Otwarte niebo - tak nazywane jest porozumienie lotnicze między UE a USA, za którym w czwartek głosowali deputowani do Parlamentu Europejskiego. Jego zatwierdzenie umożliwia zniesienie dotychczasowych ograniczeń w ruchu transatlantyckim, a przez to pobudzenie konkurencji między przewoźnikami.
Taniej nawet o połowę
Porozumienie mogłoby zacząć obowiązywać już za pół roku. Najbardziej odczuwalnym dla zwykłego pasażera efektem umowy będą spadki cen biletów na trasach transatlantyckich. Na początku standardowe bilety mogą stanieć o 30-40 proc., a gdy na trasy wkroczą tani przewoźnicy - nawet o ponad połowę.
- Dzięki nowym przewoźnikom zwiększy się też oferta: od luksusowych 60-osobowych samolotów z fotelami rozkładanymi w łóżko po tanie loty turystyczne - mówi Bartosz Głowacki, ekspert ze "Skrzydlatej Polski".
Komisja Europejska szacuje, że po podpisaniu umowy liczba pasażerów podróżujących za Atlantyk i z powrotem wzrośnie o 26 mln. Obecnie lata 50 mln osób rocznie.
Ktoś musi stracić
Na porozumieniu stracą przewoźnicy, którzy korzystali na ograniczeniach. Np. American Airlines i Delta mają monopol na loty na londyńskie lotnisko Heathrow.
Straci też polski LOT, dla którego loty transatlantyckie to kura znoszącą złote jajka. W ub. roku na tych trasach przybyło mu aż 12 proc. pasażerów. Na szczęście dla narodowego przewoźnika, tanie linie jeszcze nie mają planów dotyczących lotów do USA.
- Nie wiemy, czy wejdziemy na ten rynek. Jest on bardzo intratny, ale takie trasy wymagają podawania posiłków i większej powierzchni przypadającej na pasażera - mówi Tomasz Kułakowski, rzecznik Ryanair. Według niego, bilet na takiej linii mógłby kosztować mniej niż tysiąc zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?