Zamieszanie z miejskim kalendarzem w Przemyślu

- Zapłaciłem sporą kwotę za reklamę na rocznym kalendarzu Urzędu Miejskiego. Zgodnie z umową ma on wisieć w pomieszczeniach urzędu i podległych jednostek. Wtedy ma to sens, bo petenci oglądają moją reklamę. Sprawdzałem i nie ma go. To niedotrzymanie umowy - informuje Nowiny jeden ze sponsorów kalendarza na 2012 r.

Co roku miasto zamawia druk ogromnego, 100 na 70 cm, kalendarza ściennego. Jedna karta na cały rok. Na górze jest zdjęcie, na środku rozpisane dwanaście miesięcy, na dole reklamy od sponsorów. Oni finansują kalendarz. W tym roku wydrukowano 1500 egz. Później dodatkowe 200 egz. Zwykle na przełomie listopada i grudnia taki kalendarz trafiał do biur urzędu, podległych jednostek a także wielu instytucji.

[obrazek2] Poszło o te banery. (fot. Norbert Ziętal)Pod koniec ub. roku cały nakład kalendarza był już w UM. Dlaczego nie rozdzielano go, jak zwykle? Bo szybko rozeszła się informacja, że na zdjęciu panoramy Przemyśla są plakaty kandydatów opozycyjnego SLD, z wyborów samorządowych w 2010 r. Ryszarda Kuleja, kandydata na prezydenta miasta i Janusza Zapotockiego, kandydata na radnego. To miało wstrzymać dystrybucję kalendarza.

- Kilka dni temu byłem w urzędzie i poprosiłem o kalendarze. Ale pani urzędniczka stwierdziła, że jeszcze nie dotarły. Jak jej powiedziałem, aby nie kłamała, bo wiem, że już są, to mi wyjaśniła, że prezydent wstrzymał dystrybucję - mówi przemyski radny.

- Było pewne opóźnienie z dystrybucją kalendarzy. Jednak teraz już na bieżąco są wydawane i przesyłane instytucjom - krótko wyjaśnia Witold Wołczyk, rzecznik prezydenta Przemyśla.