Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ziemia Święta. Tu wszystko się zaczęło

Katarzyna Mularz / współpraca o. Artur Gałecki OP
Katarzyna Mularz
Niepozorna i nieco zaniedbana grota w krypcie pod bazyliką. W niej centralnym punktem jest srebrna gwiazda umieszczona w posadzce. To tu - a nie w szopce - dwa tysiące lat temu urodził się Jezus Chrystus.

Dojeżdżając do Betlejem przeżywamy szok. Oddalone kilka kilometrów od Jerozolimy miasto, znajduje się w Autonomii Palestyńskiej. To ziemie, które Izrael sukcesywnie oddziela od siebie wysokim murem. Przy bramach stoją budki strażnicze i żołnierze.

- Czy my wjeżdżamy do więzienia? - zastanawia się jedna z turystek.

- Trochę tak - tłumaczy przewodnik. Niektórzy mieszkańcy miasta od czasu powstania mury nie dostali przepustki na wyjazd. Jednak turyści nie mają tu problemów z poruszaniem - uspokaja grupę.

To wydarzyło się naprawdę

Najpierw kierujemy się w stronę Pola Pasterzy i groty, w której grzali się pastuszkowie w noc narodzenia Chrystusa. Mimo jesieni temperatura przekracza 30 stopni, a zza drzew dobiega gromkie "Silent Night".

- Betlejem korzysta z tzw. przywileju miejsca - wyjaśnia przewodnik. To jedyne miejsce na świecie, w którym kolędy śpiewa się cały rok.

Śpiewamy więc i my.

Najważniejszym punktem zwiedzania Betlejem jest jednak Bazylika Narodzenia. To toporna, kamienna budowa, do której wchodząc należy schylić głowę. Do miejsca, w którym narodził się Chrystus, ustawia się długa kolejka. W końcu schodami schodzimy do krypty. Ludzie po kolei podchodzą dotykają i całują miejsce narodzenia.

Tam też wielu z nich po raz pierwszy słyszy, że nie było drewnianej szopki tylko ta niewielka kamienna grota. Co do tego, czy Trzej Królowie naprawdę istnieli, naukowcy spierają się do dziś, a sam Chrystus najprawdopodobniej urodził się kilka lat wcześniej niż zwykliśmy to liczyć.

- Podróż do Ziemi Świętej to rozbijanie wyobrażeń o rzeczywistość - mówi Piotr z Rzeszowa. Te miejsca, które jakoś sobie wyobrażałem, tak naprawdę wyglądają zupełnie inaczej. Jednak dzięki temu uświadomiłem sobie, że moja religia to nie tylko wiara w niewidzialne, ale historia, która wydarzyła się naprawdę.

Turysta karmi i daje odzienie

Samo Betlejem pozostawia mieszane uczucia. W mieście walają się góry śmieci, a budynki są mocno zaniedbane.

- Mimo wszystko, to bardzo bezpieczne miejsce, choć na to nie wygląda - tłumaczy przewodnik.
Palestyńczycy są bardzo mili i chętnie przyjmują turystów. Na tej górzystej i kamienistej ziemi, turystyka jest głównym źródłem dochodu.

Turystów tu zresztą nie brakuje. Mimo napiętej sytuacji w regionie, zjeżdżają tam grupy z całego świata - w tym tysiące Polaków, których spotyka się na każdym kroku.

Uliczni sprzedawcy sprawnym okiem rozpoznają narodowości i zagadują turystów w odpowiednim języku.

- Pięć za dziesięć - krzyczy Arab trzymając w dłoni pęki różańców.

- Fujarka za dolarka - dodaje drugi, sprzedający małe instrumenty.

- To dobry chwyt - śmieje się Piotr. Są tak wyszkoleni, że bez problemu można się z nimi dogadać po polsku i dobić targu. Jednej rzeczy jednak nie wiedzą - kiedy błędnie ocenią, że jesteśmy grupą Rosjan, z zakupów nici, bo Polacy się obrażają.

Od Betlejem do Jerozolimy

Historia życia Chrystusa rozpoczyna się w Betlejem, a kończy w Jerozolimie. Jednak miejsc w całej Ziemi Świętej związanej z Jego osobą jest znacznie więcej. Przewodnicy dzielą je na trzy kategorie - legendy, miejsca prawdopodobne i pewne. Wśród tych ostatnich pojawia się m.in. Nazaret - miasto, w którym ogromna betonowa Bazylika wskazuje miejsce, gdzie archanioł Gabriel zwiastował Maryi narodzenie Jezusa. Kilkaset metrów dalej stoi natomiast niepozorny kościół św. Józefa. Świątynia została ustawiona w miejscu, gdzie przez lata stał dom, w którym mieszkali Józef z Maryją i Jezusem.

- Na mnie jednak największe wrażenie zrobił niewielki kościółek stojący tuż nad Jeziorem Galilejskim. Został nabudowany na skale, na której według tradycji Chrystus wskazał św. Piotra jako głowę Kościoła - mówi Piotr.

Tej skały można dotknąć i na niej usiąść. To niesamowite.

Okrążając jezioro, turyści zwiedzają jeszcze górę Tabor oraz Kafarnaum i Tyberiadę. Potem ich droga wiedzie do Jerozolimy.

Niespokojna Ziemia Święta

- Szukam gadżetów Beitara Jerozolima - zagaduję po angielsku sprzedawcę na jednym ze stoisk na bazarze w Jerozolimie.

- Ciii! To jest strefa palestyńska, tu lepiej o Beitar nie pytać - radzi szeptem i znika za zasłoną z chust i różańców w głębi sklepu.

To gdzie pytać? Jerozolimskie bazary ciągną się wzdłuż ulic kilometrami. Handlują muzułmanie, chrześcijanie i Bóg wie kto jeszcze,

Kiedy jesteśmy w Jerozolimie, akurat wypada żydowskie święto Jom Kippur. Dla kontrastu z głośników porozmieszczanych w całym mieście zaczyna płynąć modlitwa muzułmańska.

- Żydzi mają dziś bardzo ważne święto, więc muzułmanie będą się modlić długo i głośno - tłumaczy przewodnik.

Schodami na Golgotę

Bo Jerozolima to święte miasto dla trzech wielkich religii i dziesiątków odłamów. Każda chce mieć tu swoje miejsce. Dlatego chrześcijańską Bazyliką Grobu Bożego, w ściśle określonych częściach, zajmują się katolicy, grekokatolicy i ormianie.

- Zarówno bazylika w Jerozolimie, jak i w Betlejem zaskoczyły mnie swoją surowością - opowiada Piotr. W Rzymie widziałem piękne zdobione kościoły, wspaniałe zabytki, które chronią tysiące kamer, szyb i ochroniarzy. Tutaj są to po prostu kamienne budowle bez określonej formy, do tego zakurzone i niespecjalnie chronione. Być może dlatego atmosfera tego miejsca tak bardzo przemawia do człowieka. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a w powietrzu czuć zapach historii - dodaje.

Jerozolimska bazylika jest bodaj najważniejszym chrześcijańskim kościołem na świecie. Nabudowana została bowiem nad miejscem, w którym znajdował się grób Chrystusa i nad… Golgotą.

W samej bazylice jest kilkadziesiąt kaplic poukrywanych w różnych zakamarkach. Najważniejsza jednak stoi na samym środku. W jej wnętrzu znajduje się płyta, na której miało zostać złożone ciało Chrystusa po śmierci na krzyżu.

Turyści w długiej kolejce czekają na możliwość pochylenia się w tym miejscu i krótkiej modlitwy. Wielu płacze.
Potem schodami wchodzą na Golgotę, która - wbrew wyobrażeniom - nie była wysokim wzgórzem, tylko kilkumetrowym pagórkiem.

Miejsce, w którym dwa tysiące lat temu zmarł Chrystus, jest teraz bogato zdobioną kaplicą. Przez szybę można zobaczyć szczyt Golgoty, a przez otwór w posadzce dotknąć miejsca, w którym według tradycji stał krzyż.

W odwróconej kolejności, drogę krzyżową przechodzimy dopiero ostatniego dnia wyjazdu. Kolejne stacje oznaczone są tabliczkami przywieszonymi na murach domów. O skupieniu nie ma mowy, bo Via Dolorosa to tak naprawdę ulica handlowa. Po obu stronach rozstawione są stragany, na których można kupić dosłownie wszystko. Mycki obok różańców, żelkowe cukierki przy kadzielnicach otoczone strojami do tańca brzucha.

- I tak tu było dwa tysiące lat temu - mówi przewodnik. Tym, że kolejny skazaniec zginie na krzyżu niewielu się zainteresowało. Biznes musiał się kręcić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24