Zbrodnia miłoszycka. Czego wciąż nie wiemy o tragedii w sylwestrową noc
Kim jest fałszywy brat Małgosi i jego kolega?
Wspomniany Krzysiek i jego kolega Andrzej opowiadają historię, od której zaczął się dramat Małgosi. Jakiś czas po północy dziewczyna kolejny raz źle się poczuła i wyszła przed świetlicę. Tu podeszło dwóch młodych mężczyzn.
„Gośka, poznajesz mnie, to ja Irek” - zagadnął dziewczynę jeden z nich. Tak kilkanaście godzin później relacjonował to policji Andrzej. „Gośka się obejrzała i powiedziała do tego chłopaka „cześć”. (…) Chłopak – relacjonował dalej Andrzej – podszedł, podał rękę i powiedział: 'Cześć nazywam się Irek, jestem jej bratem i zabieram ją do domu'.
Gosia nie miała brata. Ale tego ani Krzysiek, ani Andrzej nie wiedzieli. Gosia była w takim stanie, że bez protestu poszła z tajemniczym „Irkiem”. Kim był ten człowiek? Czy to możliwe, że jest nim oskarżony Ireneusz M? A może to ktoś inny?
Obrona wytyka prokuraturze brak konsekwencji. Raz – dowodził obrońca oskarżonego – sugeruje, że to Ireneusz M. a potem twierdzi, że to jednak ktoś inny. Z pewnością dzisiejszy wyrok nie kończy sporu oskarżenia i obrony w tym wątku. Pewne jest, że nie wiemy kim był ów drugi mężczyzna. Ten, który podszedł do dziewczyny razem z „Irkiem”. Może on zna prawdę?
Czytaj dalej na kolejnych slajdach