Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadbajcie wreszcie o ten wiadukt, bo dojdzie do tragedii!

Małgorzata Froń
- Na wspomnienie tego, co mi się przytrafiło na tym wiadukcie trzęsą mi się ręce – mówi pani Irena. – Mogłam przecież przejechać, a może i zabić tego człowieka, który chciał mi pomóc.
- Na wspomnienie tego, co mi się przytrafiło na tym wiadukcie trzęsą mi się ręce – mówi pani Irena. – Mogłam przecież przejechać, a może i zabić tego człowieka, który chciał mi pomóc. Krzysztof Łokaj
Irena Bielenda z Trzciany wracała w czwartkowy wieczór od mamy z Bratkowic. Żeby dojechać do domu musiała pokonać wiadukt, położony na granicy tych dwóch wsi. I tu zaczęły się problemy.

- Byłam już prawie w połowie wiaduktu, a jest on bardzo stromy, gdy nagle samochód zaczął zsuwać się w dół - opowiada pani Irena. Zaciągnęłam ręczny hamulec, ale to niewiele dało. Samochód nadal jechał do tyłu.

Tu w końcu dojdzie do tragedii

W międzyczasie nadjechały kolejne samochody, jeden z kierowców wyskoczył ze swojego auta i pośpieszył z pomocą kobiecie.

- Próbował pchać samochód w górę wiaduktu, ale było tak ślisko, że poślizgnął się i wpadł pod mój samochód. Gdyby nie pomoc kolejnych osób, które wysiadły ze swoich samochodów i przybiegły, to mogło się to źle skończyć - dodaje mocno zdenerwowana kobieta. - To nie pierwszy taki przypadek, było tu już kilka drobnych kolizji. Nikt o ten wiadukt nie dba, to się w końcu skończy tragedią.

Pani Irena dzięki pomocy innych kierowców wyjechała na wiadukt i dotarła do domu.

- Było późno, ale zaczęłam wydzwaniać do różnych instytucji, żeby coś z tym zrobić, a trzeba niewiele - wysłać piaskarkę, posypać i po sprawie - denerwuje się. - Nikt mnie nie chciał słuchać, odsyłali mnie od jednej do drugiej instytucji - skarży się pani Irena.

Robotnik z łopatą

W piątek pojechaliśmy na wiadukt. Było bardzo ślisko, ale ktoś jednak zareagował na telefon pani Ireny, bo na wiadukcie robotnik drogowy z workiem piasku w ręku, posypywał łopatką śliską nawierzchnię.

- To są jakieś kpiny - komentuje wzburzona pani Irena. - Przysłali jednego robotnika, a tu jest potrzebna jest piaskarka.

Ruch na wiadukcie jest duży. Jadąc od strony Krakowa, tędy prowadzi skrót do Bratkowic, Miłocina i Głogowa Małopolskiego. Nie trzeba jechać przez Rzeszów. Kierowca dostawczego samochodu potwierdza relacje pani Ireny.

- Jeżdżę tędy trzy razy w tygodniu, ten wiadukt zawsze jest oblodzony. Ja mam większy samochód, to jakoś udaje mi się pokonać stromy podjazd - mówi.

To nie my, to oni

Droga, na której usytuowany jest wiadukt, to droga powiatowa.

- Wiadukt jest na terenie budowy autostrady i za jego zimowe utrzymanie odpowiada Deneralna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - twierdzi Marek Radion, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Rzeszowie.

W biurze prasowym GDDKiA dowiadujemy się, że zimowe utrzymanie wiaduktu, to nie do końca jej zadanie.

- My zarządzamy tym wiaduktem na czas budowy, ale za jego utrzymanie odpowiada "Budimex" - tłumaczy Bartosz Wysocki z biura prasowego generalnej dyrekcji. - Powiadomiliśmy wójta gminy Świlcza, że to "Budimex" ma dbać o wiadukt i wójt to ma z nimi załatwić.

Wiesław Machowski, zastępca wójta gminy Świlcza, mówi, że zna sprawę.

- Kontaktowaliśmy się z "Budimeksem". Z tego co wiem, już tam zaczęli działać na tym wiadukcie. Przypilnujemy, żeby wszystko było w porządku, w końcu chodzi o naszych mieszkańców. - Mam nadzieje, że tak się stanie i ktoś w końcu zacznie dbać o nasze bezpieczeństwo - kwituje pani Irena.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24