- Odpoczywa pan od koszykówki po ciężkim sezonie?
- Tak. W rodzinnym gronie, w Inowrocławiu. Ale jeszcze parę dni i wracam do biegania i siłowni.
- A rozmyśla pan w wolnych chwilach o finale play-off ze Śląskiem Wrocław?
- Cały czas siedzą te mecze w głowie. Z jednej strony końcówka sezonu przebiegała po mojej myśli, z drugiej istniała szansa na awans do ekstraklasy, która mimo wszystko nie została wykorzystana.
- Finisz rozgrywek był na tyle dla pana udany, że w trzecim meczu ze Śląskiem, a pierwszym finałowym w Krośnie, wyszedł pan w pierwszej piątce.
- To było dla mnie wyróżnienie, ale i wielkie zaskoczenie. Mecze we Wrocławiu, głównie drugi, miałem faktycznie dobre. Jednak stawka spotkań rozgrywanych we własnej hali była na tyle wysoka, że wystawienie mnie w podstawowym składzie było naprawdę nobilitacją.
- Nie poszło w nich panu tak dobrze, jak we Wrocławiu. Pewnie też między innymi dlatego nie udało się awansować do elity.
- Pewnych rzeczy nie da się powtórzyć. Nie udało mi się zaprezentować formy z Wrocławia i tego żałuję. Jako zespół pokazaliśmy się ze Śląskiem z jak najlepszej strony. Faworyt numer jeden do awansu nie myślał zapewne, że z tak wymagającym rywalem zagra w decydującej rozgrywce.
- I że tak blisko będzie porażki w pierwszym meczu w Krośnie. Gdyby tylko Kamil Łączyński trafił w ostatniej akcji…
- Przed Kamilem czapki z głów. Dwa ostatnie mecze sezonu grał po kontuzji, dwutygodniowej rekonwalescencji, a i tak pokazał klasę oraz zaprezentował jakość z najwyższej półki. Pierwszą krośnieńską potyczkę ze Śląskiem przegraliśmy przez rzuty osobiste. Za dużo ich nie wykorzystywaliśmy i nie utrzymaliśmy do końca kilkupunktowej przewagi, jaką posiadaliśmy przez większą część meczu.
- Te play-offy przejdą do historii klubu nie tylko ze względu na wynik. Wygrane przeplatały się z groźnymi kontuzjami podstawowych zawodników, a wy dalej trwaliście w zwycięskiej serii. Wszyscy zachodzili w głowę, jak to możliwe?
- Sam czasem się nad tym zastanawiam. Determinacja, wola walki, dobra atmosfera w drużynie i oczywiście właściwe przygotowanie sprawiło, że znaleźliśmy się w finale. W ubiegłym roku grałem w play-outach w barwach Sportino Inowrocław z negatywnym, niestety, skutkiem. Teraz walka w play-offach z sukcesami. Był to sezon, w którym zebrałem najwięcej doświadczeń w dotychczasowej karierze. Pewnie nawet więcej, niż w ekstraklasie, kiedy występowałem przez dwa sezony w Anwilu Włocławek.
- To pewnie zachęta do kontynuacji kariery w Krośnie?
- Jak najbardziej, ale to już nie zależy ode mnie, tylko od trenera i jego koncepcji zespołu oraz działaczy MOSiR-u i ich planów. Fajnie byłoby, gdyby zbiegły się z moimi. Czyli zakładającymi dalszą grę w Krośnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział