O tym, że przed blokiem przy ul. Kraszewskiego w Rzeszowie powstanie trzypiętrowy budynek Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego mieszkańcy dowiedzieli się w grudniu 2004 roku. Natychmiast zaprotestowali. Henryk Sielicki, który mieszka na parterze, odwoływał się do wszystkich urzędów. Budynek jednak stanął.
W mieszkaniu jest ciemno
- Przed rozpoczęciem budowy próbowałem przekonać urzędników do zablokowania budowy. Nikt jednak nie chciał mnie słuchać. Urzędnicy prezydenta Rzeszowa i wojewody uznali, że nie powinienem zabierać głosu. Twierdzili, że nie jestem stroną w sprawie.
Gmach stoi w odległości 10 m od bloku Sielickiego.
- Żeby nie zasłaniał światła w moim mieszkaniu, odległość ta powinna wynosić 14,7 m. W moim mieszkaniu jest ciągle ciemno. Cały czas muszę świecić światło. Mieszkanie z powodu nowego sąsiedztwa straciło też na wartości - mówi H. Sielicki.
Nie odpuszczę, pójdę do sądu
Sprawę oddał do sądu. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie prawomocnym wyrokiem uznał, że H. Sielicki jest stroną w sprawie i urzędnicy powinni byli wysłuchać jego skargi w sprawie budowy gmachu.
- Teraz wystąpię o odszkodowanie za rachunki za prąd - zapowiada H. Sielicki.
Zdaniem prawnika, Michała Brzuchowskiego pan Henryk może pozwać Naczelny Sąd Administracyjny, który był odpowiedzialny za budowę sądu w Rzeszowie.
- Może ubiegać się o odszkodowanie za straty, jakie ponosi w związku z sąsiedztwem sądu - mówi prawnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?