Zdzisław Myrda, legendarny „Bieszczadzki Wilk” nie żyje. Kpiarz i gawędziarz, dusza towarzystwa i postrach ligi

Łukasz Pado
Łukasz Pado
Zdzisław Myrda w młodości budził postrach wśród rywali. Był centrem, mierzył 203 cm wzrostu, w ówczesnych latach, to było bardzo dużo.
Zdzisław Myrda w młodości budził postrach wśród rywali. Był centrem, mierzył 203 cm wzrostu, w ówczesnych latach, to było bardzo dużo. Archiwum PPG
Nie żyje Zdzisław Myrda, legenda rzeszowskiej koszykówki, czołowy gracz Resovii w latach siedemdziesiątych, gdy ta odnosiła największe sukcesy na krajowej arenie. Mistrz Polski i olimpijczyk z Moskwy. Zmarł niespodziewanie w wieku 69 lat.

We wtorek ma się odbyć zebranie Podkarpackiego Związku Koszykówki. Zdzisław Myrda, jako wiceprezes związku zawsze był obecny.

- To prawda, będziemy mieć zebranie i jest nam niezmiernie przykro, że już bez Zdziska - mówi wyraźnie zasmucony informacją o śmierci kolegi i swojego zastępcy Zbigniew Błażkowski, prezes Podkarpackiego Związku Koszykówki.

Mistrz Polski, olimpijczyk i postrach ligi

Kto interesuje się cokolwiek koszykówką regionalną, doskonale wie, kim był Zdzisław Myrda. To jeden z najlepszych koszykarzy z naszego regionu w historii, wiodąca postać legendarnych „Bieszczadzkich Wilków”, jak przed laty nazywano drużynę Resovii, które przez sześć lat z rzędu nie schodziły z podium mistrzostw Polski. Sam o sobie mówił, że jest zwykłym chłopakiem ze wsi i było mu się trudno przebić. Grając u boku tak znanych zawodników jak m.in. Andrzej Pasiorowski, Franciszek Niemiec, Andrzej Klee, należał do plejady gwiazd polskiej koszykówki. Grał na pozycji centra, budząc respekt ogromną posturą.

Myrda urodził się w podrzeszowskich Siedliskach 29 stycznia 1951 roku. Jego pierwszym trenerem klubowym był Mieczysław Raba, ten sam, z którym Resovia zdobywała największe sukcesy. Od awansu do ekstraklasy w 1971 roku przez wicemistrzostwa w 1973 i 74 roku, Puchar Polski w 1974 roku, aż po mistrzowski tytuł w 1975 roku. Potem były jeszcze dwa brązowe i jeden srebrny medal. Resovia grała też w europejskich pucharach: Pucharze Europy Mistrzów Krajowych i Pucharze Koracia. Za każdym razem Myrda był jedną z czołowych postaci w drużynie, nazywano go postrachem ligi.

W latach 1974-80 Myrda rozegrał 139 spotkań w reprezentacji Polski, zwieńczeniem reprezentacyjnej kariery był wyjazd na Igrzyska Olimpijskie w 1980 roku w Moskwie. Polacy, pod wodzą trenera Stefana Majera, zajęli tam 7. miejsce

Niemal całą karierę spędził w Resovii, niemal, bo w latach osiemdziesiątych zaliczył występy w lidze węgierskiej. Na zakończenie swojej koszykarskiej kariery Zdzisław Myrda pomógł wywalczyć Resovii ponowny awans do ekstraklasy w 1987 roku. Po tym sezonie ostatecznie pożegnał się z parkietem.

Nie pożegnał się jednak z koszykówką. Jako działacz przez lata pracował w wojewódzkim związku koszykówki, był też nauczycielem wychowania fizycznego w V LO w Rzeszowie. Pracował z młodzieżą, szkolił przyszłych koszykarzy, jednym z jego wychowanków jest Kacper Młynarski, były gracz m.in. Sokoła Łańcut, Siarki Tarnobrzeg, Anwilu Włocławek, a ostatnio Spójni Stargard.

Kpiarz i gawędziarz. Prawdziwa dusza towarzystwa

Nawet gdy przeszedł na emeryturę, był aktywny. Działał w zarządzie Podkarpackiej Federacji Sportu, a także woj. związkach koszykówki i kolarstwa. Był trenerem koordynatorem koszykarskiej kadry województwa juniorów.

Niestety borykał się też z różnymi dolegliwościami, m.in. z cukrzycą. Niespełna dwa lata temu zmarł Wojciech Myrda, syn Zdzisława, również wielka nadzieja polskiej koszykówki. Po jego śmierci nie mógł się pozbierać.

- Zmienił się, to było widać, każdego, by coś takiego dobiło. Mimo to potrafił nadal żartować, zresztą z tego był znany najbardziej

- mówi prezes Błażkowski.
- Jaki temat by się nie przewinął w czasie rozmowy, to Zdzisek wyskakiwał z jakąś anegdotą z życia. Zawsze było kupę śmiechu przy tym - dodał szef podkarpackiej koszykówki.

Wszyscy, którzy znali Zdzisława Myrdę mówią zgodnie, „to dusza towarzystwa”. Największy kpiarz i gawędziarz. Żartowniś, miał odwagę i chęć dzielenia się przemyśleniami. Zabierał głos, choć wszyscy nie mieli na to ochoty.

Oto jedna z najbardziej znanych anegdot, opowiadanych przez Myrdę:

„Skończył się mecz. Nie wyszedł nam najlepi. Do szatni wpada Mietek Raba i pyta. Czy ma ktoś coś do powiedzenia? No to się odzywam. A trener na to: wszyscy tylko nie ty”.

Jeszcze nie tak dawno z okazji 50-lecia Spartakiady spotkał się z kolegami z dawnej drużny. Jak przed laty wraz z Andrzejem Klee wodził rej w towarzystwie, dokazywał.

Zmarł w poniedziałek przed południem. Miał 69 lat.

Gladiatorzy na Narodowym, relacja z gali XTB KSW Colloseum 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24
Dodaj ogłoszenie