Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawód zegarmistrza odchodzi do lamusa

Jakub Hap
W pracy zegarmistrzowskiej panu Wiesławowi (z lewej) od blisko dwóch dekad wiernie towarzyszy młodszy kolega po fachu - Sławomir Strugała z Opacia. Obydwu pasją zarazili sąsiedzi.
W pracy zegarmistrzowskiej panu Wiesławowi (z lewej) od blisko dwóch dekad wiernie towarzyszy młodszy kolega po fachu - Sławomir Strugała z Opacia. Obydwu pasją zarazili sąsiedzi. Jakub Hap
Zapraszamy do wywiadu z Wiesławem Gajdą, zegarmistrzem z 38-letnim stażem, jaślaninem.

Doczekaliśmy czasów pełnych dziwnych paradoksów. W sklepowych witrynach zegarków od groma, a... zegarmistrzów coraz mniej. Co na to fachowiec, który „leczeniem” czasomierzy jaślan i mieszkańców okolic zajmuje się od lat?
To prawda - zawód zegarmistrza odchodzi w zapomnienie. Dziś ludzi nie ciągnie do naprawiania zegarków - fachu wymagającego dużej cierpliwości, spokoju, precyzji w pracy z mikroskopijnymi elementami. Młodzi wolą inne zajęcia. Pamiętam lata, kiedy w Jaśle pracowało jedenastu zegarmistrzów, a zapisanie się na praktykę wcale nie było taką łatwą sprawą, tylu było chętnych. Dziś speców od zegarków coraz częściej brakuje.

Doczekamy czasów, gdy wymiana baterii w zegarku będzie problemem?
Obawiam się, że w Polsce niebawem dojdzie do tego, co jest już na Zachodzie. Przychodzą do mnie klienci, którzy przyjechali z Belgii czy Holandii i robią wielkie oczy, gdy mówię, że baterię wymienię od ręki, w minutę. W tamtych krajach czeka się na to tygodniami! Sklepy przyjmują zegarki i wysyłają je do fachowców. A że tych jest mało, to trwa...

Kolei losu nie odwrócimy, zostaje więc wrócić do lat,gdy tajemniczy świat zegarków jawił się jako ciekawa alternatywa dla najbardziej popularnych profesji. Jak pan do niego wszedł?
Wszystko zaczęło się od tego, że w dzieciństwie jednym z moich sąsiadów był zegarmistrz. Od małego lubiłem patrzeć, co robi z zegarkami, dlatego też byłem częstym gościem w jego domu. Postanowiłem, że i ja pójdę tym śladem i jako 15-latek zacząłem praktykę. Uczyłem się w dwuletniej szkole wielozawodowej w Jaśle, potem przyszła pora na szkolenia zegarmistrzowskie w Krakowie - tej profesji nie uczą w szkołach czy w ramach studiów. Kursów było kilka, każdy trwał około półtora miesiąca. Z czasem doszła praktyczna nauka w państwowym zakładzie WPHW przy jasielskim Rynku. Jak po trzech latach zdałem egzamin czeladniczy, jakoś tak się podziało, że objąłem samodzielnie tę firmę. W 1978 r. została przeniesiona na ul. Kościuszki, w miejsce, gdzie pracuję do dziś. Od 1990 roku jest to już moja prywatna działalność. Na przestrzeni lat miałem kilku uczniów - jednym z nich jest Sławomir Strugała, zegarmistrz, który pracuje u mego boku już od 17 lat. Jego przygoda z tym fachem rozpoczęła się identycznie jak miało to miejsce w moim przypadku - miłością do grzebania przy zegarkach zaraził go sąsiad zegarmistrz.

Czy zegarek nadal jest tym, czym go stworzono?
Wiele się zmieniło. Dziś młodzi mają do zegarków zupełnie inne podejście niż starsze pokolenie, nie są sentymentalni. Starsi dbają o zegarek, bo zawsze z nimi był, kojarzy się np. ze służbą wojskową. Jeśli wydali na takiego Atlantica czy Delbanę całą pensję, wiedzą, że muszą go szanować. A z młodymi obecnie jest tak, że dziś mają zegarek, a jutro się znudzi i go wyrzucają, kupując nowy. Wielu wychodzi też z założenia: po co zegarek, jak mam komórkę. Wśród młodzieży posiadanie zegarka chyba bardziej wiąże się z modą niż jego pierwotnym przeznaczeniem.

Przeciętny Kowalski zwraca dziś uwagę na mechanizm, markę, czy zegarek ma tylko dobrze wyglądać?
Przede wszystkim ma chodzić jak należy. Na markę zwracają uwagę nieliczni, zarobki są jakie są, bardzo drogie zegarki do nas nie trafiają. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inną rzecz - 90 proc. moich klientów korzysta w tej chwili z zegarków kwarcowych, elektronicznych. Nawet ludzie starsi, którzy jeszcze niedawno uznawali tylko te mechaniczne, z duszą, jak mówili. Dziś twierdzą: po co nakręcać go codziennie, lepiej raz na dwa lata wymienić baterię i mam święty spokój. Warto też podkreślić, że dawno już minęła moda na tanie zegarki elektroniczne z melodyjkami, kalkulatorami itp. Dziś mało kto z czymś takim przychodzi.

Warto kupować drogie zegarki? Cena i marka zawsze idą w parze z jakością?
Dziś płacąc więcej, niestety, nie dostaniemy tego, co kiedyś. Markowych zegarków nie wyróżnia już taka jakość, jak przed laty - nawet tych z wyższej półki. Znane firmy do środka coraz częściej wkładają elementy plastikowe, przez co zegarki szybciej się psują. Współczesny zegarek ma chodzić do pewnego czasu, żeby potem móc wymienić go na nowy. Z tych z niższej półki cenowej warto zwrócić uwagę np. na modele Casio, które wyróżnia dobry stosunek ceny do jakości. Ale jednocześnie należy uważać na chińskie podróbki. Te zdarzają się nawet na półkach sklepowych. Nie raz są tak perfekcyjnie zrobione, że bez rozkręcenia nie zdemaskuje ich nawet zegarmistrz!

Zakład odwiedzają pasjonaci zegarków, zapaleńcy?
Jest kilka takich osób, niektóre nawet same próbują brać się za naprawę i przychodzą po radę. Są też tacy, którzy znaleźli w szafie jakiś zegarek po dziadku albo np. unikat z jakiegoś czołgu, i proszą, by to odnowić. Do tego dochodzą stare zegary ścienne. Jakichś większych perełek do tej pory jednak nie otrzymaliśmy.

Jaka jest recepta na to, by przez tyle lat pracy w jednym zawodzie nie stracić zapału i pasji?
Trzeba kochać, co się robi i ciągle się uczyć. U zegarmistrza to podstawa! Mam kolegów, którzy po dekadzie rozbratu z tym fachem nie mają już szans by do niego wrócić. Za dużo byłoby do nadrobienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24