W środę po południu żółte tabliczki z ostrzeżeniem zostały powieszone w dzielnicach Białobrzegi, Zawodzie, Śródmieście oraz osiedlach Tysiąclecia, Południe i Grota-Roweckiego. Zaniepokoiło to mieszkańców. Pszczelarze i weterynarze uspokajają - ta choroba dotyka jedynie rodziny pszczele, dla ludzi nie jest groźna.
- Zarazek atakuje larwy i czerw powodując ich zamarcie - wyjaśnia lekarz weterynarii Rafał Marszałek, starszy inspektor w Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii z siedzibą w Krośnie. - Choroba rozprzestrzenia się w lecie w okresie bezpożytkowym i dotyka pasieki, w których pszczoły mają problem z odpornością. Drobnoustrój może być też przeniesiony przez osoby, które nie zachowują należytej higieny pracy - dodaje.
Zgnilec amerykański pszczół jest wysoce zaraźliwy. Dlatego jest zwalczany z urzędu. W Krośnie na początku sierpnia ognisko choroby rozpoznano w jednej z pasiek w dzielnicy Białobrzegi. Procedury nakazują w takim przypadku odizolować pasiekę i leczyć pszczoły, albo - tak jak było w tym przypadku - zlikwidować. Ule i sprzęt do prowadzenia pasieki zostały spalone a teren odkażony. Zarządzono też przegląd pasiek w promieniu trzech kilometrów. - Są zdrowe - mówi Marek Barzyk, prezes Koła Pszczelarzy w Krośnie, które zrzesza ponad stu członków.
Jak tłumaczy Barzyk, jeden z najbardziej znanych podkarpackich pszczelarzy, zgnilec amerykański jest groźny, ale pszczelarze, którzy mają odpowiednią wiedzę, nie dopuszczają do jego rozwoju.
- Choroba jest przenoszona przede wszystkim przez zaniedbanie - mówi. - Wystarczy, że ktoś kupi chore rodziny pszczele i przewiezie je w inne miejsce. Bądź, tak jak było najprawdopodobniej w przypadku krośnieńskiego ogniska choroby, pszczelarz kupi ule, które są po spadłych rodzinach.
W Polsce zgnilec występuje dość często.
- Według badań, które były robione przez instytut w Puławach przetrwalniki tej bakterii występują w prawie każdej pasiece - mówi Barzyk. I od razu zaznacza. - Ale żeby wywołać chorobę musi być ich duże stężenie. Jeśli pszczoły są odpowiednio prowadzone, nie są głodne, to nie zapadają na nią - wyjaśnia.
Wcześniej ognisko zgnilca w pniach pszczelich zlikwidowano w Krośnie 10 lat temu, w dzielnicy Suchodół.
Prezes Koła Pszczelarzy w Krośnie uważa, że ważna jest świadomość pszczelarzy i znajomość objawów choroby. - Można ją zlikwidować natychmiast, żeby nie doprowadzić do jej rozprzestrzenienia - mówi. - Dlatego bardzo często robimy szkolenia na ten temat. Boimy się tylko przypadkowych trzymaczy pszczół.
Pszczelarze uspokajają też smakoszy miodu. Można go kupować bez obaw. - Nawet jeśli zawierałby znikome ślady przetrwalników zgnilca to dla ludzi jest całkowicie bezpieczny - mówi Barzyk. - Ten zarazek rozwija się tylko w organizmach pszczoły i to nie dorosłej tylko czerwiach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?