Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawieszeni sędziowie z Rzeszowa chcą zadośćuczynienia od Podkarpackiego ZPN-u

Marcin Jastrzębski
Sędziowie Piotr Ptak (z piłką) i Mateusz Leś 4 sierpnia sędziowali finał plebiscytu na Najsympatyczniejszą Drużynę Podkarpacia. O tym fakcie informowali Kolegium Sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej. Wojewódzki związek od pewnego czasu nie przyjmuje żadnych korespondencji, w których adresatami są Leś lub Ptak.
Sędziowie Piotr Ptak (z piłką) i Mateusz Leś 4 sierpnia sędziowali finał plebiscytu na Najsympatyczniejszą Drużynę Podkarpacia. O tym fakcie informowali Kolegium Sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej. Wojewódzki związek od pewnego czasu nie przyjmuje żadnych korespondencji, w których adresatami są Leś lub Ptak. Krzysztof Kapica
Mateusz Leś i Piotr Ptak, którzy jeszcze trzy lata temu mogli spokojnie realizować swoją pasję, jaką jest sędziowanie meczów, wciąż próbują dociec, dlaczego wojewódzki związek traktuje ich jak intruzów.

Feralny mecz

Feralny mecz

Nieprzyjemne przygody z wojewódzkim związkiem dla Lesia i Ptaka zaczęły się tuż po towarzyskim meczu Resovia - Wisła Kraków (rozegrany 4 września 2010 roku). Głównym arbitrem tego meczu był Ptak. Leś był asystentem, a drugim asystentem był Robert Put. Sędzią technicznym Dominik Bernat. Cała czwórka dla związkowych kolegiów sędziowskich "wyparowała" z sędziowskiej mapy. Put i Bernat darowali sobie odwołania. - Nie sędziował tego meczu syn prezesa i stąd tyle zamieszania - nie ma wątpliwości Bernat, nie jedyny, który kończy przygodę z sędziowaniem przez niejasne kryteria działań Podkarpackiego ZPN-u.

Obaj według uchwały zarządu Podkarpackiego ZPN-u zostali zawieszeni. Dokumentu potwierdzającego tę decyzję jednak nigdy nie zobaczyli. Co zrozumiałe, przez cały czas szukają sposobów, by wrócić na boisko... póki co bezskutecznie.

- Nikt w Podkarpackim ZPN-ie nie chce z nami rozmawiać. Co gorsze również piłkarska centrala nie odpowiedziała na nasze zapytania - załamują ręce sędziowie, którzy szukali pomocy nie tylko w piłkarskich strukturach.

Wysłane do PZPN-u pisma zawierające m.in. korzystną dla nich decyzję Trybunału Piłkarskiego nie pobudziły do żadnych kroków nikogo z najwyższych działaczy piłkarskiej centrali.

Zignorowani
Obaj w czerwcu tego roku wysłali pisma do Ministerstwa Sportu, a także do władz Rzeszowa. Na tych ostatnich Leś i Ptak liczyli najmocniej, bo ratusz nadzoruje stowarzyszenia w Rzeszowie, w tym również Podkarpacki ZPN. Odpowiedź dostali jedynie od ministerstwa.

- Miasto, choć teoretycznie w ciągu 30 dni powinno ustosunkować się do naszego pisma, nie dało odpowiedzi. Po tylu miesiącach szukania wyjaśnień mamy prawo czuć się zniecierpliwieni - podkreślają Leś i Ptak, których satysfakcjonować nie może odpowiedzieć ministerstwa.

Pismo od rzeszowskich sędziów zostało zakwalifikowane jako skarga. Rządowy organ w długim uzasadnieniu wyjaśnił, że zarzuty objęte treścią pisma Lesia i Ptaka nie podlegają rozpoznaniu przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. W myśl wymienianych przez Ministerstwo przepisów, jego nadzorem nie są objęte działania okręgowych związków piłki nożnej.
- Przynajmniej ktoś zdobył się na przysłanie odpowiedzi. Reszta nas ignoruje - zauważa Ptak, który jako asystent zaliczył ponad 50 meczów w Ekstraklasie.

Ile można?
Skierowane do władz Rzeszowa i Ministerstwa Sportu i Turystyki pisma to najświeższe próby znalezienia odpowiedzi na pytanie rzeszowian: "Dlaczego nie możemy sędziować?".

Tak daleko nasi arbitrzy pewnie nie musieliby sięgać, gdyby Podkarpacki ZPN chciał respektować decyzje piłkarskiej centrali, która we wrześniu 2011 roku za pośrednictwem Trybunału Piłkarskiego zmieniła krzywdzące rzeszowskich sędziów orzeczenia. Trybunał uznał wtedy odwołanie od decyzji wojewódzkich komisji za zasadne. Jego orzeczenie było prawomocne.

- Podkarpacki ZPN działał poza prawem - stwierdził Trybunał

- Co z tego, skoro nadal nie było i nie ma nas w obsadach. Władze Podkarpackiego ZPN-u utrudniały nam nawet możliwość szkolenia. Specjalnie po to, żeby nas wykluczyć wynajmowano nawet ochronę podczas sędziowskich szkoleń - wspomina Leś.

Wniosek do sądu
Obaj arbitrzy w ostatnich dniach podjęli bardziej zdecydowane kroki. Do Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Rzeszowie złożyli wniosek o zawezwanie do próby ugodowej. W piśmie tym wnioskodawcy (Leś i Ptak - każdy osobno) za pośrednictwem radcy prawnego Jacka Romanowa kierują do Podkarpackiego ZPN-u roszczenie w wysokości 45 tysięcy.

Na tę kwotę składa się 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia z tytułu naruszenia dóbr osobistych i 15 tysięcy złotych z tytułu szkód spowodowanych brakiem możliwości sędziowania meczów piłkarskich.

- Nie możemy ciągle czekać, bo działań Podkarpackiego ZPN-u nikt nie może albo i nie chce weryfikować. Chcemy zadośćuczynienia - podsumował Ptak. Sąd wnioskiem Lesia i Ptaka zajmie się najwcześniej we wrześniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24