Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zanim zaczniesz przygodę z alkoholem - przeczytaj.

Reklama
Rozmowa z Barbarą Łukasik, psychologiem klinicznym, specjalistą psychoterapii uzależnień, dyrektorem Centrum Leczenia Uzależnień w Rzeszowie:

Jest powiedzenie, które mówi, że pijak pije bo chce, a alkoholik pije, bo musi. Od czego zależy, że jedni się uzależniają od alkoholu, a inni nie?

To zależy od wielu czynników. Po pierwsze, od czynników biologicznych, predyspozycji genetycznych. Znaczenie ma płeć. Kobiety uzależniają się pięć razy szybciej niż mężczyźni. Wiele zależy od przekazów społecznych. Tego, jakie są wzorce w danej rodzinie. Jak traktuje się kontakt z alkoholem od dzieciństwa. W wielu rodzinach alkohol to substancja nieodzowna w chwilach szczęścia, smutku. Pije się, bo jest wesele. Pije się, bo jest pogrzeb. Pije się, bo kupiono nowy samochód, sprzedano mieszkanie, itd. Dziecko obserwuje takie zachowania i nabiera przekonania, że alkohol to nic złego, wręcz nieodzowna część życia. Nie każdy krzyczy i awanturuje się, gdy jest pod wpływem alkoholu. Bardzo często tata i mama mają wówczas dobry humor, są zabawni, rozluźnieni. Można się z nimi powygłupiać, czego dziecko nie doświadcza, gdy rodzic jest trzeźwy.

Nie pomaga fakt, że w Polsce mamy długą tradycję spożywania alkoholu…

Owszem. To legalny, łatwo dostępny środek odurzający. Dla niektórych picie jest tak naturalne i oczywiste, jak dla innych naturalne jest picie kawy, czy herbaty. Polska nie jest jedynym krajem, gdzie spożycie alkoholu jest tak wysokie. Ale jesteśmy w ścisłej, europejskiej czołówce. Kiedyś alkohol był używany rytualnie, był przywilejem szamanów. Dla niektórych to nadal magiczna substancja.

Alkohol ma zbyt dobry PR?

Tak, można powiedzieć, że ma bardzo dobra reklamę. Jednak jak w każdej reklamie warto pamiętać, czego ten, kto zachwala alkohol, nie mówi. Ludzie często nie wiedza, że to, czy piją wódkę, piwo, czy wino kompletnie nie ma znaczenia dla mózgu. W każdym z tych trunków wypija się standardową porcję alkoholu. Jest go tyle samo w kieliszku wódki, lampce wina i szklance piwa. Nasi pacjenci często mówią: przecież jak nigdy nie tknąłem wódki, a tylko piwo! To przecież lekki alkohol! Wciąż pokutuje mit, że istnieją tzw. lekkie, bezpieczne alkohole. Kto czasem tłumaczy: ale ja piję wino tylko do posiłków. Problem zaczyna się wtedy, gdy posiłek przestaje cieszyć, bo z jakichś względów zabrakło wina. Szkodliwość alkoholu polega na tym, że w pewnym momencie całe życie, począwszy od jedzenia posiłków, poprzez hobby, czy spotkania z przyjaciółmi, musi być powiązane z obecnością alkoholu. U osoby uzależnionej życie przestaje być ważne bez alkoholu.

Ktoś może powiedzieć: nie mam problemu, bo choć piję, to mam świetna pracę, rodzinę. Można być alkoholikiem i dobrze funkcjonować?

Oczywiście. Jest taka grupa, to tzw. alkoholicy wysoko funkcjonujący społecznie, np. biznesmeni, lekarze, ludzie wolnych zawodów, politycy. To znaczy, że tym osobom udało się pić w taki sposób, że skutki społeczne nie przekładają się na straty. Nie wyrzucono ich z pracy, nikt nie zrobił im zdjęcia, gdy leżą nieprzytomni na parkowej ławce. Ktoś taki zapyta: czy faktycznie ma problem, jeżeli nie ma takich strat? Warto wówczas zadać pytanie: czy to, że piję, komuś przeszkadza? I wówczas okazuje się, że tak. Że żona, czy mąż nie są zadowoleni, bo bliska osoba potrafi od piątku do niedzieli być w ciągu alkoholowym, który tłumaczy tym, że w ten sposób odpręża się po ciężkim tygodniu pracy.

W jakim momencie pacjenci trafiają na terapię?

To bardzo indywidualne sprawy. Bywa, że przychodzi pacjent, który twierdzi, że to ostatnia deska ratunku, bo prócz życia stracił wszystko: zdrowie, pracę, zerwał więzi rodzinne. Ktoś inny szuka pomocy, gdy uświadamia sobie, że z powodu nadużywania alkoholu przestał kontrolować jakieś obszary swojego życia, np. wsiadł za kierownicę pod alkoholu, albo upił się tak bardzo, że przestał kontrolować swoje zachowania. Jeszcze inni mówią: kocham swoją pracę, próbowałem nie pić, ale trzęsły mi się ręce i nie mogę robić tego, co daje mi satysfakcję, np. rysować, leczyć. Sygnałem, że warto szukać pomocy powinien być moment, gdy całe życie zaczyna kręcić się wokół alkoholu. Gdy złapiemy się na tym, że w czwartek wieczorem myślimy z utęsknieniem, kiedy zacznie się piątek. Stąd już blisko do sytuacji, gdy każdy pretekst będzie dobry do tego, by się napić. Bardzo groźne jest topienie smutków w alkoholu. Bywa, że do alkoholizmu prowadzi depresja. A to choroba, którą z pomocą specjalistów o nowoczesnych leków można skutecznie leczyć.

Jeżeli ktoś nie chce się leczyć, to jak mogą pomóc bliscy?

Możliwe jest złożenie wniosku o lecenie przymusowe. W naszym centrum takie wnioski przyjmuje się od lat. To jednak dla bliskich osoby uzależnionej bardzo trudne. U wielu pacjentów powoduje to wściekłość, żal. Mówią: no, może dobrze się stało, że żona złożyła ten wniosek, ale mogła mnie jeszcze próbować normalnie namówić. A gdy pada pytanie: jak długo zona próbowała? Pada odpowiedź: 20 lat. I refleksja, że to faktycznie długo. Część pacjentów i tak nie podejmuje leczenia, Mówią, że to chory wymysł żony, że to opresyjne. To jest wybór, który trzeba uszanować. Działanie restrykcyjne niewiele daje. Takim opornym pacjentom staramy się pokazać, jakie mają starty z tego, że piją, a jakie mogą mieć korzyści, gdy tego będzie mniej.

Osiągniecie pełnej abstynencji nie zawsze jest możliwe. Sukcesem terapii może być ograniczenie spożywanego alkoholu?

Tak. Jest pewna grupa pacjentów, u których jest to możliwe. Taki wariant terapii to światowy trend. Będziemy wdrażać u nas program, który ma służyć ograniczaniu pica. Trzeba jednak podkreślić, że ma on wiele przeciwskazań, jest skierowany do wąskiej grupy pacjentów. Szczególnie ludzi młodych. Trudno 20-latkowi powiedzieć: do końca życia nie mogę wypić kropli alkoholu. A gdzie wesela, dyskoteki? Dla tak młodej osoby abstynencja to niemal koniec świata. Zamiast kłócić się z pacjentem, co jest dla niego najlepszym rozwiązanie i narzucać abstynencję, którą będzie łamał po kryjomu, zaproponujemy mu program ograniczana sięgania po alkohol.

A może takie osoby, gdy już ograniczą picie pomyślą: już nie potrzebuję alkoholu. To możliwy scenariusz?

Jak najbardziej. My to już widzimy. Mamy: część pacjentów, którzy mówią, ja chcę tylko mniej pić. Po czy, gdy im się to uda, nabierają ochoty na więcej. To trochę tak jak z przejściem na dietę. Gdy widzimy pierwszy efekt w postaci utraty zbędnych kilogramów przychodzi nam do głowy: może jeszcze trochę popracuje, to poprawią mi wyniki badań.

To prawda, że piją głównie osoby z problemami?

Tak. Nasi wszyscy pacjenci mają poważne problemy psychologiczne, rodzinne, społeczne. Często pochodzą z dysfunkcyjnych rodzin. Ale jednocześnie mają w sobie dużo siły, dużo zasobów wewnętrznych. To, co było trudne jednocześnie ich wzmocniło. Odkrywanie z nimi tych zasobów jest wspaniałe. Ale to długotrwały proces. Psychoterapia trwa ok. 2 lat, leczenie w oddziale 7-8 tygodni. Wszystko jest w pełni refundowane przez NFZ. W trakcie terapii często słyszę: żałuję, że nie zacząłem leczenia 5 lat wcześniej. Trzeba jednak wiedzieć, że psychoterapię zaczynamy, kiedy jesteśmy na to gotowi. Skoro nie nastąpiło to 5 lat temu, to znaczy, że było za wcześnie. Człowiek trafia do terapeuty, gdy jest gotowy do pracy nad sobą, chce coś zmienić w swoim życiu. Warto podjąć ten trud, by móc powiedzieć po jakimś czasie: przestałam się za siebie wstydzić, nie muszę patrzeć rano ludziom w oczy i zastanawiać się, co takiego robiłam na imprezie. Lub usłyszeć od dziecka: mamo jestem z ciebie dumna, albo: tato, ufam ci.

Takie happyendy są częste?

To nie są wyjątki. Statystki mówią, że ponad 30 proc. osób podejmujących leczenie radzi sobie z chorobą. Nawet jak wraca do ośrodka i mówi: po 5 latach złamałem abstynencję, to nie jest porażka. To sukces pacjenta, który mimo potknięć nie poddaje się. Chce walczyć, a my możemy mu pomóc. Część pacjentów wraca niejako zapobiegawczo. Mówią: nie złamałem abstynencji, ale czuję, że tak się może stać. Chce podkreślić, że walka z nałogiem to część terapii. W jej trakcie pacjent jest nauczony dbać o swoje zdrowie psychiczne. I to procentuje w wielu dziedzinach jego życia.

Rozmawiała Ewa Kurzyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24