Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znachor. Od 70 lat naprawia ludzi, choć ma tylko 7 klas

Iwona Adamek
Teofil Grad: Od ojca się uczyłem, a on od swojego. Pradziadek też naprawiał...
Teofil Grad: Od ojca się uczyłem, a on od swojego. Pradziadek też naprawiał... Krzysztof Łokaj
Teofil Grad z Markowej nastawia ludziom kości i niejednego od wózka inwalidzkiego uratował. - To dar od Boga - mówi.

Jest taka scena w filmowym "Znachorze", kiedy stary hrabia Czyński próbuje wcisnąć Antoniemu Kosibie parę groszy za to, że nastawił złamaną rękę panicza Leszka. - Macie tu za pomoc. Weźcie. To że biednym pomagacie, to dobrze, ale od nas możecie wziąć…

- Ja nie pomagam ani biednym, ani bogatym. Ja pomagam ludziom - odpowiedział Kosiba i pieniędzy nie wziął.

- Pan, panie Teofilu, też jest znachorem… Pomaga pan ludziom. Do pana przychodzą, nim pójdą do lekarzy…

- Jaki tam ze mnie znachor… - zamyśla się Teofil Grad, rocznik 1929. - Ja tylko 7 klas mam, a Kosiba kształcony był, profesor, chirurg. Tylko w głowie mu się na chwilę pomieszało. Ale córkę zoperował skradzionymi narzędziami i nawet nie wiedział, że własne dziecko naprawia. Pamiętam, dwa razy "Znachora" czytałem…

Naprawi pan, panie Grad?

Pamięć u Grada (tak w Markowej k. Łańcuta wszyscy się do niego zwracają), do dawnych wydarzeń dobra. Trochę gorzej z bieżącą. - Twarz dwa, trzy razy zobaczyć muszę, żeby poznać - zamyśla się.

Ktoś puka do drzwi. Ani Grad, ani jego żona, Eugenia, która w kącie czyta gazetę, nie zapraszają. Słuch już nie ten, pukania nie słyszą. A jak kto swój, to wie, że wejść może. Przez drewniany, wysoki do pół łydki próg, próbuje przejść mężczyzna.

Z wyglądu - czterdzieści kilka lat. Próbuje, bo tylko jedna noga sprawna. Pomaga mu syn, nastolatek. Przy ojcu wysoki jak topola. Starszy kuśtyka do łóżka, na którym siedzi Grad.

- Panie Grad, naprawi pan? - patrzy na sąsiada, a twarz wykrzywia mu ból. - A skąd wy? - pyta Grad, jakby ludzi pierwszy raz widział.

- No jak, stąd, z Markowej - mówi starszy. - Eeee - kiwa głową Grad. - Ja tu u pana za młodu to prawie codziennie byłem. Ręce, nogi - wszystko mi pan nastawiał - wtrąca się młodszy. - Teraz już nie, bo wyrosłem z łażenia po drzewach i płotach - uśmiecha się. Ale Grad i tak nie poznaje. - Skąd wy? - drąży.

- No, z Marcinkowej chałupy - mówi ojciec. - Aaa, tak - kiwa głową Grad. - Coś zepsuł? - pyta starszego. - Noga, jakoś tak krzywo stanąłem. 20 minut i spuchła jak bania - starszy z trudem ściąga sportowy but i pokazuje lewą stopę. Grad kiwa głową, nic nie mówi. Starszy patrzy w niego jak w święty obrazek. - Naprawi pan, panie Grad?

Jak stara wierzba

Grad każe położyć nogę na swoim kolanie. I wtedy widzę, jak w tego 85-letniego człowieka, umęczonego chorobami i niełatwym życiem, wstępuje życie. Jakby ktoś w sekundzie odjął mu 40 lat. Delikatnie maca opuchniętą stopę.

- Tu boli...? A tu? - dopytuje mężczyzny, który choć ból szarpie nim niemiłosiernie, usiłuje pokazać, jak twardy jest. - No, da się wytrzymać - mówi na wydechu. - Naprawi pan, panie Grad?

- Cztery palce wybite… Nie dam rady tego naprawić. Za słaby jestem… - mówi Grad i zaczyna kaszleć. Tydzień wcześniej wyszedł ze szpitala. Zapalenie płuc. Podleczyli, po 6 dniach wypuścili do domu.

- Ja już nic wart nie jestem, tylko przerżnąć, a próchno wyleci jak ze starej wierzby - powie mi później.

Do tego od lat astma go męczy. Teraz przyplątała się cukrzyca, która powoli wzrok odbiera. - Tu u ciebie trzeba siły, a ja jej już nie mam - mówi do mężczyzny. - To mam na szpital jechać? Oni tam w gips wsadzą, a ja chodzić muszę. Panie Grad, proszę, może da pan radę - mężczyzna gładzi po ręce staruszka.

- Przyjdźcie po południu. Po Basię zadzwonimy, może ona spróbuje. Basia to bratanica Grada. Uczył ją, jak się ludziom pomaga. - Ale ona czasu nie ma. W Rzeszowie pracuje, w delegacje jeździ, a tu trzeba siedzieć i patrzeć. Sama jeszcze nic nie zrobi - macha ręką Grad.

Wstyd, jak nie może naprawić

A do jego izby ciągle ktoś puka i prosi o naprawienie. Ręce, nogi, bark, miednica, kręgosłup… A on naprawia. Często tak, że lekarze po nim już nic do roboty nie mają.

Czasem jest tydzień, że nikt nie przyjedzie, a czasem to po kilka osób na dzień zachodzi. Najwięcej zimą. Prawie cała Markowa się u Grada naprawiała. W Łańcucie go dobrze znają, a i w dalszej okolicy. Jeden człowiek to z Częstochowy do niego jechał. Opłacało się.

- Jaki mnie wstyd jest, jak nie mogę naprawić, tylko do szpitala odsyłam - kiwała głową staruszek. - Sił nie mam. Tyle powietrza wkoło, a ja nie mogę oddychać - kładzie rękę na piersi. I martwi się, co będzie, jak po południu nie da rady pomóc sąsiadowi z Marcinkowej chałupy. Wie, że nogę do gipsu mu wsadzą, że źle się zrośnie.

- Chodził będzie, ale but o numer, dwa większy trzeba będzie kupić, bo się garb na stopie zrobi - tłumaczy. - A skąd pan wie, jak tych wszystkich ludzi naprawiać, żeby im jeszcze większej krzywdy nie zrobić?

- Od ojca się uczyłem, a on od swojego. Pradziadek też naprawiał... - Grad zawiesza głos. - Przede wszystkim - od Pana Boga to dar wielki, bo jak inaczej tłumaczyć. Przecie ja kształcony nie jestem. Kobiety częściej krzyczą Pierwszy raz naprawił, jak miał 15 lat. Pamięta wybity palec Bronka Lwa, kolegi, równolatka. Bronek już nie żyje.

- Przy ojcu to nie miałem za bardzo roboty - opowiada. - Tylko patrzyłem. I uczyłem się. Anatomii i tego całego nazewnictwa nie znam, ale wiem, kiedy kość nie na swoim miejscu jest. Ojciec szybko zaniemógł - 50 lat miał, jak rak zaczął go gryźć. Ludzie do mnie przychodzili.

Tak do dziś zostało. - Mówią mi, żebym 100-150 lat żył. A co ja bym robił do setki? - zastanawia się Grad.

- Jak to co? Ludzi naprawiał…. - Sił już brak. Najgorsza jest kostka w stopie, siłę końską do niej trzeba mieć. A ja już takiej miał nie będę, to po co mi żyć... Prędzej bark czy miednicę zrobić mogę. Albo kolano wsadzić na swoje miejsce.

- Przecież kolano to tylko operacyjnie… - Eeee, operacja. Byli tu tacy, co z boku kolano mieli. Nastawiłem. - Przecież to ból okrutny jest, tak na żywo. - No, na żywo, bo ja tu znieczulenia nie mam. No chyba że patelnią w łeb - żartuje Grad.

- To tu strasznie ludzie krzyczeć muszą u pana... - Trochę krzyczą. Przeważnie kobiety. Zaraz pytam, czy dzieci rodziły, bo po tym, to przecież wartość bólu znają. A i mężczyznom jęczeć się zdarza.

Sąd na świadka wezwał

Ludzie, choć wiedzą, że nastawianie na żywo jest, przychodzą. Mają pewność, że Grad krzywdy nie zrobi. Pomoże. - Często lepiej jak lekarz - wychwalają.

- Niektórzy medycy to się denerwują, jak słyszą, że ktoś u mnie najpierw był, a ja nie pomogłem. Krzyczą: u znachorów się leczycie, a potem do szpitala przychodzicie. Bo Grad ma zasady - jest krew, nie rusza. Poogląda, pomaca, ale nie naprawi. Wie, kiedy kości połamane. Wtedy od razu do szpitala odsyła.

Tak było z 30-letnim Markiem z Łańcuta. Motocyklista. Ruszył z kopyta i wbił się w zaparkowany przed nim samochód. Lewa dłoń tak bolała, aż łzy same płynęły. Znajomi przywieźli go do Grada. Znachor palec wskazujący, co wyskoczył ze stawu, włożył, gdzie jego miejsce było. Z kciukiem odesłał do szpitala. Rentgen wykazał skomplikowane złamanie.

Czy jakieś nieprzyjemności z tego naprawiania kiedyś miał? Raz sąd wezwał go przed swoje oblicze.

- Dwóch takich się nożami pocięło, jeden drugiemu nos utrącił. I ten z tym nosem przyszedł do mnie. Nastawiłem. Oni się później procesować zaczęli i sąd na świadka mnie wziął.

Spokojnie do nieba pójść

Naprawianie u Gradów w genach jest, ale z ośmiorga rodzeństwa tylko Teofil ten cenny dar przejął. Przyuczał starszego brata.

- Naprawiał sam, ale ludzie i tak od niego do mnie przyjeżdżali, żebym zobaczył, czy dobrze zrobione. Brat już nie żyje… Jedyny syn Grada nie przejawiał chęci, żeby od ojca nauki pobierać. A ojciec nie zmuszał, bo jak daru nie ma, to nic na siłę nie zrobi.

- Nie mam następcy, ale jak mnie zabraknie, to mnie to już boleć nie będzie, że nie ma kto ludzi naprawiać - kiwa głową staruszek. - My z żoną tak tu w tej chałupie siedzimy i czekamy, aż nasz czas przyjdzie. Jedyne marzenie, co mam, to takie, żeby w cierpieniach nie umierać.

A i teraz, na ziemskim padole, staruszkowi niewiele do szczęścia trzeba. Chata, w której żyją z żoną, jak z Reymontowskich "Chłopów" wyjęta. Takie to się teraz w skansenach widuje.

A Gradom nie przeszkadza, że po klepisku chodzą, że dwie izby mają, w tym jedną z piecem, co do gotowania i do ogrzewania chaty służy. W kącie izby ołtarzyk Maryi. Na ścianie obrazki święte, co dawne czasy pamiętają.

- Lodówka jest, telewizor mamy, po co więcej. Wygodnie tu. To mój trzeci dom - gdzie indziej się wychowywałem, gdzie indziej za młodu się żyło. Tu na starość nam przyszło - opowiada Grad.

Od wózka inwalidzkiego ratuje

Przy wyjściu spotykam 18-letnią Natalkę i jej ojca z Markowej. - Ty też do pana Grada? A ona z uśmiechem spogląda na ojca: - Ja tu od siedmiu lat jestem codziennie. Gdyby nie Grad…- urywa.

- Na wózku by musiała siedzieć - kończy ojciec. - Miotonia Thomsena. Niech pani poczyta w Internecie. Tylko że u mnie bardziej skomplikowana. Historia choroby o taka - i dziewczyna pokazuje, jakby w rękach trzymała pięć encyklopedii. - A lekarstwa ani tu, ani za granicą nie ma.

Przeczytam później, że to rzadkie schorzenie mięśni, które utrudnia funkcjonowanie po dłuższym odpoczynku. Natalka i ojciec potwierdzają, że najtrudniej jest po wstaniu.

- Jak kaczka chodzi wtedy - opowiada ojciec. Do tego Natalce wyskakują niemal wszystkie kości ze stawów, ból jest ogromny.

- Po tylu latach, to palce u rąk już sama nastawiam. Dziś przyjechałam z kręgosłupem - Natalka pokazuje, gdzie trzeba nastawić.

Ojciec w ręku trzyma worek z bułkami, trochę mięsa. Jakoś trzeba się odwdzięczyć, bo Grad nie chce zapłaty.

- On dla mnie jak dziadek. Jest teraz słaby, ale ja wierzę, że siły do niego wrócą - uśmiecha się Natalka. - Za tyle dobra, co on innym uczynił, nie może być inaczej. Przecież ludzi musi naprawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24