Wysadzić zaporę w Solinie? To nie takie proste

Andrzej Plęs
System zabezpieczeń zapory w Solinie jest tak pomyślany, by był niedostrzegalny dla zwiedzających i dla potencjalnego terrorysty.
System zabezpieczeń zapory w Solinie jest tak pomyślany, by był niedostrzegalny dla zwiedzających i dla potencjalnego terrorysty. Tomasz Jefimow
Jeśli runie, to 500 mln metrów sześciennych wody ruszy z hukiem na południe korytem Sanu, fala wysokości 30 metrów zmiecie po drodze przybrzeżne wioski i zatopi Sanok. Czy ktoś mógłby wysadzić zaporę w Solinie?

Do Sanoka dotrze ściana wody wysoka na 17 metrów i pójdzie dalej. Miejska legenda sanocka głosi, że w mieście ocaleją tylko ci, którzy w tym czasie znajdować się będą na szczycie Góry Parkowej. Jeśli runie zapora wodna w Solinie, kataklizm grozi dziesiątkom tysięcy ludzi, toteż zapora jest pilnie strzeżona, bo to obiekt o znaczeniu strategicznym. Ale są tacy, którzy twierdzą, że nie dość pilnie. Choćby dlatego - zauważają - że po jej wnętrzu może łazić kto chce.

- Wchodząc do wnętrza zapory, nie czułem ani przez moment, że to obiekt strategiczny, należycie strzeżony - mówi pan Przemysław. I wylicza: „Brak kontroli wnoszonych bagaży, brak bramek, anonimowość, bo brak biletów imiennych, brak kamer we wnętrzu, przynajmniej ja ich nie zauważyłem - to potencjalne źródła zagrożenia. Zapora jest gorzej chroniona niż gimnazjum mojej córki, nie wspominając o sądach czy lotniskach”.

Kobieta z trotylem

PGE Energia Odnawialna SA, Oddział ZEW Solina-Myczkowce w Solinie, serdecznie zaprasza na zwiedzanie obiektu. Zwiedzanie może się odbyć, jeśli zbierze się grupa nie mniejsza niż 15 osób. Im większa, tym większy zysk, ale im większa, tym trudniejsza do kontrolowania. Miejsce w grupie można zarezerwować indywidualnie i telefonicznie, wystarczy podać imię, nazwisko i termin zwiedzania.

Z tego tylko termin może być prawdziwy, nazwisko niekoniecznie. Wprawdzie billing biura informacji zarejestruje, kiedy telefonowano, ale ten, kto chce zachować anonimowość, może telefonować z „komórki jednorazowej” albo z publicznego automatu. Po czym zgłasza się w dniu zwiedzania do centrum informacji, podaje fałszywe na-zwisko i zamiast imiennego biletu otrzymuje paragon jako bilet wstępu. I zanim kompletnie anonimowy pójdzie wysadzić zaporę, musi obejrzeć film o jej historii.

Przed seansem przewodnik zapowiada, że na teren zapory nie wolno wnosić bagażu objętości dużego plecaka, ostrzega, że zawartość tych dużych mogą skontrolować ochroniarze przy wejściu. Przewodnik jest dżentelmenem.

- Rozumiem, że panie bez torebek nie ruszają się nigdzie - gotów jest wybaczyć, że każda z nich wniesie na teren zapory potężne torbiszcze. I kolejne ostrzeżenie: na terenie zapory nie wolno fotografować. Wkrótce okaże się, że to zakaz absurdalny.

Teraz film. Po zaporze oprowadza telewizyjny celebryta. Z ust jego i przedstawicieli dyrekcji i załogi można dowiedzieć się o szczegółach technicznych obiektu (wiedza bezcenna dla każdego terrorysty): w którym miejscu są turbiny, gdzie znajdują się mechanizmy spustowe wody z zalewu, jak działają, jaką mają przepustowość sekundową, gdzie można znaleźć elektroniczne centrum dowodzenia urządzeniami elektrowni.

Owszem, lektor w filmie uprzedza, że zapora ma znaczenie strategiczne, że przez 24 godziny na dobę strzeżona jest przez uzbrojonych ochroniarzy, ale bystre oko dostrzeże, że ochrona ma swoje luki. Szczególnie wyszkolone oko zamachowca, które wie, gdzie i jakich luk szukać.

Koniec filmu, niemal 20 osób rusza za przewodnikiem na zaporę. Ten przestrzega raz jeszcze: fotografować nie wolno. Po czym z pełną życzliwością dodaje, że filmy i fotografie z zapory można oglądać i pobrać ze strony internetowej PGE Energia Odnawialna SA. Nie dodaje, że sieć pełna jest takich filmów i fotografii.

Ochrona na bramie wejściowej nie tyka ani jednego z wycieczkowiczów, nie kontroluje ani jednej torby, z zachowania ochroniarzy można wnioskować, że ograniczają się do policzenia wycieczkowiczów. Nawet w dużych damskich torbach nie sposób przenieść ładunku z materiałem kruszącym, który byłby w stanie naruszyć konstrukcję zapory, ale można wnieść wystarczający, by poważnie uszkodzić jej urządzenia techniczne.

Na placu przed zaporą - dwa śmigłowce „Mi-2”. Na niezorientowanych robią wrażenie mocy obronnej. Dopóki przewodnik nie uświadomi, że to tylko pozbawione wszelkiej wartości obronnej atrapy. Jedna z wycieczkowiczek wyciąga smarfon i bez skrępowania fotografuje, włos jej za to nie spada z głowy, choć ostrzeżeń o zakazie jest wokół pełno.

Jak ktoś bardzo chce sobie całą wycieczkę utrwalić wizualnie, wcale nie musi machać smartfonem, wystarczy przypiąć sobie dyskretnie na przodzie kurtki miniaturową kamerę „GoPro Hero” - i będzie miał pół godziny zwiedzania utrwalone. Przewodnik informuje, że zapora ma konstrukcję segmentową, nie jest litą ścianą żelbetu.

Musi taka być, bo osadzona jest na dość młodym górotworze, który wciąż nieznacznie, ale jednak pracuje, zaś szczeliny pomiędzy segmentami nadają konstrukcji elastyczność. I żeby się nie bać, że z sufitów korytarzy zapory, które znajdują się poniżej poziomu wody, woda właśnie kapie.

Bo ma kapać. Bo są owe szczeliny. Klaustrofobicznych wycieczkowiczów może trochę uspokoił, ale potencjalnego terrorystę ucieszył: zapora nie jest monolitem, jest segmentowa, przez co bardziej podatna na atak materiałami kruszącymi. Inna rzecz, że przewodnik wcale nie zdradził najskrytszych tajemnic obiektu strategicznego, tłumacząc, że składa się on z 43 sekcji 15-metrowych modułów.

Szukanie dziury w całym

Pierwszy kroczy przewodnik, ostatni - jeden z uzbrojonych ochroniarzy. Pierwszy nie widzi, co dzieje się za nim, drugi chętnie wdaje się z wycieczkowiczami w roz- mowy. Kiedy długi sznur uczestników wycieczki rozciąga się w przestronnej hali generatorów, przez dłuższą chwilę żaden z nich nie jest w stanie kontrolować wszystkich zwiedzających. A hala generatorów to wyjątkowo wrażliwe miejsce w całej konstrukcji.

Wąskie, kiepsko oświetlone korytarze sześć metrów pod dnem zapory. Tu trzeba iść gęsiego, niekiedy w półmroku. W tych warunkach ani przewodnik, ani ochroniarz nie są w stanie kontrolować ruchów dwudziestu zwiedzających. Kamer telewizji przemysłowej tu nie widać.

Przewodnik wskazuje na regularne dziury w betonowej podłodze korytarza, co trzy--cztery metry; każdy otwór mniej więcej średnicy 10 cm. Dowiadujemy się, że odwierty sięgają naturalnych fundamentów (głębokość - nawet 60 metrów), służą do pomiarów szczelności podłoża naturalnego fundamentu, ale też mają odsączać z nich wodę, by zapora stabilnie siedziała na swojej podstawie.

Dziesięć centymetrów średnicy to w sam raz tyle, żeby do wnętrza opuścić termos wypełniony semtexem, z czasowym zapalnikiem. Eksplozji jednego może nawet nikt by nie zauważył, nawet sto jednocześnie odpalonych nie zachwiałoby konstrukcją zapory, ale niewykluczone, że w jakimś stopniu mogłoby to naruszyć stabilność fundamentu.

A przewodnik wcześniej objaśniał: „Największym zagrożeniem dla zapory nie jest woda, tylko to, co się dzieje w naturalnym fundamencie konstrukcji. Bo jak długo stabilny będzie fundament, tak długo stabilne będzie to, co na nim stoi”.

Operacji nie mógłby dokonać jeden człowiek, ale w sezonie zaporę odwiedza kilka kilkudziesięcioosobowych grup dziennie. Dla zorganizowanej grupy terrorystycznej umieszczenie stu takich ładunków w dwa dni nie powinno być problemem. W tym miejscu nie ma sensu atak na ścianę główną zapory, bo to 65 metrów żelbetu.

Trzeba by ton C4, żeby naruszyć konstrukcję. Jak dyskretnie dostarczyć tu kilka ton C4, i tak u nas nieosiągalnego, więc chociaż semtexu?

Słaby punkt zapory? Jeden z korytarzy ujawnia przerwę w jednolitym, mającym 65 metrów grubości bloku betonowym. Na kilku metrach szerokości zapora w tym miejscu ma kilka metrów grubości. To - jak tłumaczy przewodnik - element odciążeniowy stopy zapory. Tłumaczy też, że ta część zapory układana jest z bloków. Ma to sens techniczny, dla potencjalnego terrorysty też.

Z wnętrza i tak nie mógłby zaatakować materiałem kruszącym, bo w pożądanej ilości nie mógłby go tu dostarczyć, ale jeśli miałby dobrą orientację przestrzenną, potrafiłby określić, jak zlokalizować „element odciążeniowy” ze strony zewnętrznej zapory. A od zewnątrz atak byłby łatwiejszy do przeprowadzenia. Trzy średniej wielkości motorówki, wypełnione semtexem i jednoczesna eksplozja. Tylko pozornie łatwe.

Fachowcy od ochrony zapewne przeprowadzili symulację wszelkich możliwych wariantów ataku terrorystycznego na solińską zaporę, nakreślając też możliwości ochrony.

- Najskuteczniejszy byłby atak na najsłabszy punkt obiektu - „instruuje” Krzysztof Glijer, oficer wojsk saperskich w stanie spoczynku, właściciel firmy wyburzeniowej.

- A najsłabszy w przypadku zapory wodnej jest ten, gdzie jest największy napór wody, czyli na środku łuku. Osłabienie tego miejsca może skutkować zniszczeniem zapory, tak w czasie wojny postępowali Amerykanie i Anglicy, bombardując takie obiekty w Niemczech. Najlepszy efekt można by osiągnąć, umieszczając ładunek przy dnie zapory, woda jest bardzo ściśliwa, znakomicie przenosi energię - dodaje.

Tyle teoria, w praktyce trzeba ton silnego materiału burzącego, żeby naruszyć konstrukcję zapory w Solinie, resztę dokonałby napór wody. Tylko kto byłby zdolny do organizacji takiej operacji? Zapora w Solinie ma status obiektu strategicznego, jest chroniona, a projektanci obiektu na pewno wzięli pod uwagę możliwość ataku terrorystycznego.

***

Piotr Walko, dyrektor techniczny zapory:
- System monitoringu i zabezpieczeń jest tak skonstruowany, by zwiedzający mógł czuć się komfortowo, że nie chodzi za nim grupa uzbrojonych ochroniarzy, a z drugiej strony - ma być na tyle skuteczny, by zapewnić obiektowi i zwiedzającym pełne bezpieczeństwo.
O szczegółach tego systemu, z oczywistych przyczyn, nie mogę mówić.

Podaje tylko jeden przykład:
Dlaczego przewodnik przed rozpoczęciem zwiedzania zatrzymuje każdą grupę wycieczkową na środku placu głównego? Po czym pozostawia pytanie bez odpowiedzi.
Zapewnia również, że zapora objęta jest stałą „opieką” Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, a jako obiekt strategiczny - także dyskretną, ale skuteczną, ochroną służb kontrwywiadowczych państwa. System zabezpieczeń jest tak pomyślany, by był niedostrzegalny ani dla zwiedzających, ani dla potencjalnego rozpoznania terrorystycznego, ale w pełni skuteczny w razie jakiegokolwiek zagrożenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 17

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

B
Bajahah

Hahahah nom.idz z termosem buzyc 65 metrów żelbetonu xD oj nawet 2 metrów byś nieruszyl. Fundamenty w dziurach wielkości termosa narusza go skalę o grubości 120 metrów ? Ty to po co do kamieniołow zważa tirami trotyl by głupie 4 metry nawiertami i wyburzeniami zbijać używając tylko 1000 nawiertow po 60 metrów .Powiem tak Chodzby 6 ciężarówek trotylu tam podjechało fundament by nawet niepodskoczył .Jedyne co to mogą lekko uszkodzić górę zapory i zrzucić wody trochę bo fali niebedzie .I każdy mądry to wie .No chyba że atomówka tam wjedziesz i walniesz no to wtedy masz szansę .Ale czy nielepiej jak już jest w Polsce walnąć nią w Paryżu lub Berlinie zabijając 200 tys razy ludzi więcej niż w dolinie xD ?

a
arghhh

pisane pod publikę i całkowicie bez sensu

ładunki kumulacyjne ręczne - musiałoby ich być z kilkaset?? lub więcej jeżeli bierzemy pod uwagę pojemnośc torebek damskich :P nawet tych największych

sprawa turbin jak pamiętam to koństrukcja modułowa wzmocniona stropodachu także spoko samą turbina jest chowana więć uszkodzenia raczej ciężkie do zrealizowane

wrota podwójne co najwyżej transformatory można

ze względy na specyficzny typ budowy zapory i rozwiązań konstrukcyjnych /aa pan dziennikarz opisuje a jak się chce to się znajdzie nawet zdjecia z budowy zanim wszystko zostało pozalewane żelbetem / ludzie sa paranoikami to wysadźmy zaporę w Rzeszowie !! prosciej taniej szybciej i straty mniejsze bo "zalew" to muł głownie przynajmniej poziom wody by się podniósł po progu wodnym 

s
stary

co za idiota to napisał i w jakim celu?

k
kozojebcy islamscy
Czy ktoś mógłby wysadzić zaporę w Solinie?
Przeciez wszyscy wiemy ze potencjalni zamachowcy juz jada z Syrii aby wykonywac kolejne wybryki terrorystyczne jak na wieze World Trade Center w New Yorku.

Nie wierzycie ?

Poczekamy, zobaczymy, jeszcze jak na razie nic straconego.

o
opa

Super instruktarz dla ewentualnedo terorysty-zamachowca. Brawo. :)

K
Karol

*Bezsensowny i dziecinny, pełen ignorancji artykuł.

K
Karol

Bezsensowny i dziecinny, pełen ignorancji. Kto był w "Wilczym Szańcu" wie,że nawet tony materiałów wybuchowych nie są w stanie zniszczyć ogromnych betonowych konstrukcji. Tutaj podaje sie przykład termosu, jako zagrożenie. Zagrożenie oczywiście jest, ale bardziej dotyczy ono tego,że na naszych oczach narodził sie geniusz dziennikarstwa a to dla przyszłości nie niesie pozytywów.

g
gfdsg

Kretyńskie szukanie sensacji. Jeden plecak sentexu (co się tak uparł dzinnikarz na plastik) szkody nie zrobi. Cała wycieczka plecaków? Może naruszyłaby segment, ale jeden segment nie spowoduje wielkiej fali. kilkanaście metrów otworu o średnicy 10 cm dziala jak lufa - nic co w tej rurze wybuchnie nie naruszy fundamentu. A do "poważnego narusznia wyposażenia technicznego" to wystarczy jeden zdolny gość z cążkami, lub jeden głupi i niedoksztalcony, bo tańszy  zatrudnieniu pracownik. i na tym polega bezpieczeństwo, nie na przeszukaniach pieszych wycieczkowiczów. Ponadto kamer nie ma być widać a czujnik obecności matriałow wybuchowych nie służy do tego, żeby każdy pisarczyk wiedzial gdzie jest zamontowany.

p
perys

Nie na południe tylko na północ i nie 500 mln tylko 472 mln jeśli będzie moksymalny stan bo obecnie jak podaje pogodynka jest 309 mln.

m
marecki

A jak susza się utrzyma to co ? Bum !!!! A wody ni ma......

Swoją drogą to matoł takie rzeczy pisze i to bez dopalaczy.

e
emo

"woda jest bardzo ściśliwa"

 

Serio?

M
Mariusz Piasek

ruszy "na południe" ??? CHYBA NA PÓŁNOC ;)))

B
Bob Budowniczy

Autorowi tekstu odradzam brania DOPALACZY po nocach....,,, a projektanci obiektu na pewno wzięli pod uwagę możliwość ataku terrorystycznego." W latach 60 XX wieku z całą pewnością wzieli to pod uwagę;) Idź lepiej pilnować chodników z aparatem w ręku bo piszesz zwyczajnie głupoty.

 

b
bloger

i tu duże pole do popisu na temat zabezpieczenia solinskiej zapory,ma ministerka Piotrowska od spraw wewnetrznych, towarzyszka partyjna PO ,z zawodu była katechetka z prowincjonalnej mieściny a prywatnie kumpela Kopaczowej

J
Jorguś

oczekuję od "pożytecznych idiotów" szczegółowych rysunków i planów gdzie podłożyć ładunek i zamieszczenie na stronach wiadomych....podobne pomysły były NY i wiemy jak sie skończyło...nie wywoływać wilka z lasu...bo znając życie nikt już nigdy tej zapory by nie odbudował..a ja lubię Solinę...

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24
Dodaj ogłoszenie