Zalane piwnice, domy, drogi i pola uprawne. Strażacy interweniowali na Podkarpaciu ponad 660 razy

- Strażacy pomagali w udrożnianiu przepustów, wypompowywali wodę z zalanych piwnic, mieszkań czy domów. Pomagali także w ewakuacji osób, które przez zalane drogi zostały odcięte od świata - poinformował nadbryg. Andrzej Babiec, podkarpacki komendant wojewódzki PSP.

Według danych zebranych przez urząd wojewódzki, najgorzej jest w powiecie mieleckim i kolbuszowskim, gdzie zostało podtopionych ok. 300 domów.

- W pow. mieleckim doszło do przerwania wału, a w pow. kolbuszowskim woda stoi w wielu szkołach i przedszkolach. Część drogi krajowej nr 9 jest nieprzejezdna - wyliczała straty Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki. Dodała, że w pow. tarnobrzeskim została zalana przepompownia.

Przez cały dzień na 6 wodowskazach przekroczony był stan alarmowy.

- Szczególnie intensywny spływ wód nastąpił w zlewni Wisłoki, Brnia, jak również w środkowym biegu Wisłoka - poinformował Krzysztof Jurczak z IMiGW. - Niestety prognoza na najbliższe dwie doby nie jest optymistyczna. Strefa opadów będzie zalegała nad terenem województwa przynajmniej do piątku z okresowym wzrostem natężenia opadów - dodał.

Podkarpacie nie ma jeszcze do czynienia z typową powodzią. Gdyby tak się stało, w regionie funkcjonuje pięć wojewódzkich magazynów przeciwpowodziowych - w Mielcu, Tarnobrzegu, Jaśle, Sanoku i Jarosławiu. W ubiegłym roku zostały one doposażone w łodzie, agregaty i osuszacze oraz w worki przeciwpowodziowe, które już teraz wydawane są samorządowcom.

Wojewoda w czasie konferencji zapewniła, że mieszkańcy regionu mogą liczyć na pomoc ze strony państwa w postaci zasiłków specjalnych.

- Wypłacane są one w wysokości 6 tys. zł dla jednej osoby i dla gospodarstwa domowego - poinformowała Ewa Leniart. Dodała, że po pomoc należy się zgłaszać do lokalnych ośrodków pomocy społecznej.

Inne straty będą szacowane przez jednostki samorządu terytorialnego.

- Straty muszą przekroczyć 5 proc. dochodu jednostki samorządu terytorialnego - tłumaczy wojewoda.