Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Jasiukiewicz skakał pod sam sufit i wbijał gwoździe

Marek Bluj
Atakuje Zbigniew Jasiukiewicz, zawodnik reprezentacji Polski i Resovii. Reprodukcja z albumu "60 lat podkarpackiej siatkówki".
Atakuje Zbigniew Jasiukiewicz, zawodnik reprezentacji Polski i Resovii. Reprodukcja z albumu "60 lat podkarpackiej siatkówki". Reprodukcja
Zbigniew Jasiukiewicz zaczynał od skoku w dal. Jego rekord to 7,47 m. Trenował dziesięciobój, ale kochał podwójną krótką i był gwiazdą Resovii.

- Był wszechstronnym sportowcem, wspaniałym siatkarzem i świetnym kolegą. Miał ogromne poczucie humoru. Wciąż nam go bardzo brakuje - mówi Wiesław Radomski, kolega Jasiukiewicza z Resovii. Niedawno minęła dziesiąta rocznica śmierci tego siatkarza, reprezentanta Polski, olimpijczyka z Meksyku.

Jasiukiewicz miał pseudonim "Czwory". To od mocno rozwiniętych mięśni czworogłowych. Był jednym z najlepszych atakujących w Polsce w latach siedemdziesiątych. Mięśnie te wynosiły go wysoko nad siatkę. - Pod względem skocznościowym Zbyszek Jasiu- kiewicz był z nas najlepszy. Skakał 116 cm, ja 114 - przypomina Jan Such, partner Jasiukiewicza z reprezentacji i złotej Resovii z lat siedemdziesiątych.

Z rzeszowskim klubem, do którego przyszedł - podobnie jak Radomski - w 1971 roku, już jako utytułowany zawodnik, zdobył m.in. cztery tytuły mistrza Polski. Jego grą zachwycali się również Japończycy. Kochał podwójną krótką, firmowe zagranie Resovii.
- Marek Karbarz, Zbyszek i ja spędzaliśmy ze sobą nie tylko na boisku, ale także poza boiskiem wiele czasu. Zbyszek miał specyficzne poczucie humoru. Jako sportowiec był niesamowicie głodny zwycięstw. Cieszyła go gra, zwłaszcza ta nasza podwójna krótka. To m.in. dla niej przeniósł się z Warszawy do Rzeszowa. Cieszyła taktyka, według której graliśmy - dodaje Radomski.

"Wychodzę klatką piersiową niemal nad siatkę, a tu nie ma nikogo na bloku. Nie wiem, czy mam uderzać w prawo czy w lewo..." - żartował niezapomniany "Czwory", który z racji wspomnianego wyskoku atakowal z reguły na czystej siatce, nie musiał wybierać kierunków, szukać rąk w bloku. Wbijał w boisko po stronie przeciwników takie gwoździe, że kibice byli wniebowzięci.
Wśród kolegów i kibiców Resovii z tamtych lat krąży wiele anegdot na temat niezwykłej siły, jaką był obdarzony Jasiukiewicz. - Rzeczywiście, był niebywale silny. Jego ataki były tak mocne, że zawodnicy, którzy wyskawiwali do bloku, zamykali dłonie w pięść, aby po uderzeniu Zbyszka nie mieć złamanego palca. Nie było możliwości, aby ktoś powiedział, że nie było po bloku, bo jak dostał od Zbyszka piłką po paluchach, przez chwilę trzepał z bólu ręką. Było wiadomo, że blok był - opowiada Radomski.

Siła Jasiukiewicza przydawała się jemu i drużynie także poza boiskiem. - Jak podróżowaliśmy na mecze i nikt nie mógł otworzyć okna w pociągu, to prosił Zbyszka. Jak on się za to zabrał, to okno musiało się otworzyć, choć czasem w jego rękach zostawała... klamka - uśmiecha się szef siatkówki na Podkarpaciu.

Na boisku Jasiukiewicz był asem co się zowie. Z jego udzialem Resovia brylowała w kraju i za granicą. W siatkarski światek poszła fama, że w Resovii jest zawodnik, który nie tylko piorunująco atakuje, ale także jest mistrzem w siłowaniu się na rękę.

- To było w Olsztynie. Kiedy wchodziliśmy do hali, natrafiliśmy na potężnie zbudowanego mężczyznę, który sprawdzał bilety. Kiedy nas zobaczył, zapytał: "Gdzie jest ten Jasiukiewicz? Podobno jest dobry na rękę. Chciałbym się z nim spróbować" - opisuje zabawną sytuację Radomski.

- Kiedy zobaczył Zbyszka, powiedział: "To ty, chłopie, chcesz się ze mną łamać?". Zbyszek miał tylko 182 cm wzrostu. Omówili się w hotelu po meczu. On przyszedł ze swoją ekipą. Z naszej strony byli Staszek Gościniak, Marek Kar- barz i ja; no, prawie cały zespół. Gościniak dał sygnał, a rywal Zbyszka błyskawicznie skapitulował, omal nie łamiąc blatu stołu. Gość nie mógł uwierzyć. Poprosił o powtórkę. Skończyła się tak samo. "Ale masz krzepę" - z uznaniem pokiwał głową wysoki jak dąb jegomość.

Jasiukiewicz zmarł w wieku 58 lat. - To był dla nas szok. Odszedł tak szybko. Może wnuki odziedziczą po dziadku siłę i talenty i pójdą w jego ślady. Oby... - kończy Radomski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24