Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadał dziewczynie trzy ciosy nożem. Ale czy pójdzie do więzienia?

Dorota Mękarska
Najbliższe 3 miesiące Marcin spędzi w areszcie tymczasowym.
Najbliższe 3 miesiące Marcin spędzi w areszcie tymczasowym.
Przyznał się, że ukradł 12-letniej dziewczynie telefon i 2 złote, a ją samą poranił nożem. Wszystko wydarzyło się w niedzielę w Niebocku koło Brzozowa. Teraz od zeznań Ewy zależy, czy Marcin odpowie tylko za rozbój, czy też za coś więcej.

Lepiej żeby nie szedł do więzienia

Lepiej żeby nie szedł do więzienia

Prof. Marian Filar, karnista:
- Prokuratura lub sąd powinny zlecić badanie podejrzanego przez biegłych lekarzy psychiatrów, aby ustalić, czy jest on poczytalny i czy w chwili popełnienia czynu miał możność jego rozpoznania. Jeśli biegły stwierdzi, że oskarżony jest poczytany, odbędzie on karę w zakładzie karnym o normalnym rygorze. Gdy wyjdzie na wolność, jest bardzo prawdopodobne, że popełni podobny lub jeszcze gorszy czyn, gdyż widać eskalację popełnionych przez niego przestępstw. To pesymistyczny scenariusz.
Drugi scenariusz może być jednak taki, że oskarżony zostanie uznany za niepoczytalnego i nie pójdzie do zakładu karnego, ale do psychiatrycznego, gdzie może przebywać bezterminowo i gdzie miałby zapewnioną opiekę lekarską. Z punku widzenia interesu społecznego ten drugi scenariusz byłby bardziej korzystny. Wszystko zależy jednak od opinii biegłych lekarzy psychiatrów.

Nie miał łatwego życia. Jego dzieciństwo było wyjątkowo ciężkie, bo ojciec rzadko był trzeźwy. Niełatwe życie wycisnęło piętno na postaci Marcina. Drobny, zabiedzony, nie wygląda na 24-lata.

W czwartej klasie szkoły podstawowej dostał zaświadczenie, że cierpi na niedorozwój umysłowy. Najpierw chodził do szkoły specjalnej w Sanoku, a potem w Brzozowie.

Gdyby był kochany…

Był wychowywany tylko przez ojca. Matka odeszła, zabierając kilkoro swoich dzieci. Dwóch synów pozostawiła byłemu mężowi. W natłoku nowych obowiązków nie miała czasu myśleć o pozostawionych w Raczkowej chłopcach. - Nikt nigdy nie okazał mu cienia zainteresowania - mówi kobieta, która dobrze zna tę rodzinę. - Gdyby ktoś się nim opiekował, jego życie pewnie potoczyłoby się inaczej.

Póki ojciec żył, Marcin mieszkał razem z nim w domu rodzinnym. Po jego śmierci w 2005 roku krewna chłopaka przejęła sądownie majątek i dom sprzedała. Marcin stracił stały adres zamieszkania. Miał przenieść się do matki mieszkającej w powiecie brzozowskim. Długo jednak w jej domu nie zagrzał.

Te przestępstwa to z upośledzenia

Większość swojego życia Marcin przeżył na koszt państwa. Jeszcze przed śmiercią ojca przebywał w ośrodku resocjalizacyjnym w Rzeszowie. Trafił do niego w 2003 roku za kradzieże.

- Juz wtedy należało się zastanowić, czy sądownie nie umieścić go, nawet bez jego zgody, w jakimś domu pomocy społecznej. Dzisiaj, gdy ma już za sobą więzienną edukację i takie przestępstwo na koncie, może to być trudne - zastanawia się kobieta.

Dość wcześnie Marcin przeszedł na więzienny wikt i opierunek. W 2008 roku poszedł do więzienia na pół roku za kradzież. Wyszedł zimą następnego roku. Latem znowu trafił za kratki za kradzież z włamaniem. Dostał półtoraroczny wyrok.

Krewni Marcina nie wierzą w jego złą naturę. Uważają, że chłopak zszedł na złą drogę przez "wrodzoną głupotę". - Na początku koledzy namawiali go, żeby wybił okno. Jak wszyscy wiali, on zostawał i wszystko szło na niego - mówi nasza rozmówczyni.
W sierpniu tego roku Marcin wyszedł na wolność. Zamieszkał u matki, w Niebocku.

Poszła zobaczyć stadion

Ewa też nie wygląda na swoje 12 lat. Jest jednak mocna i bardzo sprawna fizycznie. Jako jedyna dziewczynka gra w piłę nożną w reprezentacji szkoły. W ostatnim czasie zabłysnęła talentem plastycznym. Cieszy się wszędzie dobrą opinią, choć nie było jej łatwo ją zdobyć.

W rodzinie Ewy nie zawsze działo się dobrze, ale ostatnio jej rodzice stanęli na nogi. Ojciec zaczął pracować, matka przeszła przyuczenie do zawodu kucharz-gastronom.
Ewa jest ich najmłodszym dzieckiem. Dbali o nią jak mogli najlepiej. Kiedy była mała, odprowadzali do szkoły, ale teraz Ewa już takiej opieki nie potrzebuje.

Nie wiadomo tak naprawdę, po co dziewczynka poszła w niedzielę do Niebocka. Ponoć na otwarcie stadionu sportowego.

Policja wszystkiego nie ujawnia

To, co ją spotkało, znamy tylko z relacji policji, a ta nie wszystko ujawnia. Według jej ustaleń, gdy dziewczyna była na pograniczu Jabłonki i Niebocka, zaczepił ją nieznany mężczyzna. Zażądał, aby oddała mu pieniądze i telefon komórkowy.

Dziewczyna nie zgodziła się, więc wepchał ją więc do rowu i zadał trzy ciosy nożem. Zabrał telefon, który potem wyrzucił w krzaki. Połakomił się też na 2 zł. Były to jedyne pieniądze, jakie Ewa miała przy sobie.

Dziewczyna o własnych siłach zdołała dojść do domu. Na piersiach miała trzy sznyty od noża. Natychmiast została przewieziona do szpitala w Brzozowie. Oprócz policji, rodziców i personelu szpitalnego, nikt nie ma z nią kontaktu.

Jeszcze tego samego dnia Ewa opisała policjantom, kto ją napadł. Funkcjonariusze poszli jak po sznurku do Niebocka i zatrzymali Marcina.
Nawet specjalnie się nie wypierał, przyznał się do wszystkiego.

Za rozbój z użyciem noża grozi od 3 do 12 lat więzienia. Najbliższe 3 miesiące Marcin spędzi w areszcie tymczasowym.

* Imiona bohaterów zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24