Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysysanie rury

PIOTR WRÓBEL
Jan Kołcz, sołtys Giedlarowej: - Rura, na której stoję, powinna być metr pod ziemią
Jan Kołcz, sołtys Giedlarowej: - Rura, na której stoję, powinna być metr pod ziemią Krystyna Baranowska
Wjechał kombajn na pole i... ziemia się pod nim zapadła. Okazało się, że grunt rozmiękczyła woda z wodociągów, bo w tym miejscu brakuje kawałka rury. Inny kawałek rury, który powinien być pod dnem rzeki, służy dzieciom za kładkę. Nieprawidłowości wykryła RIO, ale do dziś nikt nie został za to ukarany.

Wodociąg we wsiach: Wierzawice, Giedlarowa, Biedaczów i Gwizdów (gm. Leżajsk) wybudowano w 1997 r. Ale emocje wśród mieszkańców wzbudza do dziś.
- Słyszałem, że były jakieś przekręty przy budowie, ale szczegółów nie znam. Mnie krew zalewa raczej z tego powodu, że ciągle odcinają wodę, żeby naprawiać kolejne awarie. Tak nie może być, że za nasze ciężkie pieniądze coś się buduje, a później za nasze ciężkie pieniądze od razu trzeba to remontować - mówi jeden z mieszkańców Giedlarowej.
Podobnego zdania jest Janusz Dmitrowski, dyrektor Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Leżajsku. - Wykonawca wziął pieniądze za wodociąg, a my za publiczny grosz musimy go po nim poprawiać - mówi.
Wodociąg budowała firma Józefa L., która wygrała przetarg.

Robotnicy ze wschodnim akcentem

- Zaprowadzę pana i pokażę partacką robotę - mówi Jan Kołcz, sołtys Giedlarowej.
Ubiera gumiaki, wchodzi do rzeki i staje na rurze wodociągowej. - Ta rura powinna być metr pod dnem rzeki - mówi.
Gdy budowano wodociąg, Kołcz był w gminnej komisji rewizyjnej. Już wtedy zauważył, że fachowe roboty wykonywali przypadkowo zatrudnieni ludzie. Niektórzy z nich - jak twierdzą świadkowie - mówili ze wschodnim akcentem.
- Zaczęliśmy protestować, ale ówczesne władze gminne wmawiały ludziom, ze jesteśmy pieniaczami, którzy tylko przeszkadzają. A ja tłumaczyłem, że jak się coś teraz spartaczy, to po latach wszyscy za to zapłacimy. No i zapłaciliśmy - mówi.
- Jako komisja rewizyjna mogliście jeszcze raz zgłosić zastrzeżenia przy odbiorze inwestycji - mówię.
- Nikt nas na odbiór nie zaprosił. Odebrał chyba ktoś inny. A jak odebrał, dzisiaj widać po awariach.
Kołcz opowiada, że w 2003 r. w Biedaczowie, w upalne suche lato, pod kombajnem zapadła się ziemia. Okazało się, że w tym miejscu brakowało 30 cm rury i woda latami wypływała, podmywając teren.

Wciskanie... rury w rurę

[obrazek3] Michał Dziędzik, sołtys Wierzawic: - Kopali łopatami zamiast odpowiednim sprzętem, (fot. Krystyna Baranowska)Lista nieprawidłowości jest długa. W wielu miejscach rury, zamiast na przepisowej głębokości (1 metr), zostały ułożone płycej (40-60 cm), co grozi ich pękaniem w przypadku dużego mrozu. Przekrój wielu rur jest za mały. W przekopach pod drogami na ciągach wodociągowych osłony są za krótkie. Na poboczach brakuje oznakowań, dzięki którym jest wiadomo, którędy pod drogą przebiega sieć. Przekopy były robione ręcznie, a nie specjalistycznym sprzętem, dzięki któremu nie narusza się gruntu. Dlatego w wielu miejscach droga zaczyna teraz "osiadać" i w asfalcie powstają dziury, które trzeba remontować. - Przy drodze jarosławskiej kopali łopatami. Przerywali pracę, gdy przejeżdżał jakiś samochód, żeby ich nikt nie zobaczył - mówi Michał Dziędzik, sołtys Wierzawic.
W Wierzawicach znane są przypadki, że gospodarz sam wykonał przy swojej posesji niektóre roboty, które później wykonawca ujął sobie w fakturach jako zrobione przez siebie.
- Bywało też, że na złączeniach rur, żeby było taniej, zamiast kolanek, jedną rurę wciskano w drugą. W tych miejscach może dochodzić do awarii, gdy pojawi się duże ciśnienie - mówi Dmitrowski, dyrektor PGK w Leżajsku.
Podobnie oszczędzano na blokach oporowych. Robi się je z betonu. Są potrzebne w miejscach, gdzie rury stykają się na załamaniach, aby pod wpływem ciśnienia nie doszło do ich rozszczelnienia. Zamiast tego jednak obok rur położono zwykłe cegły i pustaki. - Gdy wyszła sprawa nieprawidłowości, wykonawca, pan L., podczas kontroli sam wskazał nam miejsca, gdzie - jego zdaniem - znajdują się bloki oporowe. Gdy odkopano ziemię, były tylko cegły. Wtedy pan L. stwierdził, że cegły też wystarczą - mówi Dziędzik, sołtys Wierzawic.
- Skutek był taki, że często dochodziło do awarii. W sumie na ich usunięcie wydaliśmy 50 tys. zł, a potem fakturę wystawiliśmy na wykonawcę, pana L. Nie zareagował, więc pieniędzy nie odostaliśmy do dziś - mówi Dmitrowski, dyrektor PGK w Leżajsku.
- Gdy budowano wodociąg, był pan w PGK zastępcą kierownika. Mógł pan protestować - mówię.
- Na nieprawidłowości zwracałem uwagę ówczesnemu wójtowi. Powiedział wtedy, że zastanawia się nad moim zwolnieniem...

To nie zemsta

Kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej (RIO) wykazała, że wykonawca wodociągu zawyżył faktury za roboty o 76 tys. zł. Sprawa trafiła do prokuratury. Powołano biegłego. Ten stwierdził (oceniając wszystkie koszty i rzekomo wykonane roboty), że gmina w sumie straciła na inwestycji ok. 300 tys. zł. Jak to możliwe? Wszelkie roboty przy wodociągu wykonane na rzecz gminy bez zastrzeżeń zatwierdzał... ówczesny pracownik gminy i zarazem inspektor nadzoru - Antoni Ch. Wobec wykonawcy i inspektora nadzoru wpłynęły akty oskarżenia do Sądu Rejonowego w Leżajsku.
Sąd powołał jednak drugiego biegłego. Ten nie wystawił już wykonawcy tak bardzo (jak pierwszy biegły) krytycznej oceny. Teraz trwa ciągłe uzupełnianie opinii i dokumentów. Odbywają się kolejne rozprawy.
Oskarżony wykonawca, Jozef L. - jak wynika z dokumentów procesowych - tłumaczy, że wykonał wiele dodatkowych robót, a także poniósł większe koszty, niż przewidywał. Tłumaczy też, że w związku z nieprzewidywalnymi wydatkami wystawił przecież gminie faktury korygujące. Rzeczywiście wystawił… dopiero pół roku po zakończeniu budowy wodociągu. Gmina uważa jednak, że faktury korygujące (obniżenie kwot za wykonane prace i materiały) opiewały i tak na wyższe kwoty niż powinny. Poza tym - wykonawca zrekompensował sobie "straty" z faktur korygujących, bo… z kolei zawyżył ceny jednostkowe innych prac i materiałów, a tego zrobić nie mógł bez wcześniejszego uzgodnienia tego ze zleceniodawcą robót (gminą).
Co na to obecne władze gminy Leżajsk? - Wolę, żeby pan o wodociąg pytał nie mnie, ale ludzi. Całą sprawę wykryła RIO. Zajmuje się tym teraz sąd, a mimo to słyszę głosy, że jest to jakaś rzekoma zemsta obecnych władz gminy na naszych poprzednikach - mówi Mieczysław Tołpa, wójt gminy Leżajsk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24