Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast roli wybrał prawo

Jaromir Kwiatkowski
Stanisław Zając w plebiscycie o Laur Nowin 2005 otrzymał 2981 głosów.
Stanisław Zając w plebiscycie o Laur Nowin 2005 otrzymał 2981 głosów. MAREK DYBAŚ
W jego rodzinie nie było tradycji prawniczych, rodzice byli rolnikami. Do polityki trafił przypadkiem, gdy 15 lat temu znany jasielski ksiądz namówił go do kandydowania do Sejmu. Stanisław Zając, adwokat, poseł, zdobywca Lauru Nowin 2005 w kategorii polityka.

Każdy jego start w wyborach to był z reguły najlepszy wynik w okręgu i niemal pewny mandat poselski. Tak było w 1991, 1997 i 2005 r. Podobnie byłoby w 1993 i 2001 r., ale wtedy jego lista nie przekroczyła progu wyborczego.

Zapytany, czym tłumaczy tak znakomite wyniki, mówi: - Nawet wtedy, gdy pełniłem różne ważne funkcje, ludziom, których spotkałem na ulicy, w sklepie czy kościele, nigdy nie dawałem tego odczuć.

Zamiast roli wybrał prawo

Nie został na rodzinnym gospodarstwie, wybrał studia prawnicze na UJ. - Może dlatego, że lubiłem historię, filozofię i geografię. Byłem jednak daleki od przedmiotów ścisłych - tłumaczy.

Ukończył - z pierwszą lokatą! - aplikację sędziowską w Sądzie Wojewódzkim w Rzeszowie. To dało mu możliwość wyboru miejsca pracy. Wybrał Sąd Powiatowy w Jaśle. Wkrótce rozpoczął aplikację adwokacką. - W sądach nie było wtedy szans awansu dla bezpartyjnych - tłumaczy. - Dodatkowo dwóch braci ojca było księżmi, co w tamtych czasach nie pomagało.

Aplikację odbył w Krośnie. - Trafiłem na wspaniałych ludzi, wybitnych adwokatów: nieżyjącego już mec. Franciszka Markiewicza i "czynnego" do dziś Leszka Kubita. Wiele im zawdzięczam.

Raz na wozie, raz pod wozem

Prowadził z powodzeniem praktykę adwokacką w Jaśle. Do czasu. - W 1991 r., po rozwiązaniu Sejmu kontraktowego, przyszedł do mnie nieżyjący już ks. dziekan Stanisław Kołtak - opowiada. - Powiedział: "musisz kandydować do Sejmu".

Tłumaczył, że w Polsce zachodzą wielkie zmiany i w parlamencie potrzebni są ludzie kompetentni. Zgodziłem się, bo akurat ks. Kołtakowi nie potrafiłem odmówić.
Wystartował, jako bezpartyjny, z listy Wyborczej Akcji Katolickiej. Dostał ponad 7 tys. głosów i zasiadł w Sejmie po raz pierwszy. Po raz pierwszy też (i jak na razie ostatni) wstąpił do partii politycznej - Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, stanowiącego trzon WAK. - ZChN był mi bliski ideowo - tłumaczy. - Wpisywał się w to, co wyniosłem z domu: wartości patriotyczne i narodowe.

Następne kilkanaście lat to była sinusoida: kadencja w parlamencie i kadencja poza nim (z "winy" ugrupowań, z których list startował, a które nie przekroczyły progu wyborczego).

Kiedy nie był posłem, wracał do zawieszonej praktyki adwokackiej. - Przyjmowałem to normalnie - twierdzi. - W polityce tak już jest, że raz się jest na wozie, raz pod wozem.

Nie byłem pupilkiem Krzaklewskiego

Szczyt jego dotychczasowej politycznej kariery przypadł na kadencję 1997-2001, kiedy dostał się do Sejmu z listy AWS. - Procentowo uzyskałem trzeci wynik w Polsce.

Został wicemarszałkiem Sejmu, wygrywając wewnętrzne prawybory w klubie AWS. - Nie byłem pupilkiem Mariana Krzaklewskiego, który miał swojego kandydata - Tomasza Wójcika z Wrocławia. Fakt, że zostałem wicemarszałkiem, to wynik sympatii kolegów. Krzaklewski z konieczności to zaakceptował. Zresztą później nasze stosunki układały się bardzo poprawnie.

Przyznaje, że bał się, czy da sobie radę na tak wysokim stanowisku. Było jednak nieźle. - Koledzy, którzy razem za mną zasiadali w prezydium Sejmu, zazdrościli mi, że uniknąłem większych wpadek. Doradzałem im jedno: nie dać poznać po sobie, że człowiek nie wie, co zrobić.

Prowadząc obrady, przeżył wiele trudnych sytuacji. - Kiedyś Piotr Ikonowicz wszedł na mównicę i powiedział, że będzie tu stał i milczał. Poprosiłem go raz i drugi, by opuścił mównicę. Bezskutecznie. Spojrzałem na zegarek: do końca jego regulaminowego czasu zostały jeszcze 2 minuty.

Pomyślałem: a, postój sobie, posłowie cię wykpią. Tak też się stało. To było lepsze niż słowne utarczki.

Uniwersytet - największy sukces

Za największy sukces w tamtej kadencji Sejmu uważa przyjęcie ustawy o powołaniu Uniwersytetu Rzeszowskiego. Był zresztą, jak podkreśla, autorem projektu ustawy.

Zasiadanie w prezydium Sejmu dało mu możliwość kierowania procesem legislacyjnym tak, że projekt trafiał pod obrady akurat wtedy, gdy był dla niego najbardziej sprzyjający klimat.

Podkreśla, że większość podkarpackich posłów stanowiła zgraną drużynę. - Widzieli potrzeby województwa i byli aktywni tam, gdzie można było coś uzyskać - dodaje.

W 2000 r. został prezesem ZChN. Był nim przez dwa lata. To był trudny czas. Notowania AWS spadały na łeb na szyję. W efekcie Akcja w 2001 r. nie przekroczyła progu wyborczego, a Zając nie dostał się do Sejmu, mimo najlepszego wyniku w okręgu.

Rok później został radnym wojewódzkim, z najlepszym procentowym wynikiem w Polsce. - Jednak małostkowość niektórych osób sprawiła, że możliwości działania w sejmiku były niewielkie - ocenia.

Nie kryje satysfakcji, że w 2005 r. - po 4 latach nieobecności - znów znalazł się w parlamencie. - Jestem ogromnie wdzięczny PiS i jego lokalnym liderom, którzy wzięli mnie na listę, mimo iż wiedzieli, że będę stanowił dla nich polityczną konkurencję.

Podkreśla, że nie jest członkiem PiS. - Nadal jestem przewodniczącym Rady Naczelnej ZChN. To jedyna partia, do której w życiu należałem. Dziś nie wykluczam, że zbliża się czas zakończenia jej misji.

Lepperowi trzeba dać szansę

Co jest takiego magicznego w polityce, że tak do niej ciągnie? - Możliwość rozwiązywania problemów ludzi, w wymiarze rodzinnym bądź szerszym - przekonuje Zając.

Jak reaguje na fakt, że reputacja polityków w społeczeństwie jest niska, ba! słowo "polityk" jawi się jako synonim słowa "złodziej"? - Wynika to z tego, że Sejm jest miejscem ścierania się różnych poglądów, co sprawia wrażenie kłótni - twierdzi Zając. - Ludzie, widząc to, uważają, że posłowie walczą o własne interesy, a nie widzą problemów, które są na wyciągnięcie ręki.

Broni jednak świat polityki przed takimi druzgoczącymi ocenami. - Owszem, zdarzają się skandale gospodarcze czy obyczajowe, ale my w parlamencie naprawdę bardzo ciężko pracujemy.

Uważa, że wejście Leppera i Giertycha do rządu to nie żadna tragedia. Koalicja, aczkolwiek trudna, umożliwi przyjęcie wielu ustaw, także tych tworzących podwaliny pod IV RP. - A Lepperowi trzeba dać szansę, jeżeli przyjmujemy, że jego intencje są dobre.

Nie można się obrażać

Znak Zodiaku: Byk (urodzony 1 maja, w niedzielę)
Żonaty (żona Alicja, rencistka, prezes podkarpackiego oddziału PCK), córka Agnieszka (prawniczka, pracuje w prywatnej firmie w Rzeszowie), syn Wojciech (student V roku prawa w Uniwersytecie Rzeszowskim)

Dom: połowa bliźniaka w Jaśle o powierzchni 150 m kw., budowana w latach 1984-95; ok. 10-hektarowe gospodarstwo rolne po rodzicach w Święcanach

Samochód: volkswagen bora z 2001 r.

Ceni ludzi umiejących dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem (wzorem takiej postawy jest dla niego prof. Wiesław Chrzanowski)

Nie znosi zawiści i nieszczerości

Motto życiowe: Nie ufać pochlebcom

Największy autorytet: jak dla wielu, Jan Paweł II

Autorytet w polityce: Józef Piłsudski

Hobby: turystyka połączona z podróżami (odwiedził wszystkie kontynenty), czynny wypoczynek, narty, kolekcjonerstwo (z każdego wyjazdu przywozi drobne pamiątki i figurki; ma piękną kolekcję Madonn m.in. z Peru, Meksyku, Brazylii, Wybrzeża Kości Słoniowej)
Ulubione danie: duży wołowy stek i dobre czerwone wino

Od 1991 r. żyje "na walizkach". - Polityka to nie jest łatwy kawałek chleba - przekonuje. - Ale mam to szczęście, że funkcjonuję w doskonale rozumiejącej się rodzinie, która wspiera mnie w sytuacjach, gdy nierzadko w domu jestem gościem.

Najbardziej boli go bezinteresowna zawiść. - Pełnienie funkcji publicznej daje - zdaniem wielu ludzi - możliwość bogacenia się. A przecież mam dobry zawód i nie przyszedłem do polityki dla pieniędzy - oburza się Zając. - Kiedy kilka lat temu pojechałem ze słodyczami do Domu Dziecka mieszczącego się w dworku w Szebniach, zaraz pojawiła się plotka, że ten dworek kupiłem. To kompletny absurd.

Ale z takimi plotkami trzeba się liczyć, nie można się obrażać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24