Z wizytą na Ukrainie: oto ślad stopy Matki Bożej

Beata Terczyńska
Odcisk słynie z uzdrawiającej mocy. Matka dźwiga w górę sparaliżowanego syna z nadzieją, że dziecko będzie uzdrowione.
Odcisk słynie z uzdrawiającej mocy. Matka dźwiga w górę sparaliżowanego syna z nadzieją, że dziecko będzie uzdrowione. Fot. Wojciech Zatwarnicki
Sentymentalna podróż na Kresy Wschodnie. Odwiedziliśmy Ławrę Poczajowską - największy ośrodek prawosławia na Wołyniu, drugi na Ukrainie.

Kiedy urwało się koło w karecie, Michał Bazyli Potocki winą obarczył stangreta. Porywczy szlachcic chwycił za pistolet, trzy razy nacisnął spust, a ten nie odpalił.

- Jak to możliwe? - oniemiał. Woźnica odrzekł, że uratowała go Matka Boża Poczajowska, do której się modlił. Dla Potockiego był to szok. Nawrócił się, dał ogromne pieniądze na budowę cerkwi.

Przed nami widok jak z baśni. W słońcu, z daleka lśnią potężne, złote kopuły Ławry Poczajowskiej - największego ośrodka prawosławia na Wołyniu, drugiego na Ukrainie, po Ławrze Pieczerskiej w Kijowie. Położona malowniczo na wzniesieniu. Pielgrzymują tu wierni. Tak, jak na naszą Jasną Górę.

Ławra. A cóż to znaczy?

- Mnisi budowali w skałach, głównie w Grecji, korytarze i jaskinie. Tam żyli. Zbiór tych pieczar nazywano ławrą - tłumaczy Tomasz Nachtman, nasz przewodnik.

Dziś nazywa się nią większe, męskie klasztory w kościele prawosławnym.
Idziemy pod górkę, uliczką ze straganami. Głównie z dewocjonaliami. Leżą tu pudła z kolorowymi obrazami, kilimy, zabawki, świeczniki, biżuteria, płyty z muzyką cerkiewną... Przy każdym stole mnogość chust i apaszek. Barwnych, w rozmaite wzory, żakardowych, koronkowych, błyszczących, przezroczystych... Raj dla kobiet. Przymierzamy. 25-30 hrywien za sztukę. Kupujemy. Bez chusty zakrywającej głowę nie wpuszczono by nas do środka.

Zauważamy, że wśród prawosławnych kobiet panuje moda na nakrycie głowy.
Musimy mieć też spódnice za kolana i zakryte ramiona. Spódnice można pożyczyć na miejscu wpłacając kaucję lub zostawiając w zastaw paszport. Trzeba jednak dokładnie sprawdzić, czy zwrócony dokument na pewno jest nasz, czego nie zrobiła jedna z koleżanek. I przez to miała "przygodę" na granicy. Nie mogła wrócić do kraju. Jej paszport przez pomyłkę trafił bowiem w ręce przewodniczki z Tarnowa.

Wstęp do Ławry jest darmowy, ale wycieczka musi wziąć przewodnika i wtedy trzeba zapłacić po 8 hrywien od osoby. Za bilecik zezwalający na robienie zdjęć - dodatkowe 3 hrywny.

Zuchwałe dzieło architektury

Ławra onieśmiela nas przepychem. Pierwsza od wejścia, po prawej stronie, stoi cerkiew troicka (św. Trójcy). Zrobiona na styl moskiewski, niska, przysadzista. Wewnątrz widzimy ociekające złotem ikonostasy.

Mamy szczęście. Akurat kończy się msza. Domyślamy się, że brodaty pop w strojnej szacie błogosławi wiernych. Śpiewając. Tego tubalnego, wzniosłego głosu ludzi i duchownych nie da się zapomnieć.

Podpatrujemy, jak z boku wierni podchodzą i biorą z tacy do ust kostki chleba. Nad naszymi głowami ogromny żyrandol - świecznik, ze złocona obręczą. Nazywają go panikadzidłem.

Podobno w tym soborze odbywają się egzorcyzmy.

Idziemy dalej do głównego soboru - Uśpieńskiego, równie okazałego.

- Mówi się, że nawet car Mikołaj I, nazwał go dziełem zuchwałej architektury - śmieje się przewodnik.

Jeszcze przed wejściem widzimy siedzących przy barierce na stopniach starszych ludzi, wyciągających ręce po datki. Ubrane na czarno kobiety odwracają głowy widząc aparaty.

- My nie żebracy - zarzekają się.

Słyszymy, że na starość oddały majątki na rzecz cerkwi. W zamian znalazły opiekę. Pomagają w utrzymaniu Ławry.

Uzdrawiająca moc stopy

[obrazek3] W słońcu lśnią potężne, złote kopuły największego ośrodka prawosławia na Wołyniu. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)W Uśpieńskim Soborze, po prawej stronie, pozłacany relikwiarz. A w nim, nieco poniżej poziomu podłogi, za szybką, niezwykły odcisk prawej stopy. To ponoć ślad Matki Bożej.

- Otóż pewnego dnia pasterze wypasający bydło ujrzeli ogień, a nad nim postać Matki Bożej. Zniżyła się ona i dotknęła ziemi (skały). W tym miejscu wytrysnęło cudowne źródło. Odcisk stopy pozostał - snuje opowieść pan Tomasz.

Według legendy było to w czasie najazdu tatarskiego w 1240 r. Przez kilkaset lat ślad był odkryty. Potem wybudowano tu cerkiew drewnianą, a później murowaną.
Aby go ujrzeć i pokłonić się przed obrazem Matki Boskiej Poczajowskiej, ustawia się ogonek wiernych. Podchodzą, całują replikę na niewielkim ołtarzu. Odcisk słynie z uzdrawiającej mocy. Widzieliśmy, jak matka mozoląc się dźwignęła w górę sparaliżowanego syna. Zapewne w wierze, że dziecko będzie uzdrowione.
Obok świętości, jednej z czterech w Ławrze, stoi zakonnik. Podaje wiernym wodę święcona, w srebrnej czarce.

Święta ikona od wędrowca

Drugą świętością jest ikona Matki Boskiej Poczajowskiej. Niewielka, podświetlana lampkami, wisząca nad ikonostasem, w złotej ramie przypominającej rozchodzące się płomienie. Dowiadujemy się, że jest malowana temperą na desce cyprowej. Cerkwi ofiarowała ją szlachcianka, Anna Hojska. A skąd miała ikonę?

- Otóż pewnego dnia przyjęła pod swój dach na nocleg wędrowca, greckiego mnicha - opowiada przewodnik. - Chciał jej zapłacić za gościnę, ale nie wzięła pieniędzy. Podarował jej więc niepozorną ikonę.

Ikona znalazła miejsce w domowej kaplicy. Domownicy zauważyli niezwykłe światło bijące od obrazu.

- Kobieta miała niewidomego brata. Ten modlił się przy ikonie o odzyskanie wzroku. I tak się stało. Hojska pomyślała, że skoro ten obraz taki cudotwórczy, to nie będzie go u siebie trzymać, lecz przekaże do powstałej wtedy cerkwi.

Pistolet nie wystrzelił

[obrazek5] W pozłacanym relikwiarzu za szybką odcisk prawej stopy. Ludzie wierzą, że to ślad Matki Bożej. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)Fundatorem świątyni w Poczajowie był szlachcic - hulaka: Michał Bazyli Potocki.

- To bardzo kontrowersyjna postać - opowiada Nachtman. - Kilkanaście razy zmieniał wyznanie. Może i dobrze, bo jak zmieniał, to fundował kościoły. Typowy szlachcic, sarmata. Opisywali, że w każdym z zamków, cytuję: "kilka tłustych dziewek dla rozpusty trzymał, ale patrzył, żeby dokładnie pacierze odmawiały".

Słyszymy także, jakie było jego ulubione zajęcie, gdy na wieś przyjeżdżał.

- Baby wiejskie wchodziły na drzewo, udawały kukułki, a on do nich ze śrutu strzelał. Które postrzelił, potem sowicie wynagradzał. Także bardzo wesoły był to człowiek.

Jak stał się prawosławnym?

- Podania mówią, że gdy podróżował karetą, ta omal się nie wywróciła. Potocki, znany z porywczości, wyskoczył, wyciągnął pistolet i chciał zastrzelić stangreta. Nacisnął spust trzy razy. Na próżno.

Zdziwił się, dlaczego broń nie wystrzeliła. Zapytał woźnicy, który klęczał i modlił się zwrócony w stronę monastyru w Poczajowie: Jak to się stało, że ciebie nie zastrzeliłem? Na to stangret miał takie wytłumaczenie: Modliłem się do Matki Bożej Poczajowskiej.

Dla Potockiego był to szok. Nawrócił się, dał ogromne pieniądze na wybudowanie cerkwi. Przyjął prawosławie i wstąpił do monasteru jako skromny zakonnik, gdzie zmarł 26 lat później. Tu też został pochowany.

Grzesznik tędy nie przejdzie

4-dniowa wycieczkę na Kresy Wschodnie (Rohatyń, Halicz, Ivano - Frankowsk, Buczacz, Skała Podolska, Chocim, Kamieniec Podolski, Tarnopol, Zbaraż, Krzemieniec, Poczajów, Podhorce) organizują: biuro podróży OST GROMADA w Rzeszowie i Nowiny. Informacje pod numerem tel. 017 86 26 499.

Długim, podziemnym korytarzem idziemy teraz do prawdziwej ławry. Podziwiamy piękne freski na ścianach przedstawiające świętych prawosławia. W dolnej kondygnacji znajduje się cerkiew Pieczarna, kryjąca kolejne świętości Poczajowa. Pośrodku widzimy wejście do pieczary. Kolejka wiernych chce się dostać do środka. Tu, w srebrnej trumnie, spoczywa Jow Żelazo - pierwszy przeor Ławry, który dożył 100 lat. Jemu zawdzięcza się rozkwit monasteru. Niezwykle jest to, że zwłoki nie uległy rozkładowi. Uznane są jako trzecia świętość.

Panuje tu półmrok. Tylko w tym miejscu jest zakaz fotografowania. W prawej stronie groty jest wejście do małej pieczary, w której Jow zamykał się na modlitwy. Uważa się, że człowiek mający wielkie, nieodpokutowane grzechy, nie może się tu przecisnąć. Utknie w otworze, zanim się nie wyspowiada.
W ściennej niszy umieszczone są święte relikwie innego zakonnika - cudotwórcy Amfiłochija. To ostatnia świętość.

Wychodzimy. Podziwiamy widok na rozległą równinę wołyńską. Natrafiamy na jeszcze na ciekawą scenę. Ktoś podjechał luksusowym mercedesem. Przed autem ustawili się popowie. Modlą się. To zapewne poświęcenie nowo zakupionego auta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 19

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

B
Bibi
Co za obrzydliwe balwochwalstwo! Złamanie pierwszego przykazania. Ci ludzie wierzą w ślad stopy jakoby Maryji, w obraz niby święty, w zmarle ciało przeora? Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Prawdziego Jedynego Boga? Ludzie, pamiętajcie się!
k
krytykant
To już chyba mój ostatni wpis na ten temat. Na pewno nie chciałem w najmniejszym stopniu zaszkodzić Pani BT, czego dowodem mogą być moje wczorajsze komentarze pod artykułami Redaktora Kijanki, na temat cudów Podkarpacia. Po prostu chciałem trochę pouściślać...

Krytykant
k
krytykant2
Dajcie se na luz, a krytykant skoro dzwonił do red Krola i pytał kiedy będzie tekst na portalu potwierdza tylko że chciał komuś dopier..... . gdyby było inaczej, to by przed publikacją w necie zadzwonił do autorki i ją "poprawił". A w sumie to polecam teraz muzykę na trójce, fajne pustynne kawałki lecą, a pana krytykanta przepraszam, nie pracował Pan dla Ormo. Ale daj już człowieku na luz. Takie sprawy załatwia się inaczej. Jak chciałeś błysnąć wiedzą to ci się kiepsko udało. I jeszcze raz przepraszam. Pozdrawiam.
G
Grzegorz Król
W dniu 18.07.2009 o 11:40, krytykant napisał:

I cóż Panie Redaktorze ? Dalej jest Pan pod wrażeniem celności wypowiedzi krytykanta2 ? Czy obrażanie rozmówcy jest normą, którą obecnie będą stosować lub akceptować polscy dziennikarze ? Chyba wycofam się z tej dyskusji, z obawy o zdrowie człowieka, którego tak denerwują zwykłe sprostowania dotyczące spraw sprzed stuleci, że zachowuje się......tak, jak się zachowuje.Krytykant



już wyjaśniam: byłem pod wrażeniem jedynie celności spostrzeżeń w jego pierwszym poście. co do reszty - poziom zatrważająco niski (aż jestem pod wrażeniem )

pozdrawiam
G
Grzegorz Król
W dniu 18.07.2009 o 10:54, krytykant2 napisał:

Człowieku spierd..... już ci napisałem. Nie jesteś partnerem do rozmowy. Podejrzewam że kiedyś pracowałeś w ORMO. Skocz sobie na główke do wyschniętej rzeki. A Pan red Grzegorz Król tego nie napisał. I nikt się nie ukrywa bardziej niż ty. Pozdrawiam i polecam wycieczkę na Kresy własnego mózgu.



dość inteligentne, aż zaciekawiony jestem Twoją koncepcją "romowy".

Grandi - zapraszamy. Daję słowo, że sam zadbam o to, żebyś miał możliwość publikacji swoich tekstów.
k
krytykant
W dniu 18.07.2009 o 10:27, Grzegorz Król napisał:

Skąd ta pewność, że napisał to dziennikarz Nowin?Pewnie myśli Pan nawet, że to ja. No tak, przecież dzwonił Pan do mnie dwa razy z prośbą o jak najszybsze umieszczenie tekstu na portalu (jak się ma do tego punkt nr 4 Pańskiej wypowiedzi? prościej zadzwonić do działu on-line niż do autora tekstu? coś chyba nie do końca łapię)... Na koniec, żeby było jasne - nie ja to napisałem. Chociaż krytykant2 celnie to ujął, nawet pod wrażeniem jestem.Pozdrawiam


I cóż Panie Redaktorze ?
Dalej jest Pan pod wrażeniem celności wypowiedzi krytykanta2 ? Czy obrażanie rozmówcy jest normą, którą obecnie będą stosować lub akceptować polscy dziennikarze ? Chyba wycofam się z tej dyskusji, z obawy o zdrowie człowieka, którego tak denerwują zwykłe sprostowania dotyczące spraw sprzed stuleci, że zachowuje się......tak, jak się zachowuje.

Krytykant
G
Grandi
krytykant2 to zwykły cham, z którym nie można prowadzić rozmowy. Takie rzeczowe fakty krytykanta się ceni i oby więcej takich postów na forum. Prawdę mówiąc ogólny poziom artykułów Nowin jest śmiesznie niski, sam napisałbym niejeden lepszy gdybym miał mozliwość. Jakie studenciny zatrudniacie, że piszą takie ochłapy (nie chodzi o ten artykuł oczywiście, ale o zdecydowaną większość, ogólnik). Ciężko tak naprawdę znaleźć artykuł, gdzie nie ma błędu-czy to zła lokalizacja na mapce, sprzeczne dane tytułu z tekstem, błędy wszelakiego rodzaju od rzeczowych po ortograficzne, czasem zdjęcie nie mające związku z artykułem)Czy WY w tej redakcji w ogóle sprawdzacie, co publikujecie? Często mam wątpliwości.
k
krytykant2
W dniu 18.07.2009 o 10:42, krytykant napisał:

PAN JEST CHORY !!!Witam PanaAni przez chwilę nie sądziłem, że Pan jest Krytykantem2. To przecież dzięki Pańskiej uprzejmości miałem możliwość ustosunkować się do reportaży Pani Terczyńskiej. Co się tyczy "łapania" przez Pana Redaktora - raz jeszcze wyjaśniam : jeśli zadzwonię do autora tekstu i poinformuję go o nieścisłościach jakie popełnił, to on o tym zapomni zaraz po odłożeniu sdłuchawki. Przecież nie zajmie się odkręcaniem i poprawianiem błędów, tym bardziej, że tekst już wydrukowano i poszedł w świat...Jeśli natomiast czytelnik ma możność skorygowania na forum internetowym, to nie będą się błędy - w tym wypadku dotyczące historii Polski - utrwalać w świadomości czytających.Co do celności wypowiedzi Krytykanta2 - nie mnie to oceniać, to kwestia kultury osobistej ...Skąd pewność, że napisał to dziennikarz ? Przecież to wynika z tekstu, wystarczy go przeanalizować...Jest on (tekst) nerwową reakcją człowieka, który poczuł się osobiście dotknięty krytyką, a on tego nie znosi. Krytykant2 jest albo znajomym Pani BT (jak napisał), albo odpowiedzialnym za skrytykowany tekst. Doskonale się orientował w nietypowych okolicznościach umieszczenia reportażu na stronach internetowych, i naszej w tym roli.Nie będę kontynuował tej analizy, bo znów ucierpiałoby jego ego...Pozdrawiam Krytykant

A
Autorka
Dziękuję. Bardzo chętnie, jeśli tylko nadarzy się okazja. Gorąco pozdrawiam.
Widzę na forum, że nasz dialog "poruszył" czytelników. Może temat zainspiruje ich do wycieczki na Ukrainę, a nie tylko do sporów w internecie. Jeszcze raz pozdrawiam i dziękuję za wszelkie uwagi. Beata Terczyńska
k
krytykant
W dniu 18.07.2009 o 10:27, Grzegorz Król napisał:

Skąd ta pewność, że napisał to dziennikarz Nowin?Pewnie myśli Pan nawet, że to ja. No tak, przecież dzwonił Pan do mnie dwa razy z prośbą o jak najszybsze umieszczenie tekstu na portalu (jak się ma do tego punkt nr 4 Pańskiej wypowiedzi? prościej zadzwonić do działu on-line niż do autora tekstu? coś chyba nie do końca łapię)... Na koniec, żeby było jasne - nie ja to napisałem. Chociaż krytykant2 celnie to ujął, nawet pod wrażeniem jestem.Pozdrawiam



Witam Pana
Ani przez chwilę nie sądziłem, że Pan jest Krytykantem2. To przecież dzięki Pańskiej uprzejmości miałem możliwość ustosunkować się do reportaży Pani Terczyńskiej. Co się tyczy "łapania" przez Pana Redaktora - raz jeszcze wyjaśniam : jeśli zadzwonię do autora tekstu i poinformuję go o nieścisłościach jakie popełnił, to on o tym zapomni zaraz po odłożeniu sdłuchawki. Przecież nie zajmie się odkręcaniem i poprawianiem błędów, tym bardziej, że tekst już wydrukowano i poszedł w świat...Jeśli natomiast czytelnik ma możność skorygowania na forum internetowym, to nie będą się błędy - w tym wypadku dotyczące historii Polski - utrwalać w świadomości czytających.
Co do celności wypowiedzi Krytykanta2 - nie mnie to oceniać, to kwestia kultury osobistej ...
Skąd pewność, że napisał to dziennikarz ? Przecież to wynika z tekstu, wystarczy go przeanalizować...Jest on (tekst) nerwową reakcją człowieka, który poczuł się osobiście dotknięty krytyką, a on tego nie znosi. Krytykant2 jest albo znajomym Pani BT (jak napisał), albo odpowiedzialnym za skrytykowany tekst. Doskonale się orientował w nietypowych okolicznościach umieszczenia reportażu na stronach internetowych, i naszej w tym roli.
Nie będę kontynuował tej analizy, bo znów ucierpiałoby jego ego...

Pozdrawiam

Krytykant
G
Grzegorz Król
W dniu 18.07.2009 o 09:44, krytykant napisał:

Odpowiadam :1.Błędy są, nie "może" tylko na pewno !2.To nie jest normalne, karmić Czytelnika bzdurami...3.Nie mów mi co powinienem, pomśl raczej czego ty nie powinieneś był robić...Na przykład ordynarnie kląć ! To nie przystoi pracownikowi Redakcji...4.Gdybym za każdym razem, jak czytam dziennikarskie błędy chciał dzwonić i prostować, to niczym innym nie mógłbym się zajmować...Lepiej, niech dziennikarz dba o to co pisze !5.Co do hieny - każdy ma skojarzenia i porównania na swoją miarę...6.Chciałbym mieszkać na wsi, mówi się że "Pan Bóg stworzył wieś, a szatan miasto" ! 7.Nie mówisz otwarcie, bo dołożyłeś dużo starań aby ukryć swoją tożsamość, zresztą - może to i lepiej, jak się ma takie wnętrze...



Skąd ta pewność, że napisał to dziennikarz Nowin?

Pewnie myśli Pan nawet, że to ja. No tak, przecież dzwonił Pan do mnie dwa razy z prośbą o jak najszybsze umieszczenie tekstu na portalu (jak się ma do tego punkt nr 4 Pańskiej wypowiedzi? prościej zadzwonić do działu on-line niż do autora tekstu? coś chyba nie do końca łapię)...

Na koniec, żeby było jasne - nie ja to napisałem. Chociaż krytykant2 celnie to ujął, nawet pod wrażeniem jestem.

Pozdrawiam
k
krytykant
Cieszę się, że zechciała Pani Redaktor odnieść się do mojego komentarza ! Co do faktów - to są one bezsporne, co do cytatów- to nie można bezgranicznie ufać, że wszystko ,co nam mówi przewodnik jest prawdą historyczną...Co do uszczypliwości - ma Pani rację, ale przecież nazwałem się Krytykantem, a nie Krytykiem ! Niemniej jednak czekam na dalsze opisy Kresów, zauroczony radością odkrywania i entuzjazmem z którym podróżuje Pani po zakurzonych, pełnych dziur podolskich drogach, by zobaczyć , dotknąć, posmakować i podzielić się wrażeniami z Czytelnikiem !
Może teraz wybierze się Pani na Huculszczyznę ? Polecam Żabie !
Pozdrawiam
Krytykant
k
krytykant
W dniu 18.07.2009 o 08:40, krytykant2 napisał:

Panie krytykant błędy może są. To jest normalne. Pan natomiast ze swoją wiedzą powinien przyjść do redakcj, wysłać maila, z Pania BT porozmawiać i "wyprostować" te błędy dla dobra historii. Ale po co ? Pan jak hiena czekał, aż tekst z błędem ukaże się w portalu, żeby komuś dowalić. Jest pan przykładem wiejskiego mądrali, człowieka z którym nie ma o czym rozmawiać bo i tak wie swoje. Dlatego otwarcie Panu mówię.... spierd..... pan !!! ;0


Odpowiadam :
1.Błędy są, nie "może" tylko na pewno !
2.To nie jest normalne, karmić Czytelnika bzdurami...
3.Nie mów mi co powinienem, pomśl raczej czego ty nie powinieneś był robić...Na przykład ordynarnie kląć ! To nie przystoi pracownikowi Redakcji...
4.Gdybym za każdym razem, jak czytam dziennikarskie błędy chciał dzwonić i prostować, to niczym innym nie mógłbym się zajmować...Lepiej, niech dziennikarz dba o to co pisze !
5.Co do hieny - każdy ma skojarzenia i porównania na swoją miarę...
6.Chciałbym mieszkać na wsi, mówi się że "Pan Bóg stworzył wieś, a szatan miasto" !
7.Nie mówisz otwarcie, bo dołożyłeś dużo starań aby ukryć swoją tożsamość, zresztą - może to i lepiej, jak się ma takie wnętrze...
G
Grandi
ale bzdura. Pistolet nie wypalił, bo albo ktoś wyciągnął kulki, nie było prochu lub wada techniczna. MB nie ma tu nic do gadania, tak jak nie miała gdy miliony ginęły w Oświęcimiu..ludzie, zacznijcie mysleć, wiem że nasz region to prowincja, nie tylko gospodarcza ale czas to zmieniać..
~andrzej~
"Ktoś" ma rację. Czepialstwo to wstrętna cecha. Skoro krytykant taki mądry, to dlaczego nie podpisał się imieniem i nazwiskiem?
Zachęciła mnie pani do podróży na Ukrainę. Nigdy w tych okolicach nie byłem.
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24
Dodaj ogłoszenie