Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za kilka miesięcy każdy będzie mógł zwiedzić przemyskie podziemia

Norbert Ziętal
- Przemyskie podziemia mogą się stać jedną z największych atrakcji turystycznych regionu – twierdzi Jerzy Krużel. Nz. "lodówka”, czyli miejsce w którym dawniej przechowywano żywność.
- Przemyskie podziemia mogą się stać jedną z największych atrakcji turystycznych regionu – twierdzi Jerzy Krużel. Nz. "lodówka”, czyli miejsce w którym dawniej przechowywano żywność. Norbert Ziętal
Przemyskie Stare Miasto podziemiami stoi. Są tutaj wielopoziomowe, pochodzące z różnych okresów piwnice, składy i kanał sanitarny. Po połączeniu będą jedną z największych atrakcji turystycznych na Podkarpaciu. My już zwiedziliśmy część z nich.

Niepozorne drzwi w ścianie jednego z korytarzy głównego budynku Urzędu Miejskiego w Przemyslu. Postronna osoba zupełnie nie zdaje sobie sprawy, co się za nimi dzieje. Żadnych odgłosów. A tam kwitnie życie. Podziemne. Niczym w podziemnym królestwie.

- Tutaj praca idzie pełną parą - mówi na przywitanie Jerzy Krużel, miejski radny i pasjonat przemyskich podziemi.

W 2001 r. dzięki niemu i podobnie zafascynowanym ludziom powstał projekt udostępnienia piwnic i podziemnych korytarzy dla zwiedzających. Pod koniec ub. wieku przemyskie podziemia zbadali naukowcy krakowskiej Akademii Górniczo - Hutniczej. Dopiero teraz plany doczekały się realizacji. Czytaj: znaleziono na nie pieniądze.

Podziemne miasto

Do czego wykorzystywane były te schody? Może się kiedyś dowiemy.
Do czego wykorzystywane były te schody? Może się kiedyś dowiemy. Norbert Ziętal

Najciekawsze są wąskie, podziemne korytarzyki. (fot. Norbert Ziętal)Po pokonaniu stromych schodów jesteśmy kilka metrów pod głównym budynkiem Urzędu Miejskiego.

- Tutaj do niedawna, praktycznie od okresu powojennego, było składowisko różnych niepotrzebnych rzeczy. W tym tony żużlu z dawno nieczynnej kotłowni. Przez lata wywieźliśmy kilkadziesiąt ciężarówek z takimi szpargałami - opowiada Krużel.

Pełną parą prace ruszyły niedawno. W ramach pierwszego etapu realizacji projektu "Przemyski Trakt Królewski - budowa podziemnej trasy turystycznej w Przemyślu".

Wchodzimy do obszernej sali. Ze ścian zbity został już tynk. Dzięki temu można pooglądać stare cegły i kamienie. Na podłodze świeżo wylana betonowa podłoga.

Minus dziesięć metrów

To najstarsze miejsce odkopanych do tej pory przemyskich podziemi.
To najstarsze miejsce odkopanych do tej pory przemyskich podziemi. Norbert Ziętal

Do czego wykorzystywane były te schody? Może się kiedyś dowiemy. (fot. Norbert Ziętal)- Tutaj mogłaby się znaleźć część ekspozycyjno - promocyjna. Może coś związanego z historią Przemyśla, twierdzy. A tutaj część kawiarniana - snuje plany nasz przewodnik.

Jeszcze ciekawsze są mniejsze piwniczki, do których prowadzą wąskie i kręte korytarzyki. Idziemy przez prowizoryczny "mostek", czyli solidne, metalowe drzwi ułożone nad tunelem.

- Tutaj marzy mi się szklana tafla. Ludzie by po niej przechodzili i widzieli co jest pod spodem - mówi jeden z inżynierów nadzorujących prace.

Schodzimy poziom niżej, potem zakręcamy i jeszcze jeden niżej.

- W tym miejscu mamy zmierzoną geodezyjnie głębokość. Minus 10 metrów w stosunku do płyty Rynku. To najniższy punkt odkopanych do tej pory piwnic - mówi pasjonat.

Podziemna lodówka

Dawny murarz chciał zachować dla potomności czas wykonania tynku. Dlatego wyrył rok „1839”.
Dawny murarz chciał zachować dla potomności czas wykonania tynku. Dlatego wyrył rok „1839”. Norbert Ziętal

To najstarsze miejsce odkopanych do tej pory przemyskich podziemi. (fot. Norbert Ziętal)I od razu zaznacza, że ta głębokość na teraz jest najniższa. Bo już za niedługo może się okazać, że robotnicy natrafią na kolejną, położoną jeszcze niżej piwnicę. Tak już nie raz bywało przy tej inwestycji.

- To najniżej położone miejsce umownie nazywamy lodówką. W dawnych czasach nie było prądu, więc wykorzystywano takie pomieszczenia. Tutaj, w specjalnej obudowie drewnianej był przechowywany lód. Dzięki temu w tej piwnicy można było utrzymać właściwą temperaturę. Odpowiednią do długiego przechowywania m.in. płodów rolnych - mówi Krużel.

Dzisiaj mało kto wie, że obecny główny gmach Urzędu Miejskiego, czyli Rynek 1, to kiedyś były trzy oddzielne budynki. Każdy miał osobne piwnice i składy. Na przestrzeni 400 lat zostały połączone w jeden.

Wszystko to, co jest pod ziemią zachowało się takie, jakie było przed wiekami. Praktycznie w ogóle nie ruszane, nie
licząc stosunkowo niewielkich prac, do przeprowadzenia jakiś instalacji np. wodnych.

W kilku miejscach korytarzy, na ścianach zachował się tynk, w którym ktoś, w świeżej zaprawie, wyrył datę 1839. Prawdopodobnie wtedy był wykonany tynk.

Zagadką są drewniane schody, wsparte na kamieniach. Być może w czasie wojny prowadziły do schronu. Amatorzy starego budownictwa zachwycą się kamieniami otoczakami, wydobywanymi na przemyskim Kruhelu, czy dużymi cegłami wyrabianymi ręcznie, tzw. palcówkami. Znajdują się w różnych miejscach świadcząc o odmiennej technice wykonywania ścian.

To największa wartość przemyskich podziemi. Bo w innych miastach owszem również są podziemia, ale albo odbudowane albo wręcz zbudowane na nowo, np. w celu ratowania placów lub budynków.

Kilkusetletni kanał ściekowy

[obrazek5] Dawny murarz chciał zachować dla potomności czas wykonania tynku. Dlatego wyrył rok "1839". (fot. Norbert Ziętal)Przemyską "bombą" turystyczną ma być stary, od dawna nieużytkowany kolektor sanitarny. Pochodzący z połowy XVII w.

- Jest to urządzenie inżynierii sanitarnej, które w nienaruszonym stanie zachowało się do dzisiaj. Prawdziwa rewelacja. Np. w Krakowie już takich nie ma. Dlatego nasz kanał trzeba pokazać ludziom - twierdzi Krużel.
Przebijanie się z piwnic do kanału już się rozpoczęło. Na początku będzie odnawiany krótki odcinek pod ul. Mostową.
Kanał prowadzi, patrząc od góry, od katedry rzymskokatolickiej, przez ul. Katedralną, Asnyka, wschodnią część dzisiejszego Rynku, ul. Mostową. Następnie dalej aż do rzeki San.

- Przejście takiej trasy podziemnej będzie niesamowitym przeżyciem - mówi Krużel.

Czy istnieje owiany legendami tunel pod rzeką San, prowadzący ze starej części miasta do dzielnicy Zasanie?

- Jeszcze nie udało się tego ustalić. Myślę, że jest to temat do zbadania przez pasjonatów i naukowców.

Pod kamienicami przemyskiej Starówki jest ponad 20 kilometrów starej sieci kanalizacyjnej. Trzeba pamiętać, że pierwsze wodociągi w tym mieście pojawiły się już w 1530 r.

Obecne prace pod budynkiem Rynek 1 mają być wstępem do czegoś większego. Na razie odgruzowano 400 metrów kwadratowych piwnic, ale do zagospodarowania jest o wiele więcej.

Krużelowi marzy się połączenie piwnic pod Rynek 1 z tymi pod kamienicą Rynek 2, poprzez kanał pod ul. Mostową. A w późniejszych etapach prac z podziemiami pod Rynek 11, 7, 8.

- Dobrze byłoby, aby do współpracy przy odnawianiu piwnic a potem ich udostępnianiu włączyć właścicieli kamienic - rozmarza się Krużel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24