Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złota czternastka Heynena rozkręciła się tak, że nikt nie mógł jej zatrzymać

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Mistrzowie świata w siatkówce.
Mistrzowie świata w siatkówce. fot. sylwia dabrowa / polska press
Bez przerwy powtarzałem moim zawodnikom, że z każdym meczem będziemy grać lepiej. Tak było - podsumował trener reprezentacji Vital Heynen chwilę po tym, jak prowadzona przez niego drużyna wygrała mistrzostwa świata. W finale ograła Brazylię 3:0.

W listopadzie mam spotkanie z władzami PZPS. Omówimy nasze wyniki. Nie wiem, co będzie dalej. Takie jest życie. Chociaż uwielbiam pracować z tymi chłopakami - zaskoczył Vital Heynen. Parę minut wcześniej podnosił trofeum za mistrzostwo świata. Coś, co jeszcze trzy tygodnie temu wydawało się nierealne do zrealizowania.

49-letni ekscentryczny Belg został selekcjonerem na początku lutego. Trzy miesiące później zaczęło się pierwsze zgrupowanie pod jego wodzą. Liga Narodów wypadła średnio. Polacy zajęli w niej szóste miejsce. Choć kolejne sparingi wygrywali, to trudno było spodziewać się obronienia tytułu mistrzów świata. Związek postawił przed drużyną cel - awans do szóstki. Ten był zagrożony. Po porażkach z Argentyną i Francją Biało-Czerwoni stanęli pod ścianą. Wygrali jednak z Serbią 3:0 i od tego meczu drużyna poczuła, że medal jest w zasięgu.

- Mam to gdzieś, jak Serbowie podeszli do tamtego spotkania. Zagraliśmy kapitalnie, obojętnie od ich formy i tak byśmy zlali ich tak samo - nie miał wątpliwości rozgrywający polskiej drużyny Fabian Drzyzga.

Drużyna już wtedy była poturbowana różnymi mikrourazami, a przeziębiony był Michał Kubiak. Kapitan reprezentacji Polski nie wydobrzał do końca turnieju. Po meczach w decydującej fazie jak najszybciej uciekał do szatni. W Warnie z powodu zatrucia nie zagrał z Argentyną. Drużyna bez niego przegrała 2:3.

- To takie chwile w turnieju, gdy decyduje się, czego chcesz. Czy chcesz mieć, czy być. Po tych problemach wróciliśmy silniejsi - wspominał Heynen, który zwrócił uwagę, że ogromny udział w mistrzostwie mieli lekarze i fizjoterapeuci.

Przed mundialem Belg był krytykowany za przeprowadzanie zbyt wiele zmian w zespole z meczu na mecz. Wśród argumentów ekspertów był fakt, że byli mistrzowie świata, jak Brazylijczycy czy Włosi, gdy sięgali po złote medale, robili to grając w siedmiu-ośmiu zawodników, a inni wchodzili na boisko, gdy wymagała tego sytuacja.

W Bułgarii i we Włoszech okazało się, że Belg się nie mylił. Potrzebował pięciu setów w turnieju, by dać zagrać wszystkim 14 zawodnikom, których powołał. W trakcie spotkań często stosował podwójną zmianę. Wprowadzał Grzegorza Łomacza oraz jednego ze środkowych lub Dawida Konarskiego i w zmienionym ustawieniu Polacy regularnie zdobywali punkty. Gdy ktoś był w gorszej dyspozycji, zawsze wkrótce znalazł się inny, który dawał dobrą zmianę.

Jak Jakub Kochanowski w starciu z Iranem w pierwszej fazie mistrzostw. Wszedł do gry w jej trakcie, a mocną zagrywką nie tylko odrobił straty, lecz także doprowadził do zwycięskiego zakończenia seta (i meczu). W rywalizacji z Serbią w Turynie rewelacyjne wejście miał Mateusz Bieniek. Na 13 serwisów trzy były asami, z sześciu ataków zdobył pięć punktów. Ponadto czterokrotnie zablokował rywali. Z kolei przeciwko Stanom Zjednoczonym w półfinale Aleksander Śliwka świetnie sprawdził się w przyjęciu atomowej zagrywki Amerykanów. Do tego sam sprawił problemy rywalowi.

- Takich sytuacji było więcej, można je wymieniać w nieskończoność. Wszyscy z drużyny ciężko pracowali i w każdym momencie byli gotowi wejść na boisko i być wartością dodaną, a to nie jest łatwe - podkreślił Heynen.

Wysoka forma graczy została doceniona przez organizatorów turnieju. Z siedmiu nagród indywidualnych aż cztery otrzymali Polacy. Tę najcenniejszą, czyli dla najlepszego siatkarza turnieju, Bartosz Kurek.

- Nie pracowałem z nim indywidualnie. Zawsze buduję zespół. Jeśli ktoś przy tym skorzysta, to świetnie. Rozmawialiśmy chwilę po finale. Zauważyliśmy, jak szybko potrafi się zmienić życie. Przed mistrzostwami był krytykowany, wypominano mu nieskuteczność. Cztery tygodnie później został najlepszym siatkarzem na świecie - stwierdził Heynen.

30-letni atakujący pierwszą część turnieju i dwa mecze drugiej rundy miał przeciętne. W kolejnych był jednym z kluczowych zawodników. Z meczu na mecz się rozkręcał. W finale zdobył 24 punkty. Z 29 ataków skończył 20.

- Moja zasługa? Po prostu złapaliśmy wspólny język. Wcześniej w Lidze Narodów graliśmy różnymi składami, więc potrzebowaliśmy czasu, aby znaleźć wspólny rytm. Ale przede wszystkim kluczem była dyspozycja Bartka, a nie moich piłek. Obojętnie, kto by mu wystawiał, był nie do zatrzymania - skomentował Fabian Drzyzga.

Ponadto wyróżnienia otrzymali Michał Kubiak (najlepszy przyjmujący), Piotr Nowakowski (najlepiej blokujący) i Paweł Zatorski (najlepszy libero).

Mimo że polscy siatkarze zdominowali rozgrywki, kolejny raz nie było ich na okładkach włoskich gazet, nawet sportowych. W przeciwieństwie do (znów) Krzysztofa Piątka. Były napastnik Cracovii był na okładkach „La Gazzetta dello Sport”, „Corriere dello Sport” i „Tutto-sport”. Włoscy dziennikarze zachwycali się jego kolejnymi dwoma golami. „Fenomeno” i „Ciclone”, tak go nazywają. Nie ma się co dziwić mniejszemu zainteresowaniu, wystarczy spojrzeć na finanse w obu dyscyplinach. FIVB przekaże Polakom 200 tys. dol. do podziału (Brazylijczykom 125 tys., a Amerykanom 75 tys.). Tyle samo, ale w złotówkach wypłaci ekipie Ministerstwo Sportu i Turystyki plus 27 tys. dla każdego gracza.

Jednak włoscy dziennikarze też zauważyli wyczyn siatkarzy. W każdej z gazet została im poświęcona strona w dalszej części gazet. Mimo że Włosi nie weszli do półfinału, to nie zrezygnowali z biletów. W Pala Alpitour było 12 011 kibiców. Głównie Włochów, którzy dopingowali Brazylię. Po ostatniej piłce zaczęli wychodzić, nie widzieli zatem nowej oprawy dekoracyjnej, która była krytykowana. Głównie przez brak organizacji, część kibiców, Polaków, którzy zostali w hali, nie zauważyła, jak Michał Kubiak pierwszy raz podniósł puchar. By odebrać medale, zawodnicy musieli pokonać kilkadziesiąt stopni schodów. Do tego nie popisali się ludzie od świateł i doszło nawet do tego, że efekty pracy nie podobały się FIVB. I, co najgorsze, nie dość, że zabrakło "We are the champions" zespołu Queen, to przede wszystkim Mazurka Dąbrowskiego...

Bartoszek Kurek najlepszych zawodnikiem MŚ. "Ja tylko macham ręką"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Złota czternastka Heynena rozkręciła się tak, że nikt nie mógł jej zatrzymać - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24