Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapłaciłeś za kartę pojazdu 500 zł? 425 zł możesz odzyskać

Bartosz Gubernat
Karta pojazdu to dokument wydawany dla każdego auta rejestrowanego w Polsce po 1 lipca 1999 roku. Zawiera m.in. informacje o właścicielach samochodu, a także wszelkich zmianach w pojeździe, np. montażu instalacji gazowej.
Karta pojazdu to dokument wydawany dla każdego auta rejestrowanego w Polsce po 1 lipca 1999 roku. Zawiera m.in. informacje o właścicielach samochodu, a także wszelkich zmianach w pojeździe, np. montażu instalacji gazowej. Krzysztof Łokaj
Tylko do połowy kwietnia kierowcy mogą wnioskować w wydziałach komunikacji o zwrot nadpłaty za kartę pojazdu.

Sprawa dotyczy dokumentów wydawanych w Polsce między 2003 a 2006 rokiem. Kierowcy, którzy przywozili wówczas do kraju samochody, podczas pierwszej rejestracji musieli wyrobić kartę pojazdu. Zgodnie z rozporządzeniem ówczesnego Ministerstwa Infrastruktury, urzędy pobierały za ten dokument 500 zł.

W 2006 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy, a co za tym idzie, cena karty pojazdy są niezgodne z polską konstytucją. Wcześniej unijni urzędnicy zwrócili także uwagę na niezgodność polskiego prawa z unijnym. Na skutek takich orzeczeń w 2006 roku opłatę obniżono do 75 zł.

Ostatni dzwonek

Zgodnie z prawem właściciel pojazdu, który kupił auto i podczas rejestracji zapłacił za kartę 500 zł, może domagać się zwrotu 425 zł, czyli różnicy między pierwszą, a aktualną cena dokumentu. Czas na złożenie takiego wniosku mija jednak w połowie kwietnia tego roku, bo po tej dacie roszczenia się przedawnią. Jak duża jest skala ewentualnych roszczeń? Na Podkarpaciu mówi się o kilkudziesięciu tysiącach osób. Np. w powiecie rzeszowskim co roku rejestruje się ok. 20 tysięcy samochodów.

– W latach 2003-2006 zarejestrowaliśmy ich więc ok. 50-60 tysięcy. Samochody importowane, dla których wydawaliśmy wówczas karty pojazdu to jednak tylko część tej liczby. Pozostałe to auta kupione na miejscu, w kraju, które miały już kartę – mówi Janusz Haluk, naczelnik Wydziału Komunikacji, Dróg i Transportu Starostwa Powiatowego w Rzeszowie.

Z kolei w Rzeszowie w tym okresie uprawnionych do wydano około 4500 kart pojazdu i tylu kierowców było uprawnionych do zwrotów. Z takiej możliwości skorzystało zaledwie ok. 300.

Mało chętnych

Mimo zbliżającego się przedawnienia roszczeń, w podkarpackich urzędach wniosków o zwrot pieniędzy jest bardzo mało. Ani w urzędzie miasta, ani w starostwie powiatowym w Rzeszowie od początku roku nie zgłosił się w takiej sprawi ani jeden kierowca.

– U nas także w ubiegłych latach wnioski zdarzały się sporadycznie, a w tym roku wcale ich nie ma - mówi Witold Wołczyk z Urzędu Miasta w Przemyślu. Zdaniem dyrektora Wadiaka przyczyn może być kilka.

– Po pierwsze od 2003 roku minęło już 13 lat, a w tym czasie wiele sprowadzonych i rejestrowanych wówczas samochodów zmieniło już właściciela. Zgodnie z prawem o zwrot może się natomiast starać wyłącznie właściciel auta, który opłatę wniósł. Kto miał złożyć wniosek, zapewne już to zrobił – mówi dyrektor Wadiak.

Kierowców może zniechęcać także podejście do sprawy przez niektóre urzędy.

– My nie mamy na takie zwroty osobnego budżetu, dlatego sprawy kierujemy do sądu. To nie urzędy, ale ówczesne ministerstwo ponosi odpowiedzialność za zamieszanie. My te pieniądze wykorzystywaliśmy częściowo na cele powiatowe, a część oddawaliśmy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, która drukowała karty pojazdów – wyjaśnia Janusz Haluk.

Dlatego samorządy wytoczyły Skarbowi Państwa proces, w którym domagały się centralnego wsparcia finansowego, które miało pokryć ewentualne zwroty. W lutym tego roku sąd II instancji oddalił jednak ich apelację.

Mecenas Ryszard Lubas z Rzeszowa przekonuje, że o pieniądze warto się postarać. Jak to zrobić?

– Kierowca powinien wystąpić do starosty z wnioskiem o zwrot nadpłaty i dać mu na to termin 7 dni. Jeśli pieniędzy w tym czasie nie otrzyma, proponuję złożyć do sądu wniosek o wezwanie na tzw. próbę ugodową. Jeśli kierowca zrobi to przed połową kwietnia, czyli przed upływem terminu przedawnienia, jego bieg zostanie przerwany i na załatwienie sprawy znowu będzie miał dużo czasu – wyjaśnia mecenas Lubas.

Taka próba może skończyć się ugodą przed sądem, albo jej odmową. Wówczas dochodzi do procesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24