Złodzieje i kłusownicy w podkarpackich lasach

Nie ma takiego nadleśnictwa, w którym nie stwierdzono by dzikich wysypisk odpadów. Zostawiają je turyści, ale też okoliczni mieszkańcy, którzy pod osłoną nocy wywożą do lasu śmieci.

- Świadomość ekologiczna ogólnie jest wyższa, ale daleko nam jeszcze do takiego stanu, w którym każdy obywatel będzie się czuł odpowiedzialny za przyrodę - mówią leśnicy.

Kłusownicy - bójcie się

Ogromnym problemem wciąż jest nielegalne zabijanie zwierzyny - z broni palnej i przy pomocy wnyków. W 2008 r. RDLP ujawniła 17 takich przypadków. Ale to oficjalna statystyka. Nie ma wątpliwości, że skłusowanych jeleni, saren czy dzików było znacznie więcej.

- Proceder kłusownictwa będziemy zwalczać z całą stanowczością - zapowiada Edward Balwierczak, dyrektor RDLP w Krośnie.

Niszczą i kradną

NA OBSZARZE PODLEGŁYM RDLP W KROSNIE - dane oficjalne:

W 2008 r. łupem kłusowników padło 12 jeleni, 3 sarny, 4 dziki i 1 lis wartości ponad 90 tys. zł. Złodzieje ukradli 1185 m sześc. drewna wartości 191 tys. zł. 480 osób ukarano grzywnami w łącznej kwocie 32 tys. zł, m.in. za wywóz odpadów do lasu, wjazd samochodami w miejsca niedozwolone, uszkadzanie drzew i upraw.

Las przyciąga różnych ludzi, wielu chce za darmo korzystać z tego, co wypracują lub kupią leśnicy. Dlatego kradną drewno, sadzonki z upraw i szkółek, siatki ogrodzeniowe, materiały budowlane, tablice informacyjne, pułapki na owady i rogatki leśne.

Czy da się temu zapobiec?

- Tylko częściowo - twierdzą w nadleśnictwach. - Przecież nie postawimy przy każdym drzewie strażnika. Ale wspólne działania m.in. z policją, Strażą Graniczną, Państwową Strażą Łowiecką dają efekty. Kradzieży jest nieco mniej niż w zeszłych latach.