Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaskakujące dane PIP: Coraz mniej osób pracuje "na czarno"

Małgorzata Motor
Wyki ubiegłorocznych kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w Rzeszowie pokazują, że w województwie podkarpackim jest niewiele osób pracujących "na czarno".

Inspektorzy PIP każdego roku badają legalność zatrudnienia, sprawdzają, czy pracownicy mają podpisane umowy i czy pracodawca poinformował ZUS o ich zatrudnieniu. Wyniki ubiegłorocznych kontroli pokazują, że podkarpaccy inspektorzy pracy wykryli niewielki odsetek osób pracujących "na czarno".

W całym ubiegłym roku było ich zaledwie sto. Choć statystyki PIP są optymistyczne, to nikt nie ma wątpliwości, że w rzeczywistości szara strefa ma się bardzo dobrze. Pracodawcy po prostu bardziej się wyspecjalizowali w oszukiwaniu kontrolerów.

W jaki sposób? - W małych firmach w miejscu wykonywania pracy zwykle nie ma akt osobowych pracowników. W większości przypadków dokumentacja prowadzona jest przez biura rachunkowe, w których są przygotowane "gotowe" umowy, podpisane przez pracowników. W ostatniej chwili jest na nich tylko uzupełniana data - opowiadają inspektorzy.

Niestety, przepisy sprzyjają kombinowaniu. - Bo mowa jest w nich o tym, że umowę o pracę należy podpisać w dniu rozpoczęcia pracy. To znaczy, że równie dobrze można ją zawrzeć o godz. 15. W jeszcze trudniejszej sytuacji jest inspektor, który słyszy od przedsiębiorcy, że osobę zatrudnił na podstawie umowy cywilnoprawnej. Zgodnie z przepisami, można ją zawrzeć później niż w dniu rozpoczęcia pracy - wyjaśnia Wojciech Dyląg z PIP w Rzeszowie.

Sytuację komplikuje jeszcze solidarność wśród pracowników i pracodawców. Zgodnie twierdzą, że to pierwszy dzień pracy lub zatrudnienie na postawie umowy "śmieciowej". Pomimo podejrzeń, że jest to nieprawda, inspektor, niestety, nie ma podstaw do podważenia tych oświadczeń. Skąd się bierze taka solidarność? Zarówno jedna, jak i druga strona czerpie korzyści. Pracownik może liczyć na wyższą pensję, a pracodawca nie musi odprowadzać składki ubezpieczeniowej i podatków.

- Ta korzyść jest tylko pozorna. Takiej osobie nie przysługuje przecież ubezpieczenie, służba zdrowia. W przypadku choroby, nie może liczyć więc na żadne pieniądze, a w razie hospitalizacji, za pobyt w szpitalu musi zapłacić z własnych pieniędzy - podkreśla Wojciech Dyląg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24