Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Zamknij okno, bo ona może przyjść” - prosi ośmioletni Bartek. Rodzinna wojna o dziecko w Rzeszowie

Andrzej Plęs
FeeLoona/Pixabay.com
Mariusz i Anita Klocowie przerażeni są decyzją dwóch instancji sądowych, która odbiera im status rodziny zastępczej dla chłopca i przywraca jego matce prawa opieki nad dzieckiem. Matce, czyli córce Anity i Mariusza.

Ich córka urodziła Bartosza, kiedy nie miała skończonych 18 lat. Wówczas sąd zdecydował, że oboje będą dla dziecka rodziną zastępczą. Biologiczna matka miała prawo widywać się z synem w sposób i w czasie określonych decyzją sądu. Zdaniem Anity córka niespecjalnie interesowała się synem, sporadycznie korzystała z prawa kontaktu z nim, rodzicom sprawiała poważne problemy wychowawcze, była karana za kradzieże w szkole i sklepie kosmetycznym. Sąd okręgowy orzekł wobec niej częściowe ubezwłasnowolnienie, leczyła się psychiatrycznie, szybko wyprowadziła się z domu, co wcale nie zakończyło konfliktu między rodzicami a córką.
Kiedy sąd decydował o ustanowieniu Anitę i Mariusza rodziną zastępczą dla Bartka, chłopiec miał 3 miesiące, od tego czasu minęło osiem lat. I przez ten czas chłopiec stale przebywał z dziadkami, emocjonalnie bardzo związał się z Basią, najmłodszą córką małżeństwa. W 2016 r. zaostrzył się konflikt między Anitą i Mariuszem a ich córką, która zwróciła się do sądu z wnioskiem o przywrócenie jej praw opiekuńczych nad synem. W uzasadnieniu podała, że od początku jej rodzice, a dziadkowie Bartka i jego rodzice zastępczy, utrudniali jej kontakty z synem. Argumentowała, że wyszła za mąż, ustabilizowała swoje życie, jest już zdolna przejąć pełnię praw opiekuńczych nad synem. Sąd Rejonowy w Rzeszowie przyznał jej rację. Nakazał, że dziecko ma zamieszkać z matką biologiczną, sytuacja będzie kontrolowana przez kuratora raz na trzy miesiące. Anita i Mariusz odwołali się od tego wyroku, z początkiem lipca 2019 r. decyzję sądu rejonowego podtrzymał Sąd Okręgowy w Rzeszowie.

- Swoją decyzję oparł wyłącznie na opinii psychologów i pedagogów z Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów, nie uwzględnił naszych wniosków dowodowych - mówi pani Anita.

Wśród nich wymienia zaświadczenia ze żłobka sprzed lat, które mówią, że biologiczna matka sporadycznie odwiedzała syna. Również opinię psychologiczną, w której stoi, że matka nie ma więzi emocjonalnej z synem, nie czuje się przy niej bezpieczny. Również pisma Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, w opinii którego nie jest zasadne przebywanie dziecka u biologicznej matki. Pani Anita przyznaje, że opinia biegłych z OZSS była korzystna dla matki, a nie dla nich, jednak w procesie apelacyjnym wytykali błędy w tej opinii, prosili o przeprowadzenie drugiego badania psychologicznego, jednak sąd tego wniosku nie uwzględnił.

- Pani sędzia zaprotestowała, że „kto będzie za to płacił”, więc natychmiast zadeklarowaliśmy, że my pokryjemy koszty - opowiada pani Anita. - Na to też się nie zgodzono. Ani na to, by mogli wypowiedzieć się nasi świadkowie.

Oboje z mężem są zrozpaczeni, bo w sensie prawnym nie mogą już nic zrobić, pozostanie czekać, aż Bartek trafi do matki. Zabiegają jeszcze o to, by pozostał z nimi przez dwa - trzy tygodnie, by mógł oswoić się ze zmianą.

- Jedna z biegłych, wydających opinię, stwierdziła, że natychmiastowa egzekucja będzie lepsza - denerwuje się pani Anita. - To oznacza, że przyjdzie matka z kuratorem, i zabiorą Bartka „siłowo”, nawet jeśli będzie protestował. I teraz Bartek ucieka i zamyka się w łazience na każdy dźwięk dzwonka do drzwi, na noc każe zamykać okna i tłumaczy, że „ona może po niego przyjść”, przerażony jest tym, że nie będzie mógł grać w piłkę w swoim klubie, co jest jego pasją, na basen też nie będzie chodził, jego matka już zapowiedziała, że natychmiast zmieni mu personalia na nazwisko swojego partnera.

Obydwoje z mężem na swojej stronie fejsbukowej zamieścili, kończący krótki opis sytuacji, dramatyczny apel z prośbą o pomoc: „TO, CO SIĘ STAŁO JEST TRAGEDIĄ I DRAMATEM DLA NAS I NASZYCH DZIECIAKÓW.” Dodali zdjęcie Bartka. Szybko pojawiła się lawina wpisów ze słowami poparcia dla nich i dla Bartka. I coś jeszcze.

- Natychmiast dostałam sms-a od córki, że pozwie nas za wykorzystanie wizerunku Bartka - mówi gorzko Anita.


Zobacz też: W Borkowie Starym chłopiec wpadł do studni. Uratowali go rodzice

Źródło: TVN24/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24