Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znicz i Sokół walczą o awans do ekstraklasy

Tomasz Ryzner
Jeśli Stal zagra bez Romana Prawicy (z lewej) i Pawła Pydycha jarosławianie mogą wrócić ze Stalowej Woli w dobrych humorach. Nz. w akcji Tomasz Fortuna, czołowy gracz Znicza.
Jeśli Stal zagra bez Romana Prawicy (z lewej) i Pawła Pydycha jarosławianie mogą wrócić ze Stalowej Woli w dobrych humorach. Nz. w akcji Tomasz Fortuna, czołowy gracz Znicza. DARIUSZ DELMANOWICZ
Możliwe, że już w weekend któraś z podkarpackich ekip awansuje do koszykarskiej ekstraklasy.

Spore szanse na sukces w Stalowej Woli zdaje się mieć Znicz Jarosław. Trudniejsze zadanie stoi przed Sokołem Łańcut, który musi walczyć w Inowrocławiu.

Po meczach sprzed tygodnia w obu przypadkach wynik brzmi 1-1. Gra się do trzech zwycięstw, więc teoretycznie w niedzielę ktoś może już fetować.

Akcje Znicza skoczą gwałtownie w górę gdy w Stali nie zdążą się wykurować Paweł Pydych (skręcona kostka) i Roman Prawica (przeciążenie kolana). Stanisław Gierczak, coach Znicza podchodzi do sprawy ostrożnie.

- Może się mylę, ale czuję, że obaj wybiegną na boisko. Zresztą, jeśli mamy wygrywać, to nie przez problemy rywala, ale dzięki własnej klasie - podkreśla coach jarosławskiej ekipy, w której po raz kolejny braknie kontuzjowanego tria: Miller, Dryjański, Przewrocki.

Trener Znicza uważa, że kluczem do sukcesu będzie obrona. W tym elemencie nie popisaliśmy się ostatnio. Musimy na pewne rzeczy zwrócić większą uwagę. Stal nie może mieć tyle wolego miejsca na obwodzie, bo potrafi seriami trafiać za trzy. Nie ma mowy o rozluźnieniu. Stal u siebie, w jakim by składzie nie grała, zawsze jest groźna. Oczywiście wierzę w swój zespół.

Kaczmarski nie narzeka

W obozie Stali nikt nie rozdziera szat z powodu kontuzji swoich liderów.

- Nadziei na zwycięstwa nie tracimy - przekonuje Leszek Kaczmarski, trener stali. - Kiedyś kontuzjowani byli Malcherczyk, Prawica i Jarecki, a potrafiliśmy wygrywać z mocnym Sokołem. Teraz też się nie poddamy. Nastroje są bojowe. Oczywiście trzeba pamiętać, że już zrobiliśmy świetny wynik, więc nie będzie płaczu, jak coś nie wyjdzie. Na razie nie dopuszczamy złych myśli. Są zresztą pewne nadzieje, że ktoś z kontuzjowanych zagra.

Kaszowski nie traci wiary

Przez cały tydzień kibice Sokoła modlili się, by przed wyjazdem do Inowrocławia kontuzję zdążył wyleczyć Marcin Salamonik. W czwartek Dariusz Kaszowski, coach łańcucian nie miał jednak dobrych wieści. - Marcin nie jest w pełni sił, a jego zdrowiem nie będę ryzykował.

W Inowrocławiu powinien zagrać Grzegorz Ożóg, który z powodu kontuzji łydki nie trenował 3 dni.

- Mamy kłopoty, ale nie tracimy wiary w sukces - zapewnia Dariusz Kaszowski, coach Sokoła. - Widzę, że zawodnicy są pozytywnie nastawieni, chcą walczyć i nie trzeba ich mocno motywować. Wiadomo, że rywal ma szerszą ławkę rezerwowych, ale nie jedziemy tam z dusza na ramieniu. Chcemy wygrać, może nawet dwa razy. O obronę jestem spokojny, poprawić musimy atak, odnaleźć skuteczność. Nie można reagować na prowokacje, wdawać się w szarpaninę tylko robić swoje z zimną głowa. Sportino w Łańcucie popełniało błędy, także w drugim meczu, ale nie umieliśmy z tego skorzystać. Teraz nie możemy sobie na to pozwolić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24