Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoto dla Rzeszowa po 37 latach, czyli Asseco Resovia detronizuje wielką Skrę. Pamiętny i piękny kwiecień 2012. Powspominajmy

Marek Bluj
Na Podpromiu była wielka radość i wielka feta
Na Podpromiu była wielka radość i wielka feta Krzysztof Łokaj
Kwiecień 2012 roku, to był wielki czas dla rzeszowskiej siatkówki. Po czwartym finałowym meczu play-off hala na Podpromiu eksplodowała radością. Asseco Resovia po raz trzeci pokonała Skrę Bełchatów i zdobyła złoty medal. Po 37 latach Rzeszów znów był stolicą polskiej siatkówki. Takich chwil się nie zapomina. Przeżyjmy to jeszcze raz.

- Ja czekałem na ten medal pięć lat, kibice w Rzeszowie aż 37. Opłacało się poczekać, bo teraz ten medal smakuje podwójnie – kipiał z radości po ostatniej akcji trzeciego seta, w której gospodarze zbili wielką Skrę do 15. libero Krzysztof Ignaczak.

- Zrobiliśmy kawał porządnej roboty. Rozegraliśmy bardzo dobre mecze. Teraz mogę jechać… na ryby – uśmiechał się Olieg Achrem, kapitan złotej drużyny.

Zaczęło się od marzeń

- Marzyłem o złotym medalu, ale zdawałem sobie sprawę, że trudno będzie go zdobyć. Wierzyłem w awans do finału, że jesteśmy w stanie zdobyć tytuł wicemistrzów Polski. Jest złoto

– uśmiechał się trener Andrzej Kowal, który przed sezonem 2011/2012 objął rzeszowską drużynę po Lubo Travicy i od razu zdobył z nią mistrzowski tytuł.

- Kiedy przyjmowałem zespół, miałem zadanie, aby awansować do strefy medalowej, ponieważ przez ostatnie trzy lata zdobywaliśmy medale, toteż chcieliśmy kontynuować tę passę – wspomina trener Kowal. – Było dla mnie to bardzo duże wyzwanie, bo rozpoczynałem pracę w zespole który miał grać o najwyższe cele. Ljubo Travica pozostawił jednak po sobie bardzo mocny ślad. Poprawił dużo jeśli chodzi o kwestie organizacji klubu. To miało bardzo duży wpływ na to, co się później wydarzyło.

Georg Grozer wkracza do gry!

Rundę zasadniczą Resovia zakończyła na trzecim miejscu, za Skrą i Zaksą. Była to dobra pozycja startowa do walki o medale. W ćwierćfinale rzeszowski zespół pewnie trzy razy po 3:1 ograł szóstego po rundzie zasadniczej Tytana AZS Częstochowa. W półfinale trafił na Zaksę. – Na pierwszy mecz do Kędzierzyna jechaliśmy prosto z Moskwy z pierwszego finału Pucharu CEV z Dynamem. Po bardzo dobrej grze pokonaliśmy Zaksę 3:0, świetną partię rozegrał Krzysiek Ignaczak, który został wybrany MVP. Drugi pojedynek przegraliśmy 1:3, ale w meczach w Rzeszowie nie wypuściliśmy już szansy na finał; zwyciężyliśmy 3:2 i 3:0. - W meczach tych szlema grał Georg Grozer – wspomina Kowal.

Grozer w rundzie zasadniczej grał nierówno. Miał dobre i słabsze mecze. - Kiedy wybierano drużynę rundy zasadniczej, byłem jednym trenerem, który umieścił go w swojej „6”. Tak naprawdę jego wielka gra, w której pokazał pełnię swoich ogromnych możliwości, zaczęła się od meczów z Zaksą w Rzeszowie, choć wcześniej na równym, wysokim poziomie zagrał w Moskwie. Złapał dużą pewność, której nie wypuścił już do ostatniego meczu. Został wybrany MVP całego sezonu – komentuje szkoleniowiec

Atmosfera na Podpromiu była niesamowita. Pięć tysięcy fanów robiło prawdziwy kocioł. Kibice stali godzinami, aby kupić bilety. Nie żałowali. Tak olbrzymie zainteresowanie wynikało nie tylko z dobrej gry i zwycięstw Resovii, ale także z faktu, że na ten tytuł mistrzowski tak długo się czekało.

Cztery bitwy ze Skrą

Faworytem wielkiego finału była Skra, która stawała na najwyższym podium siedem razy z rzędu i miała chrapkę na ósme złoto, ale starcia o tytuł zaczęły się niespodziewanie. - Wygraliśmy w Bełchatowie dwa pierwsze mecze po 3:1, podczas gdy wcześniej ponosiliśmy tam same porażki. W pierwszym starciu szlema grał Paul Lotman, rozegrał kapitalny mecz, jeden z najlepszych w Resovii. Amerykanin był w naszym zespole postacią może mniej widoczną, nie był to ofensywny siatkarz, ale uniwersalny, dobry we wszystkich elementach, człowiek od czarnej roboty. W pierwszym meczu w Bełchatowie rozegrał fenomenalną partię. Inni się do niego dostroili.

Ach ten niesamowity „Dżordż”!

Drugi mecz także 3:1 dla gości z Rzeszowa, Na trybunach hali „Energia” szok.- Przy stanie 14:13 dla nas w czwartym secie była długa kłótnia o challenge, która miała duży wpływ na przebieg dalszej walki. Po ataku Lotmana sędziowie długo analizowali czy piłka dotknęła bloku Skry. Ostatecznie zadecydowali, że tak, Skra straciła koncentrację i wygrywaliśmy po raz drugi. Prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy handicap własnej hali, ale trzeci mecz przegraliśmy 1:3. Czwarty wygraliśmy 3:0. Był to mecz Grozera. Był nie do zatrzymania na siatce i na zagrywce. Posyłał piłkę z prędkością 125 km/h. Lukas Tichacek kierował do niego bardzo dużo piłek; w tym najważniejsze i najtrudniejsze. Wszystkie kończył. To był ciekawy mecz. Pierwszy set był wyrównany, ale potem Skra już pękała. Trzeci set był grany na dużych emocjach – wspomina nasz rozmówca.

Liderów dwóch i fajna kompania

W niektórych kręgach mówiło się, że w mistrzostwie Resovii 2012 jest duża zasługa Grozera. - Jest. Każdy zespół, który chce grać o wysokie cele, musi mieć lidera, niezależnie czy ma szeroki czy wąski skład. Bo w najważniejszych momentach tacy zawodnicy biorą odpowiedzialność za wynik. Niewątpliwie w naszej drużynie liderem był Grozer. Na nim spoczywała odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Natomiast kapitanem był Alek Achrem. Ta dwójka bardzo często brała odpowiedzialność za wynik i wielokrotnie decydowała o nim. Tak naprawdę najważniejszą postacią był jednak Achrem, który cały sezon grał równo, co wynikało z jego charakteru, zawziętości. W trudnych momentach nigdy się nie poddawał, nigdy nie narzekał i nigdy się nie poddawal – chwali obu świetnych graczy szkoleniowiec.

Mając takich dwóch zawodników w drużynie, trener ma pewnego rodzaju komfort, przy słabszej dyspozycji jednego, to rolę lidera weźmie na siebie drugi.- Trzeba podkreślić także bardzo dobrą grę pozostałych chłopaków. To był świetny sezon Tichacka, który kilka razy był wybierany zawodnikiem meczu. Dobrze spisywał się doświadczony Maciek Dobrowolski, zmiennik Lukasa w parze z Adrianem Gontariu. Mieliśmy ciekawy, szeroki skład. Jakość gry była na wysokim poziomie. W pewnym momencie złapaliśmy dobrą dyspozycję i utrzymaliśmy ją na długim dystansie czasowym - podkreśla szkoleniowiec, który po ostatnim meczu ze Skrą powiedział jeszcze: - Zawodnicy potwierdzili swoją jakość, szczególnie w najważniejszych meczach. Przez całą rundę zasadniczą pracowaliśmy na obecny poziom.

Wielka butelka

Co było w szatni? Tajemnica. Charyzmatyczny i nieobliczalny Grozer wpadł na pomysł, aby kupić dużą butlę drogiego alkoholu, którą postawił na stole, na środku szatni. Była to premia za ewentualną wygraną w finale. I tak się stało. Podczas treningu przed półfinałem CEV w Stambule z Fenerbahce mieliśmy ciekawą konfrontację. Doszło między nim i Marco Bojiciem do kłótni, ale znajdowali się po przeciwnych stronach siatki. Jak tylko się zbliżyli, to Bojić bardzo szybko zrozumiał błąd i się wycofał. Potrafił także mobilizować i jednoczyć ten zespół. Organizował spotkania z chłopakami, co było ogromnie ważne, aby utrzymać jedność w zespole – wylicza przymioty Georga Kowal.

Rafał Buszekprzyjmujący - 31 latMistrz świata 2014 pozostaje w Asseco Resovii na najbliższe dwa sezony. Klub poinformował o tym 2 czerwca.

OFICJALNIE: Tak wygląda skład Asseco Resovii w sezonie 2020/...

Jak Rosjanie przebili Resovię

Trzeci finałowy mecz ze Skrą był popisem Grozera, ale też był to jego pożegnalny występ w Resovii. Po dwóch latach odchodził z klubu. Kibice mieli pretensje do władz, że nie zdołali zatrzymać tego świetnego zawodnika, swojego ulubieńca. – O tym, że odejdzie z Resovii, wiadomo było jeszcze przed play-offami. Pertraktacje trwały długo, ale dostał bardzo dobrą ofertę z Lokomotiwu Biełgorod. Były zbyt duże rozbieżności finansowe; w pewnym momencie najpierw doszło do zbliżenia stanowisk, później klub zgodził się na warunki zawodnika, ale było już za późno, kilka dni wcześniej podpisał on już kontrakt w Biełgorodzie.
Przyszedł razem z kolegami na wielką fetę, która z udziałem prezydenta miasta i tysięcy fanów trwała kilka godzin. Coś pięknego.

- Zawsze najlepiej smakuje coś, co pierwszy raz zdobywasz. Obrona tytułu, albo odzyskanie go po utracie także wyśmienicie smakuje, lecz ma już inny wymiar – uśmiecha się Andrzej Kowal. W sezonie 2012/13 Asseco Resovia obroniła mistrzostwo, a w 2015 roku odzyskała je. Jak smakowały te złota i jak o nie Asseco Resovia z trenerem Kowalem walczyła w kolejnych materiałach.

Oni zdobyli złoty medal MP w 2012 roku:

  • Lukas Tichacek
  • Olieg Achrem
  • Piotr Nowakowski
  • Grzegorz Kosok
  • Georg Grozer
  • Paul Lotman
  • Krzyszof Ignaczak,
  • Adrian Gontariu
  • Maciej Dobrowolski
  • Marco Bojić
  • Łukasz Perłowski
  • Wojciech Grzyb
  • Mateusz Mika
  • Jakub Peszko
  • Kamil Długosz
  • Mateusz Nożewski
  • Tomasz Kowalski
  • Tomasz Głód

Trener Andrzej Kowal.


Zobacz też: Tomasz Kamuda: Liga w Szwecji nie gra, ale my normalnie trenujemy [STADION, ONLINE]

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24