Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie siły na ostatni odcinek autostrady. Cel: otwarcie w grudniu

Bartosz Gubernat
W tej chwili okolice przyszłego miejsca obsługi podróżnych w rejonie Łukawca przypominają wyglądem księżyc. Hałdy kruszywa lada dzień trafią do asfaltowni i posłużą do budowy nawierzchni drogi.
W tej chwili okolice przyszłego miejsca obsługi podróżnych w rejonie Łukawca przypominają wyglądem księżyc. Hałdy kruszywa lada dzień trafią do asfaltowni i posłużą do budowy nawierzchni drogi. Krzysztof Kapica
800-osobowa ekipa drogowców czeka już w blokach startowych. Ostatni odcinek autostrady A4 chcą zbudować do grudnia.

Okolice Łukawca w podrzeszowskiej gminie Trzebownisko. Jest poniedziałkowe popołudnie. Ludzie jak codzień wracają samochodami z pracy, dzieci idą poboczami do domu ze szkoły. Co jakiś czas główną drogą przemykają potężne ciężarówki wyładowane kruszywem. Znikają w bocznej drodze, prowadzącej w okolice niedokończonego wiaduktu. Ustawiają się jedna za drugą, w pewnym momencie jest ich sześć. Każda przywozi materiał, który już w przyszłym tygodniu posłuży za wkład do wytwórni asfaltu. Na razie usypana z nich góra przypomina księżycowe kratery, po których jeździ ładowarka wygladająca jak kosmiczny łazik.

Przy wiadukcie kilkumetrowe hałdy ziemi rozgarnia inny, żółty spychacz. Olbrzymie gąsienice z wysiłku boksują i grzęzną w ziemi, ale mimo to maszyna przesuwa się do przodu. Robi to z gracją dzikiego zwierzęcia przedzierającego się przez gęsty las.

Operator spychacza omija tylko wysokie słupki wystające z ziemi.

- To tzw. repery, które pozwalają nam badać stopień osiadania gruntu pod nasypem. Projektant założył, że po wykonaniu danej warstwy, sprawdzamy raz w tygodniu odczyty i on na tej podstawie decyduje, czy można układać kolejną część.

To bardzo istotne, bo pozwala precyzyjnie ocenić, czy grunt jest już stabilny i dobrze skonsolidowany. Dzięki temu w przyszłości gotowa droga nie będzie osiadać - tłumaczy Wojciech Rudziński z firmy Budimex, która w spólnie ze Strabagiem buduje odcinek A4 Rzeszów - Jarosław. Na dokończenie 41,2 km drogi ma czas do maja przyszłego roku, ale dla kierowców szykuje niespodziankę.

Ze względu na przymrozki od grudnia nie można było tu budować konstrukcji drogi, ale trzymiesięczną przerwę, którą dopuszcza kontrakt z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i autostrad firmy dobrze przepracowały.

- Musieliśmy czekać na dodatnią temperaturę m.in. z badaniem zagęszczenia i nośności nasypów, bo takich warunków do pracy wymagają urządzenia pomiarowe. Ale w tym czasie przygotowaliśmy front robót tak, aby lada dzień wznowić budowę z pełnym zaangażowaniem. Zależy nam na jak najszybszym otwarciu drogi - mówi Grzegorz Domaradzki z firmy Budimex.

A4 z planowanymi 670-kilometrami to najdłuższa polska autostrada. Zaczyna się w Jędrzychowicach, na granicy polsko-niemieckiej i prowadzi do przejścia granicznego z Ukrainą w Korczowej. Po drodze przecina m.in. Legnicę, Wrocław, Opole, Gliwice, Katowice, Kraków, Tarnów, Rzeszów i Przemyśl. Po ubiegłorocznym, otwarciu odcinka Dębica - Tarnów, od Rzeszowa można nią już dojechać do zachodniej granicy państwa, a stąd bezpośrednio do Francji, Austrii, Włoch i Portugalii, przez Niemcy, gdzie autostrad jest już prawie 13 000 km!

A4 w tej chwili ma 628 km. Jak wylicza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, po otwarciu fragmentu Rzeszów - Jarosław sieć tej klasy dróg będzie miała w Polsce ponad 1500 km, a docelowo osiągnie ok. 2000 km i uzupełniona ok. 5000 km ekspresówek stworzy zestaw wygodnych połączeń, pozwalających bezpiecznie poruszać się między wszystkimi częściami kraju.

Pech od początku

Kiedy w 2010 roku GDDKiA podpisywała umowy na realizację autostrady z Krakowa do Koroczowej, zapowiadano, że większość odcinków powstanie przed polsko-ukraińskimi mistrzostwami Europy w piłce nożnej. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany, a droga w bólach powstawała jeszcze przez kolejne dwa lata.

Najwięcej problemów na budowie napotkało konsorcjum firm Polimex-Mostostal i Doprastaw ze Słowacji, które we wrześniu 2010 roku podpisało kontrakt na wykonanie 41,2 km z Rzeszowa na wschód regionu. Prace miały potrwać do czerwca 2012 roku. Ze względu na kłopoty z grząskim gruntem, przyrodą a później także finansowe, wykonawca wielokrotnie wnioskował o przedłużenie terminu zakończenia budowy. GDDKiA szła firmie na rękę. Jeszcze w połowie stycznia 2014 roku drogowcy przekonywali dziennikarzy, że termin przeniesiony na koniec roku będzie dotrzymany, nawet mimo konieczności naprawy zapadającego się wiaduktu w Woli Małej k. Łańcuta.

Ostatecznie centrala GDDKiA poinformowała, że Polimex-Mostostal nie dokończy robót. Umowę z konsorcjum Budimex- Strabag inwestor podpisał we wrześniu ubiegłego roku. Kontrakt wart 719 mln zł ma być zrealizowany w ciągu 14 miesięcy.

- W tym czasie wykonawca ma prawo skorzystać z dwóch trzymiesięcznych przerw zimowych, między 15 grudnia a 15 marca. Jeśli to zrobi, prace potrwają do 15 maja 2016. Oczywiście jeżeli zakończą się szybciej będziemy bardzo zadowoleni - mówi Bartosz Wysocki z GDDKiA w Rzeszowie.

W Budimexie przekonują, że kończąca się właśnie zimowa przerwa nie została jednak przespana.

- Na budowie przez cały czas gromadziliśmy sprzęt i kruszywo, których z każdym dniem jest coraz więcej. W tym tygodniu zamierzamy rozkręcić pracę na dwie zmiany, od godz. 6 do 22. W ciągu trzech tygodni na odcinku będziemy już pracować przez całą dobę, a w zależności od potrzeb będzie tu w jednym czasie kilkaset maszyn i nawet 600-800 osób. Tak szybkie, duże zaangażowanie w roboty będzie możliwe, bo dobrze się do tego przygotowaliśmy - mówi Grzegorz Domaradzki.

Na odcinku gotowe do rozpoczęcia produkcji są już trzy wytwórnie mas bitumicznych, w których powstanie asfalt na autostradę. Ta w rejonie Łukawca będzie w stanie wyprodukować go aż 320 ton na godzinę. Pierwsze warstwy mają być układane już w kwietniu. Wcześniej trzeba zakończyć budowę spodnich warstw drogi. W poniedziałek asfaltownie zostaną uruchomione i próbki ich wyrobów trafią do badań w laboratoriach wykonawcy oraz GDDKiA.

- Polimex-Mostostal zdążył wcześniej zdjąć humus i wykonać pierwsze warstwy nasypów. My robimy kolejne, których miejscami jest nawet 20, z czego każda ma pół metra. Dopiero po ustabilizowaniu tej części drogi układa się warstwę naturalnego kruszywa. Potem idzie jeszcze 20 cm stabilizacji z cementu, 22 cm podbudowy z kruszywa łamanego i trzy warstwy mas bitumicznych: podbuowa - 15 cm, wiążąca - 8 cm i ścieralna - 4 cm - wylicza Wojciech Rudziński.

Dodaje, że chociaż pozostałe do wykonania 30 procent kontraktu to pozornie niewiele, firma musi poświęcić sporo czasu na weryfikację tego, co zrobił poprzednik. - Badamy jakość jego robót, upewniamy się co do nośności gruntów, na których będzie przebiegać droga i mosty. Musimy być pewni, że wszystko jest jak należy, bo za finalny efekt będziemy odpowiadać my, dając na drogę 10 lat gwarancji - mówi pan Wojciech.

Praca na okrągło

Od poniedziałku na budowie autostrady praca będzie trwała na dwie zmiany, w kwietniu już przez całą dobę. W zależności od potrzeb, wykonawca zaangażuje w nią od 600 do 800 osób jednocześnie. Część zajmie się drogami, pozostali robotnicy przejdą na mosty i wiadukty, których na tym odcinku jest aż 78. Wszystkie są w stanie surowym i wymagają kompleksowego wykończenia.

Zmiany projektowe szykowane są dla węzłów Rzeszów Wschód (gotowy), Łańcut, Przeworsk i Wierzbna (gotowy). Pierwotnie wszystkie miały być wyposażone w tradycyjne punkty poboru opłat z bramkami. Ale zgodnie z decyzją Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, place i budki zostaną zastąpione elektronicznym systemem poboru pieniędzy.

- Dlatego w tych miejscach zbudujemy drogę mającą po dwa pasy ruchu w obu kierunkach, a poszerzenie wykorzystamy prawdopodobnie na teren zielony, który w razie potrzeby kiedyś będzie można wykorzystać w innym celu - wyjaśnia Wojciech Rudziński.

Wykonawca pytany o termin otwarcia ostatniego odcinka autostrady oficjalnie mówi o maju przyszłego roku. Ale jeśli pogoda dopisze, kierowcy skorzystają z niej już na Boże Narodzenie tego roku.

Czy prac nie dało się wykonać wcześniej?

- Od samego początku ten kontrakt był trudny. Poprzedni wykonawca miał wykonać w ciągu 21 miesięcy roboty za ponad 2,1 mld zł. Żeby to zrobić, musiałby więc miesięcznie "przerabiać" 100 mln zł. Na kontraktach realizowanych od podstaw to bardzo trudne, wręcz nierealne. Nie dziwie się, że nie dał rady. Ale teraz. kiedy Budimex i Strabag nabiorą rozpędu, szybko uporają się z resztą. O grudzień jestem spokojny - mówi doświadczony inżynier.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24