Zmiana trenera powinna wyjść na dobre i jemu i klubowi. Do boju Resovio!

Kiedy po przegranym meczu z GKS Katowice kibice Asseco Resovii gwizdami żegnali swoich ulubieńców byłem pewien, że miarka się przebrała, a w klubie trzęsienie ziemi jest potrzebne od zaraz. Utwierdził mnie w tym felieton Krzysztofa Ignaczaka, legendy naszej drużyny, który na łamach Przeglądu Sportowego jeszcze przed niedzielnym meczem ze Stocznią Szczecin apelował o wdrożenie w ekipie „pasiaków” planu awaryjnego.

Oglądając lanie, jakie nasi siatkarze dostali w niedzielę od „portowców” nie miałem już cienia wątpliwości, że z tej mąki chleba nie będzie. Trenera Kowala szanuję, bo jego udział w największych sukcesach Asseco Resovii jest olbrzymi. Ale jednocześnie nie mam wątpliwości, że zarówno jemu, jak i drużynie dobrze zrobi zmiana. Od dłuższego czasu można było zaobserwować, że kolejni, znakomici zawodnicy przychodzący do Rzeszowa, pod jego skrzydłami tracili skuteczność i stawali się cieniem samych siebie. A następnie odchodząc do innych klubów odgrywali w nich kluczowe role.

Tak było chociażby z Rafałem Buszkiem, czy Dawidem Konarskim, którzy w Resovii nie błyszczeli, by następnie brylować w ZAKSIE Kędzierzyn Koźle. Niedoceniany nad Wisłokiem Wojciech Grzyb po przeprowadzce do Olsztyna także pokazał, że stać go jeszcze na grę na wysokim poziomie.

W sporcie tak już jest, że nawet najlepszy pomysł na klub z czasem się wyczerpuje i w zespole oraz jego kierownictwie na bieżąco potrzebne są mądre zmiany. Mam nadzieję, że Resoviacy szybko odzyskają radość z gry i zaczną wygrywać. A trener Kowal wreszcie odetchnie od internetowej fali hejtu pod swoim adresem. Bo chociaż zmianę na stanowisku trenera pochwalam, to nie widzę powodu, aby internauci wyżywali się na nim jak na worku treningowym. Do boju nasza Resovio!