Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z piratem po dorsza

Andrzej Klimczak
Wyjście w morze o świcie
Wyjście w morze o świcie Andrzej Klimczak
Na kei portu we Władysławowie turystów wita dymiący kociołek z zupą rybną. Tak kapitanowie kutrów rybackich, zamienionych na turystyczne łodzie do połowu dorsza, witają swoich gości. Po degustacji warkot silników diesla obwieszcza, że nadszedł czas na spotkanie z morską przygodą.

Tuż za "główkami" portu kutry zderzają się z falą. Stan morza 3-4 w skali Bouforta. To jeszcze nie sztorm, ale kutry stają momentami dęba, tnąc na ukos boczną falę. U części pasażerów ten początek rejsu wzbudza niepokój. Leszek Wiśniewski, armator i jednocześnie kapitan kutra, rozładowuje natychmiast atmosferę dowcipnymi uwagami. Opowiada o poprzednich rejsach, o sukcesach i porażkach wędkarskich swoich pasażerów. Niektórzy słuchają z niedowierzaniem opowieści o ponad 10 kilowych dorszach, które trzeba wciągać na pokład osęką - żelaznym hakiem na długim drzewcu. - Ale jak tu łowić, gdy pokład ucieka spod nóg tak jak dzisiaj? - padają pytania. Wędkarze trzymają się relingów, masztów i wszystkiego, co tylko może pomóc w utrzymaniu równowagi.

To był rekordowy dorsz tego dnia
To był rekordowy dorsz tego dnia
Andrzej Klimczak

Całowanie ryby w ogon, to tylko część ceremoniału chrztu morskiego dla płynących po raz pierwszy po dorsza.
(fot. Andrzej Klimczak)Kutry wychodzą w morze ponad 20 mil od brzegu. Sinozielone fale załamują się na szczytach zalewając pokład. Każda siódma fala jest większa od poprzednich. Kilkaset metrów od kutrów przepływa ogromny kontenerowiec. Pomimo, że płynie wolno, do rybackich łodzi dochodzi jego fala dziobowa, przechylając głęboko pokłady w prawo. Jeszcze kilka minut i kutry wpływają na łowisko. Nikt nie wie jak rybacy rozpoznają właściwe miejsce, gdy wokoło widać tylko horyzont i rozkołysane morze. Dno jest teraz 20 metrów pod nami, ale będziemy dryfować na łowisko na 80 metrach - szyprowie informują żądnych wędkarskich emocji turystów.

Polowanie

Certyfikat podpisany przez samego Neptuna.
Certyfikat podpisany przez samego Neptuna.

To był rekordowy dorsz tego dnia
(fot. Andrzej Klimczak)Pasażerowie przyzwyczaili się już do kołysania. Kiedy jednak milkną silniki i kutry rozpoczynają dryf, pokładem zarzuca jeszcze mocniej. Mimo nieprzemakalnych sztormaków, ubrania chłoną morską wodę.
Solidne wędki z włókna węglowego, wyposażono w jeszcze solidniejsze kołowrotki, grubą żyłkę i podłużne, ołowiane przynęty uzbrojone w ostre kotwice z zadziorami. Metoda jest prosta - trzeba ciężarek wyrzucić za burtę i poczekać aż opadnie na dno. Potem podnosząc i opuszczając wędkę prowokuje się dorsza do ataku na przynętę.
Większość łowiących jedną ręką trzyma się relingu a drugą próbuje sobie poradzić z wędką. To sposób aby nie wylądować za burtą. Po kilku ruchach wędką, mocne uderzenie. Wędzisko wygina się w pałąk. Zapomina się o bezpieczeństwie. Byle złapać rytm kołysania łodzi. Pod powierzchnią wody pojawia się walcząca ryba. Szyper sięga podbierakiem do wody i wyciąga pierwszego dorsza. Nie jest to morski potwór. Waży może dwa kilogramy, a wcale nie łatwo było go doholować do burty. Kolejne brania następują w odstępach kilku minut. Któraś z kolei ryba okazuje się tą dzisiaj największą. Długo nie można jej "oderwać" od dna. Obok staje szyper tym razem biorąc do ręki osękę. On już wie, że ten dorsz do podbieraka się nie zmieści. Emocji tyle, że człowiek zapomina o kołysaniu łodzi i o tym, że może wylecieć za burtę. Nie zauważa nawet tego, że nad jego bezpieczeństwem dyskretnie czuwa załoga.
Po ponad pół godzinnej walce prawie 80 centymetrowy dorsz poddaje się w końcu i pozwala doholować do burty. Szyper błyskawicznie wciąga rybę na pokład. Waga sprężynowa wskazuje prawie 6 kilogramów!
Nie wiadomo kiedy, słońce znalazło się tuż nad horyzontem. Ze zdziwieniem stwierdzam, że jesteśmy w rejsie już ponad 8 godzin. Drżenie pokładu sugnalizuje, że znowu pracuje silnik. Kuter zmierza do portu. Dopiero teraz czuć, że bolą ręce od szarpania się z dorszami. Słońce długą smugą kładzie się na rozkołysanej tafli morza. - Wrócę tutaj znowu - słychać obietnice turystów zanim jeszcze kuter zawinął do portu.
Na zakończenie rejsu każdy jego uczestnik dostaje certyfikat potwierdzający udział w morskiej przygodzie. Podpisany przez samego władcę mórz - Neptuna.

Informacje praktyczne

[obrazek4] Certyfikat podpisany przez samego Neptuna.
Turystyczny rejs wędkarski z Władysławowa kosztuje od 130-150 zł (8-9 godzin w morzu)
Na pokładzie kutra WŁA 65 mieści się 12 pasażerów. W przypadku grup turystów możliwość negocjacji cen.
Sprzęt wędkarski można wypożyczyć na pokładzie za 20 zł.

Rezerwacji

na rejs można dokonać, kontaktując się z inż.kpt.ż.b.Marianem Leszekiem Wiśniewskim.
84-120 Władysławowo
Tel. 060499229 Faks: 0 58 6742315
http://neptun.intermedia.net.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24