Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywiad eksroyalsów wstrząśnie Wielką Brytanią? Dr Janusz Sibora: Mieli wielki potencjał, dziś mogą założyć izbę złego gustu w Beverly Hills

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Harry i Meghan zaszkodzą prestiżowi monarchii, Elżbiety II lub Wielkiej Brytanii?
Harry i Meghan zaszkodzą prestiżowi monarchii, Elżbiety II lub Wielkiej Brytanii? Materiały prasowe
To ma być szokująca rozmowa, może nawet pranie królewskich brudów. W najbliższą niedzielę w programie Opry Winfrey Harry i Meghan, była książęca para Sussex, mają zdradzić kulisy życia brytyjskiego dworu. - Wydaje się, że ta dwójka miała wielki potencjał polityczny i dyplomatyczny, a dziś mogą z panią Winfrey założyć izbę złego gustu w Beverly Hills – mówi Janusz Sibora, historyk, ekspert protokołu dyplomatycznego.

Eksroyalsi, Harry i Meghan zaszkodzą prestiżowi monarchii, Elżbiety II lub Wielkiej Brytanii? Rodzina królewska chciała zablokować zaplanowaną na najbliższą niedzielę emisję wywiadu, który udzielili Oprze Winfrey.
Harry decydując się na ten program nie mógł przewidzieć, że książę Filip, jego dziadek, trafi do szpitala w poważnym stanie. Rodzina królewska martwi się o życie Filipa, stąd sugestie, by wywiad przełożyć. Królowa i dwór uznają też za punkt ciężkości w obecnym okresie walkę z pandemią. Nie da się jednak ukryć, że podjęto przygotowania do uniknięcia konsekwencji, jakie może przynieść wywiad. Zmieniono program uroczystości Commonwealth Day. Królowa Elżbieta II wygłosi transmitowaną przez BBC mowę na kilka godzin przed emisją amerykańskiego programu. To słuszna reakcja dworu. Zabieg ten odbierze „światło” Megan i Harry’emu. Rodzina królewska jako ośrodek władzy, nie pozostaje zatem bezczynna. Podobnie było w listopadzie 1995 r. gdy BBC wyemitowała  w programie “Panorama” słynny wywiad z księżną Dianą, który wówczas oglądało 23 miliony widzów. Ostatnie słowo i tak należy do królowej.

Nie chodzi o brudy brytyjskiej rodziny królewskiej?
Myślę, że one się mogą pojawić. Harry udzielał już długich wywiadów, jeszcze przed swoją decyzją o odejściu z rodziny królewskiej. Dokonywał w nich swego rodzaju autopsychoanalizy, rozpatrywał traumę związaną ze śmiercią Diany - jego matki. Dowiedzieliśmy się o jego leczonej depresji, co było wówczas newsem, a która mogła też być przyczyną jego nagłego, przemilczanego odejścia z wojska. Tego nie wiemy, choć przecież wykonywanie zadań bojowych wymaga stuprocentowego zdrowia fizycznego i psychicznego. Pamiętajmy, że od ślubu z Harrym Meghan przebywała na dworze, w bezpośrednim kontakcie z członkami rodziny królewskiej, nieco ponad rok. Czy mogła w tym czasie wejść w posiadanie tajemnej wiedzy? Myślę, że nie. Dowiemy się pewnie o konflikcie, rywalizacji z Kate – banał prawda? Pewnie nikogo to nie zaskoczy. Ze zwiastunów wiemy, że znajdzie się tam oskarżenie prasy brytyjskiej, która, zdaniem Harry’ego jest „toksyczna” i nie lubiła Meghan. Dziennikarze próbowali w Kensington dowiedzieć się, co mogą powiedzieć starsi członkowie rodziny królewskiej. W jednym z reportaży padło zdanie, które bardzo mi się spodobało: podstawami monarchii nie wstrząsną rewelacje Meghan o wysłużonym szlafroku księcia Karola. Problem polega na czymś innym, na to chciałbym zwrócić uwagę. W sążnistych biografiach Elżbiety II pierwszym bardzo negatywnym doświadczeniem było opublikowanie w 1950 r. wspomnień jej niani Marion Crawford, popularnej Crawfie. Guwernantka zrobiła to dla pieniędzy oczywiście. Jej plotki, ploteczki z życia dworskiego - ze względów prawnych - ukazały się najpierw w amerykańskim “Ladies’ Home Journal”. „Prawdziwa historia małych księżniczek” to był bestseller. Książka wstrząsnęła dworem i przyszłą królową, Postępowanie takie uznano za “zdradę”. Upublicznienie szczegółów z jej życia ze strony kogoś niemal będącego matką, z którą była mocno emocjonalnie związana, przyniosły Elżbiecie naukę – personel dworu jest w stanie za pieniądze sprzedać intymne, rodzinne życie, poufne informacje. Później, w czasach Diany, mieliśmy jeszcze wysyp wspomnień kamerdynerów opisujących kulisy dworu. Zatem królowa jest na wywiad Harry’ego i Meghan przygotowana.

Podkreślmy jednak, że zasadnicza różnica polega na tym, że przytoczone przykłady to przecieki ze strony nielojalnych sekretarzy, kamerdynerów czy koniuszych, a nie najwyżej postawionych członków rodziny królewskiej, z jej samego trzonu. Wyjawianie takich kulisów przez Meghan i Harry’ego bez wątpienia jest w bardzo złym guście.

Plotki o rodzinie królewskiej to pierwszorzędny temat na Wyspach i nie tylko.
Zgadza się. Jej członkowie są momentami traktowani przez fotoreporterów jak zwierzyna łowna. W dodatku rodzina sama prowokuje bulwarówki, bądźmy szczerzy. Diana szczególnie wiedziała, kiedy paparazzi powinni o czymś wiedzieć, kiedy ona ma się pokazać. Prowadziła z nimi swego rodzaju grę.

Czy Harry stał się czarną owcą brytyjskiej rodziny królewskiej? Wiele wskazuje, że w czasie zapowiadanego wywiadu z Oprą Winfrey padną słowa, które podważą prestiż dworu.
Problem jest szerszy. Punktem odniesienia powinno być słynne, radiowe przemówienie młodej Elżbiety II, które wygłosiła w Republice Południowej Afryki, w 1948 r. Powiedziała wówczas, że będzie pełnić swoją służbę do końca swoich dni, niezależnie, czy będzie panować krótko, czy długo. Wydaje się zatem, że dla rodziny królewskiej, albo nawet osobiście królowej, w kontekście jej osobistej postawy, Harry jest zawodem, rozczarowaniem. Elżbieta II uważa, że rodzina królewska ma obowiązki państwowe, również wobec Commonwealthu. Jest to służba. Przykładanie zatem tych samych miar do zwykłych rodzin, nie mających formalno-prawnych powinności, mimo że są one najczęściej etykietalne, nie ma racji bytu. Królowa zapewne nie rozumie, nawet uwzględniając wszystkie dramaty i przejścia tej rodziny, rezygnacji Harry’ego z tego służebnego przywileju. A należy dodać, że Harry ze wszystkich przysługujących mu praw korzystał, choćby honorowych stopni wojskowych, W październiku 2018 r. królowa obdarzyła go wysokim tytułem personal aide-de-camp, który uprawniał do reprezentowania królowej podczas uroczystości otwarcia obrad Parlamentu, czy też podczas uroczystości państwowych. Lista posiadaczy tego honorowego tytułu jest krótka, m.in. książę Filip, książę Karol i pozostali dwaj synowie, książę William. Tych wszystkich honorowych przywilejów teraz go pozbawiono. Pozbawiono go też królewskich patronatów, a było ich okołu dwudziestu. Głównie sportowe i ekologiczne, w tym jego prestiżowe Invictus Games. 

Być może Harry po prostu tego nie chciał i dlatego odszedł wraz z małżonką, Meghan, z rodziny królewskiej.
Rozmawiamy o członku rodziny królewskiej, który opuszcza swój kraj. To jest kwestia jego tożsamości, tego jak się czuł w tej roli, a pewnie i odpowiedzialności. Nie chcę powiedzieć, że on zdradził swoją ojczyznę, ale na swój sposób pozbył się swojej brytyjskości. Uchylił się od służby państwu, monarchii, zakwestionował ją, rozczarowując królową, ale również konfliktując się z bratem. To nie jest to samo co abdykacja, np. Edwarda VIII, która swoją drogą, również była bardzo źle przyjęta. Elżbieta II też miała gorsze okresy, była źle oceniana, nierozumiana. Niemniej zawsze trwała w służbie państwu. Natomiast Harry i Meghan zachowali się nielojalnie w stosunku do osoby królowej, a tym samym instytucji monarchii.

Swoją podjętą przed rokiem decyzją zaskoczyli wszystkich, co było widać po oschłych komunikatach pałacu i naradach rodzinnych na najwyższym szczeblu. Harry powtórzy w telewizyjnym show, że zmusiły go do tego ataki bulwarówek na Meghan, że nie chce, by powtórzyła się tragedia jego matki. To mało wiarygodne, bo przecież wystąpi w komercyjnej stacji w programie dla celebrytów.

Dla niego to walka o portfolio, a dla stacji przeliczanie czasu reklam na dolary. Dlaczego nie mógł bronić swojej rodziny w Wielkiej Brytanii? Tak skutecznie czyni to William procesując się z prasą w ochronie swojej prywatności. Przypomnijmy też, że Meghan i Harry próbowali w czasie odejścia stawiać pewne warunki, mówili, że będą co jakiś czas uczestniczyć w wybranych uroczystościach, zapewne tych, o globalnym zasięgu. Chcieli wybierać rodzynki z ciasta. Nie na tym rzecz polega – co rozumieją i William, i Karol. Oni lepiej godzą reprezentowanie monarchii z umiejętnym otwieraniem sakiewek snobów, którym imponuje obecność księcia na charytatywnej imprezie. Dawno temu książę Karol wyceniał swą obecność na przyjęciu na milion dolarów.

Niemniej to William jako starszy brat, a przede wszystkim jego ojciec Karol, mają większe szanse na tron...

Harry miał bardzo poważny atut – mając żonę Amerykankę mógł stać się pomostem w transatlantyckich stosunkach dyplomatycznych - pamiętamy spotkanie Williama z Barrackiem Obamą. Harry i Meghan mieli potencjał polityczny. Widziałbym Harry’ego w roli wpływowej, szarej eminencji w relacjach transatlantyckich. Członkowie rodziny królewskiej dyskretnie pełnią takie role – warto wspomnieć choćby wizytę Kate i Williama w Europie, która miała ocieplić wizerunek Wielkiej Brytanii w trakcie brexitu. Harry stracił swój kapitał. Raczej bezpowrotnie.

Po co Harry’emu i Megan jest wywiad z Oprą Winfrey?
Pytał pan wcześniej, czy Harry jest czarną owcą. Formalnie wiążą go z rodziną więzy krwi, choć po odebraniu honorowych patronatów i tytułów wojskowych i formalne związki z monarchią zostały przecięte. Jest osobą prywatną. Można go dziś nazwać biznesmenem z branży rozrywkowej. On i Meghan wywiadem dla Opry chcą poszerzyć swoje portfolio a dla telewizji jest to przedsięwzięcie komercyjne – dlatego przedłużyli je z 90 minut do dwóch godzin, by wzrosły jeszcze bardziej wpływy z reklam. Dwa zwiastuny tego wywiadu, okraszone agresywną muzyką, zdjęciami Diany, pytaniem Opry do Meghan o to, czy była „uciszana” wskazują, że to nie będzie dziennikarstwo a tylko show. Mamy tam wszystkie elementy wyciskacza łez – emocjonalne wykorzystanie zdjęć Diany, informację o drugiej ciąży i wpatrującą się w oczy Harry’ego Meghan z dłonią na brzuchu. Wszystko to jest przerysowane. Melodramat.

Trzeba zwrócić uwagę na to, że różna jest wrażliwość medialna widzów w USA i Europie, niemniej wszędzie rozmowy na kanapie do prestiżowych wydarzeń medialnych nie należą. Fakt, że widownia tego wywiadu będzie spora nie pozwala zapomnieć, że styl w jakim byli już członkowie rodziny królewskiej zabiegają o popularność do królewskich nie należy. W tle są duże pieniądze, Oprah Winfrey już realizuje z nimi komercyjny program.

Harry i Meghan przelicytowali swoje odejście z rodziny królewskiej?
Zdecydowanie tak. Sądzili, że wiecznie będą odcinać kupony od królewskości. Jest różnica między royalsem, a byłym royalsem. Oni świecą teraz już tylko odbitym światłem. Koronowane głowy są dla Amerykanów ciekawostką, wyobrażeniem z rodem z komedii romantycznej, z bajkowym księciem w jednej z głównych ról. Być może taką, amerykańską wizją rodziny królewskiej żyła Meghan przed ślubem. Harry przekonuje teraz, że Meghan na dworze "czuła się nie na miejscu", że tam "nie pasowała". Pamiętam, że przed ślubem mówił jej o obowiązkach jakie łączą się z byciem członkiem rodziny królewskiej. Trudno więc mówić o zaskoczeniu.

Wykonywanie obowiązków reprezentacyjnych to zaszczyt, ale i ciężka praca. Wymaga dojrzałości i zrozumienia roli monarchii. Dziś - w porównaniu do rozbudowanych procedur przedwojennych - i etykieta dworska uległa uproszczeniu. Przejazd w powozie na wyścigi w Ascott czy też  obecność na balkonie Buckingham Palace podczas urodzin królowej nie są to chyba mocno obciążające obowiązki.

W najtrudniejszej sytuacji jest Harry. Musi on szukać dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości. Bezpodstawnie sądził, że babcia pozwoli mu zachować część przywilejów. Taki był plan. Ale się nie udał. Harry i Meghan zostali z niczym. Sussexowie walczą teraz, aby nie zapomniał o nich świat, a komercyjna stacja wydłużyła program o trzydzieści minut licząc dodatkowe zyski z reklam. Próbują oni stworzyć na swój nowy wizerunek. Podpisali umowy z Netflixem i Spotify na różnego rodzaju produkcje. Jako „ekskomunikowani” członkowie monarchii, czynią wiele aby zachować w Ameryce resztki mocno nadwątlonego, królewskiego statusu. Stąd ta agresywna kampania promocyjna. Obserwatorzy wskazują, że Meghan i Oprah mają wiele wspólnego. Łączy je król Midas - zamiłowanie do dużych pieniędzy i oczekiwanie globalnej kariery. Ta pierwsza tego nie ma, a chciałaby mieć. Całe to trio może natomiast założyć izbę złego gustu w Beverly Hills.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wywiad eksroyalsów wstrząśnie Wielką Brytanią? Dr Janusz Sibora: Mieli wielki potencjał, dziś mogą założyć izbę złego gustu w Beverly Hills - Dziennik Bałtycki

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24