. udowodnił, podpisując z dwójką z nich fikcyjne umowy. Władysław K. i Stefan G. mieli organizować i nadzorować inwestycje w swoich sołectwach. Nie było żadnego planowania, żadnego nadzoru, ale staraniem Daniela F. obaj dostali po kilka stów.

Idź na całość

Rosły sumy przepływające nielegalnie z gminnej kasy do kieszeni kilkorga ludzi. Daniel F. przekonał lokalnego biznesmena Ryszarda R. do wystawienia faktur za wykonanie dla gminy prac, których ten nigdy nie wykonał. O dziwo, tym razem skorzystała na tym instytucja publiczna. Ale jak...?!

Pierwsza faktura uszczuplała gminny bud- żet o 12,3 tys. zł, z czego 10 tys. Ryszard R. przekazał na rzecz Ochotniczej Straży Pożarnej w sołectwie Staniszewskie. Pozostałe 2,3 tys. zatrzymał w kieszeni. Taką miał umowę z wójtem. O przekręcie musiał wiedzieć wójt, skarbnik gminy i Zofia R., inspektor finansowa urzędu. Tym bardziej że - by zatrzeć ślady nieczystego interesu - Daniel F. usunął potem tę fakturę z dokumentacji gminy, o czym obie panie też musiały wiedzieć.

I podesłał przez siebie sfałszowaną, która mówiła, że za owe 12,3 tys. to nie budynek urzędu gminy był remontowany, a budynek OSP w Staniszewskiem. Na dokumencie widniał podrobiony (przez kogo?) podpis przedsiębiorcy Ryszarda R. Również o tej podmiance musiały wiedzieć Józefa K. i Zofia M.

Druga fikcyjna faktura z firmy Ryszarda R. mówiła o 20 900 zł za remont budynku GOKS. Tym razem żaden strażak nie skorzystał, skorzystała trójka wtajemniczonych: wójt Daniel F., skarbnik Józefa K. i przedsiębiorca Ryszard R. Długo później oskarżony Ryszard R. zwierzał się śledczym, że Daniel F. wielokrotnie jeszcze namawiał go do powtórzenia takiego "dealu", ale przedsiębiorca się na to nie zgadzał.

Radny gminny i sołtys Woli Raniżowskiej cieszył się szczególnym zaufaniem Daniela F. Wójt z radnym zawarł umowę, że ten drugi wyremontuje salę widowiskową w swoim sołectwie, poprawi nawierzchnię chodników, uporządkuje sołeckie place, przygotuje zalew do letniego sezonu. Umowa tak naprawdę nigdy nie została spisana, prace nie zostały wykonane, ale Edward K. podpisał dokument, że z tej niepisanej umowy się wywiązał. I gminna kasa wypłaciła należność.

Interesy małe i duże

Daniel F. miał smykałkę do interesu. Kiedy dla urzędu gminy kupował używanegovolkswagena transportera od ropczyckiego przedsiębiorcy transportowego, namówił go, żeby na fakturze wpisał kwotę 23 700 zł. W rzeczywistości były wójt Raniżowa zapłacił wcześniej umówioną kwotę 20 400 zł. Gminna kasa wypłaciła tyle, ile było na fakturze. Co się stało z różnicą?

Wiadomo za to, że sumą 7,6 tys. podzielił się ze skarbnik Józefą K. Żeby sobie dorobić, Daniel F. namówił swojego podwładnego Pawła K. (syn radnego Edwarda K.) do podpisania umowy o dzieło na czyszczenie rowów melioracyjnych i wykonanie ogrodzenia dla gminy. Krzysztof K. umowę podpisał, podpisał też oświadczenie, że robotę wykonał, choć jej wykonać nie miał zamiaru. Ale kasa gminy i tak pieniądze Krzysztofowi K. wypłaciła. Ten za spolegliwość dostał od Józefy K... 618 zł. Resztą pani skarbnik podzieliła się z wójtem.

Raniżowski rębak do cięcia gałęzi obrósł już legendą. Gospodarz gminy kupił go za własne pieniądze od Zbigniewa G. (za 3,5 tysiąca), ale w kasie gminy przedłożyłpodrobioną (nie wiadomo przez kogo) fakturę, która mówiła, że rębak kupił od Stanisława K., zaprzyjaźnionego przedsiębiorcy, za 5904 zł. Wójt fakturę sam podpisał, zatwierdził do wypłaty i pobrał z gminnej kasy prawie 6 tysięcy. 2,5 miał na czysto, gmina miała rębak, który nie miał gwarancji, instrukcji obsługi i zepsuł się po kilku dniach. A Daniel F. w swoich publiczno-prywatnych interesach dopiero się rozkręcał...
cdn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24