Zamek to nie wszystko

- Przyrównał pan niedawno sytuację we władzach powiatu do trzech statków, które płyną w różnych kierunkach. Co was różni?

- Podejście do kilku spraw. Coraz większym obciążeniem dla powiatu jest oświata. Na płace dla nauczycieli musieliśmy zaciągnąć kredyt, który trzeba będzie spłacić. Pytam, z czego. Czy nie lepiej zabrać się za gruntowną reformę szkół: łączyć placówki oświatowe i oszczędzać na wydatkach. Moim zdaniem, należałoby przeanalizować strukturę administracyjną powiatu.

- Urzędników jest za dużo?

- Kadry w starostwie i podległych mu jednostkach, trzeba odchudzić, albo przegrupować. Brakuje też wydziału, który pozyskiwałby pieniądze z zewnątrz - z funduszy unijnych, programów krajowych i regionalnych.

- Do sensownego poszukiwania zewnętrznych źródeł finansowania potrzebny jest prestiż.

- No właśnie. A jak wygląda promocja Ziemi Łańcuckiej? Gdyby nie Zamek, scheda po Potockich, nikt by o nas nie słyszał. Bylibyśmy jakąś marginalizowaną, prowincjonalną społecznością. Sam Zamek to za mało.

- Czy przesiądziecie się do jednego statku i zaczniecie płynąć w jedną stronę? Myślę o władzach powiatu.

- Mam taką nadzieję. Jak będzie, pokaże czas.