Zginęła koncepcja parku wodnego za 300 tys. zł

Spółka Park Wodny powstała w 2009 roku. Jej prezesem został szef MOSiR-u. Ówczesny burmistrz Sanoka miał plan, by spółka (100-procentowy w niej udział miało miasto) zajęła się budową aquaparku. Nowe władze już na początku kadencji zawiesiły działalność spółki.

- Koncepcja budowy parku wodnego była na wyrost - mówi wiceburmistrz Edward Olejko. I zastrzega, że to nie znaczy, że Sanok nie potrzebuje nowoczesnego kąpieliska. - Potrzebuje, bo jako jedyne miasto nie mamy otwartego basenu, a kryta pływalnia też już mocno odbiega od standardów. To nie znaczy, że musimy stawiać kosztowny obiekt tylko po to, żeby pokazać się przed innymi. Nie sztuką jest taka inwestycja, ale potem trzeba ją utrzymywać. Nasze ambicje muszą być na miarę możliwości, tymczasem w planach przewijała się nawet kwota 48 mln zł - tłumaczy Olejko.

Jego zdaniem, budową kompleksu na terenach MOSiR-u nie musi się zajmować spółka.

- To może być zadanie realizowane przez miasto - mówi.

Włodarze Sanoka chcą zdecydować o tym, co dalej z zawieszoną spółką (miasto wniosło do niej teren i budynki warte 9 mln zł). Powołano nową radę nadzorczą i nowy zarząd. Po odejściu dyrektora MOSiR-u okazało się jednak, że dokumentacja związana z jej działalnością nie jest kompletna. Brakuje m.in. dokumentacji konkursu na koncepcję parku wodnego, na którą miasto wydało 300 tys. zł.

- Pracownicy twierdzą, że nie wiedzą, gdzie są dokumenty - mówi Olejko.