W dębickim pośredniaku bezskutecznie poszukują fachowców od chłodnictwa i klimatyzacji. W Jarosławiu długo wiszą oferty dla anglistów. W Rzeszowie kelnerów i kucharzy, a w Jaśle architektów i geodetów.
Specjalistów w zakresie chłodnictwa i klimatyzacji poszukują w Dębicy od dłuższego czasu. Prawdziwa posucha w tych zawodach panuje dlatego, że na lokalnym rynku funkcjonuje kilka firm z tej branży.
- Oprócz Wytworni Urządzeń Chłodniczych, dynamicznie rozwija się firma Wentor założona przez młodych, dynamicznych ludzi, która zatrudnia już ponad tysiąc osób - tłumaczy Marcin Nowak, dyrektor dębickiego pośredniaka.
Dębiccy inżynierowie specjalizujący się w chłodnictwie mają dobrą markę w krajach zachodnich. Mimo atrakcyjnych - jak na krajowe warunki - propozycji płacowych, wyjeżdżają do Niemiec, Austrii i Anglii. Zarobią kilkakrotnie więcej.
W Dębicy brakuje też kandydatów do podjęcia pracy w charakterze ochroniarzy z licencją. Popyt na nich wzrósł, gdyż ostatnio powstało sporo obiektów wielkopowierzchniowych. Brakuje też zainteresowania ofertami jak: technik radiolog i analityk medyczny.
W EuroParku - brak operatorów
W Mielcu od wielu miesięcy czekają oferty dla zawodów związanych z obróbką metali: tokarzy, frezerów, szlifierzy, ślusarzy, operatorów obrabiarek sterowanych numerycznie. Fachowców poszukują firmy powstałe w oparciu o dawną WSK oraz zakłady działające w Specjalnej Strefie Ekonomicznej EuroPark.
Czekają też oferty dla kierowców tirów. Poszukują ich firmy transportowe świadczące usługi dla zachodnich przedsiębiorstw działających w EuroParku.
- Wielu kierowców wyjechało na Zachód. Wiadomo, że magnesem były znacznie wyższe zarobki - zauważa Grzegorz Durak z PUP w Mielcu.
Firmy kuszą kierowców ofertami: przydź do nas z innej firmy dostaniesz 3 tys. zł.
Dla anglistów
W Jarosławiu czekają oferty pracy dla anglistów. Znający język angielski szybko znaleźliby pracę zarówno w oświacie jak też prywatnych firmach utrzymujących stałe kontakty gospodarcze firmami zachodnimi.
- Brakuje anglistów z wyższym wykształceniem i jednocześnie przygotowaniem pedagogicznym - zaznacza Lidia Czyjt z PUP w Jarosławiu. Nie ma zainteresowania ofertami w zawodach budowlanych, zwłaszcza murarzy i tynkarzy.
Bibliotekarz i inżynier
W jasielskim pośredniaku pożółkły oferty dla specjalistów, w większości z wyższym wykształceniem.
- Miejska Biblioteka w Jaśle bezskutecznie poszukuje bibliotekarza. Warunek: kandydat musi posiadać wykształcenie kierunkowe, czyli bibliotekarstwo - podkreśla Piotr Kosiba z UP w Jaśle.
Na zainteresowanych oczekują też oferty w zawodach: inżynier budownictwa, architekt, geodeta. Dodatkowo z doświadczeniem zawodowym i uprawnieniami pedagogicznymi, gdyż niektóre firmy chcą, aby osoby te mogły jeszcze prowadzić naukę albo wykłady w swoich dziedzinach.
Brakuje diagnostów samochodowych. Mechanicy samochodowi, którzy mają odpowie kwalifikacje i staż pracy, musieliby zdobyć uprawnienia diagnostów na specjalistycznych kursach, ale nie są tym zainteresowani. Nie można też znaleźć kosztorysanta, który zna branżę elektryczną. Chodzi o fachowe przygotowywanie ofert przetargowych.
- Ze świecą szukamy masarzy z doświadczeniem dla dwóch dużych firm. Do pracy taśmowej przy rozbieraniu sztuk nie postawisz obok siebie dobrego fachowca i początkującego pracownika. Ten drugi nie nadąży z robotą - tłumaczy Kosiba.
Dla barmana i budowlańca
W Rzeszowie kurzem pokryły się oferty pracy w roli przedstawiciela handlowego różnych firm. Ewentualni kandydaci mają większe oczekiwania finansowe. Liczą, że będą zarabiać co najmniej tysiąc złotych na rękę i więcej.
- Pracodawcy oferują mniej - tłumaczy Adam Skoczylas z PUP w Rzeszowie.
Za atrakcyjną nazwą "przedstawiciel handlowy" kryje się akwizycja albo obnośna sprzedaż.
Na chętnych oczekuje sporo ofert w zawodów budowlanych.
- W kilku przypadkach już nazwa firmy odstrasza potencjalnych pracowników. Kilka przedsiębiorstw budowlanych, których nazw nie wymienię, ma złą opinię u pracowników. Płacą niewiele, nieterminowo - zauważa Skoczylas.
W Rzeszowie wiszą też oferty gastronomiczne: kelner, barman, kucharz. Ci, którzy znają choć trochę angielski, już wyjechali do Londynu.
- Nie ma zainteresowania, bo niektórzy restauratorzy proponują na początek niecałe 700 złotych dla kelnera. Jeśli ktoś mieszka poza Rzeszowem, musi wydać 200 zł miesięcznie na dojazdy. To się nie opłaca - wylicza bezrobotny Paweł z Kielnarowej, którego spotkaliśmy w rzeszowskim pośredniaku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?