Znamy wstępne przyczyny tragicznego wypadku w Borku Starym

Przypomnijmy, że do tragicznego wypadku doszło w poniedziałek pół godziny po północy. Kierowca samochodu Volvo S60 z angielską tablicą rejestracyjną, 28-letni Łukasz K. z Tyczyna, na prostej drodze gwałtownie skręcił w lewo, wjechał do rowu i uderzył w przydrożne drzewo. Zmarł w karetce pogotowia podczas wykonywania czynności ratowniczych.

Lekarzom nie udało się też uratować życia Sławomira F., jednego z trzech pasażerów jadących w Volvo. 23-latek z Tyczyna zmarł na izbie przyjęć Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. 26-letni Robert K. leczy się na oddziale ortopedii. Dominik R., trzeci pasażer jadący w Volvo, szczęśliwie nie odniósł żadnych obrażeń.

Jak ustaliła policja, jadący na przednim siedzeniu Dominik miał zapięte pasy bezpieczeństwa. To mogło uratować mu życie.

- Przesłuchany przez funkcjonariuszy świadek przyznał, że auto w trakcie jazdy wpadło w poślizg i zjechało na pobocze. Nie mamy jeszcze opinii biegłego, ale za wstępne przyczyny wypadku możemy uznać niedostosowanie prędkości do panujących warunków atmosferycznych - mówi Zbigniew Kocój, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.

Rutynowo od wszystkich uczestników wypadku zostały pobrane próbki krwi na obecność alkoholu. Wyników badań można spodziewać się dopiero za miesiąc.

- Apeluję do wszystkich, szczególnie młodych kierowców o zdolność przewidywania zagrożeń. W niektórych miejscowościach położonych w dolinkach, zagłębieniach lub w pobliżu rzek zdarzają są fragmenty drogi bardziej narażone na wilgoć. A wiadomo, co to oznacza przy panujących mrozach - kończy Kocój.