- W zakładzie działa jedynie ochrona, która ma zabezpieczać budynki. Nie ma prądu, nie ma wody, nie wspominając już o załodze. Firma nie żyje - mówi Bożena Nawrocka, syndyk masy upadłościowej Zakładów Mięsnych Herman.
Nie wiadomo ile długów
O stanie zadłużenia "Hermana" syndyk nie chce rozmawiać. Do końca sierpnia wierzyciele mogą do Sądu Rejonowego w Rzeszowie zgłaszać swoje wierzytelności.
- Po tym terminie ustalimy listę dłużników. Na razie trudno prognozować, jaka będzie ogólna suma długów Hermana - tłumaczy Lesław Zawada, sędzia Sądu Rejonowego w Rzeszowie.
O tym, że w Hermanie, jednym z największych producentów mięsa na Podkarpaciu, źle się dzieje, wiadomo było już w ub. roku. Firma miała kłopoty z wypłaceniem pensji załodze, a po sukcesywnych zwolnieniach, aż do dnia upadłości, pracę straciło ponad 200 osób.
- Słyszałam, że firma ma przejściowe kłopoty, ale pod koniec roku zmienił się właściciel i miało być lepiej. Niestety, z tygodnia na tydzień było coraz gorzej - mówi Genowefa Szawara, sołtys Hermanowej.
Szawara o kłopotach w Hermanie była informowana na bieżąco, bo zatrudnieni tam mieszkańcy szukali pomocy wszędzie.
- Dziś o pracę bardzo trudno. Wiem, że część załogi znalazła posady w Rzeszowskich Zakładach Drobiarskich. Wielu jest wciąż bez roboty - ubolewa sołtyska.
Odzyskali cześć pieniędzy
Pracownicy Hermana zaległe pensje otrzymali z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
- Pierwszy wykaz zaliczkowy został złożony 11 kwietnia i obejmował 18 osób. Ponad 31 tys. zł zostało przekazane już 29 kwietnia - wylicza Krzysztof Powrózek, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie. - Kolejny wykaz obejmował 108 osób. Przekazaliśmy ponad 642 tys. zł. Do tego doszły trzy wykazy uzupełniające, które obejmowały odprawy pieniężne w związku z rozwiązaniem stosunku pracy z przyczyn niedotyczących pracownika. Był też jeden wniosek indywidualny - dodaje.
Nie wszystkim pracownikom udało się odzyskać całość zaległości.
- Ok. 20 osób zostało. Przychodziliśmy do pracy na telefon. Raz praca była przez kilka dni, innym razem czekaliśmy w domach. Pani prezes to wykorzystała i dała nam zwolnienia dyscyplinarne z powodu nieobecności w zakładzie. Po naszej interwencji zgodziła się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, przez co straciliśmy szansę na odprawy. Na pytanie, dlaczego nas nie zwolniła z pozostałymi, nie potrafiła odpowiedzieć. Teraz sprawa jest w sądzie pracy, ale jak zakład jest w upadłości, to już pieniędzy za odprawy nie odzyskamy. Dobrze, że udało się chociaż odzyskać pensje za grudzień, styczeń i luty - opowiada jedna z pracownic, prosząc o anonimowość.
Byli pracownicy Hermana, do których udało nam się dotrzeć, nie chcieli wypowiadać się do gazety. Wciąż mają nadzieję, że zakład "odżyje", a oni znów będą mieli pracę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu