Żniwa na Podkarpaciu są na ostatniej prostej. Z czym w tym roku musieli zmagać się rolnicy? [ZDJĘCIA]

W gminach i parafiach odbywają się „Dożynki”, czyli święto plonów podsumowujące coroczne zbiory. W tym roku rolnicy musieli się zmagać z suszą i wzrostem cen nawozów. Plony jednak były nieznacznie mniejsze niż w zeszłym roku. Pogoda sprzyjała pracom polowym i praktycznie, uprawy rzepaku, pszenicy, żyta czy owsa są już zebrane. Do zebrania zostały jeszcze rośliny strączkowe i w niektórych miejscach resztki zbóż.

-Cena pszenicy w skupie wzrosła o około 50 procent, z kolei nawozy zdrożały trzykrotnie a paliwo dwukrotnie, więc jesteśmy nadal na minusie. Dodatkowo napływ zboża z Ukrainy także ma wpływ na rynek. Nie wdając się w wielką politykę, te zboża poprzez Polskę miały trafiać np. do Afryki, a słyszymy od rolników, że firmy paszowe działające w naszym kraju, chętnie je skupują. Generalnie w tym roku uprawa zbóż była mniej opłacalne niż w poprzednim, ale rolnicy nie załamują rąk tylko jak przyjdzie pora to znowu obsieją pola – wyjaśnia Jerzy Bator v-ce prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej.

Izba jeszcze przed żniwami musiała zmierzyć się ze skargami rolników dotyczącymi zakazu poruszania się kombajnami z zapiętym heder (kosa z przodu) po publicznych drogach.

-Rolnicy na Podkarpaciu bardzo obawiali się wprowadzonych zakazów. Krajowa Izba Rolnicza zwróciła się w tej sprawie do Komendanta Głównego Policji i do MSWiA. My z kolei pisaliśmy pisma do komendantów powiatowych policji, aby nie karali zbyt surowo rolników w naszym regionie. Niestety rozwarstwienie pól powoduje, że czasami trzeba kilka metrów przejechać drogą publiczną, ponieważ demontowanie i rozkładanie za każdym razem hedera jest bardzo czasochłonne -opowiada Jerzy Bator.

Podsumowując żniwa rolnicy zwracają uwagę na suszę i wspomniany wzrost cen nawozów oraz paliwa.

-Cena sprzedaży zbóż w skupie wzrosła średnio o jedną trzecia, a koszty produkcji o dwie trzecie, więc za bardzo nie ma powodów do optymizmu. Żeby uzyskać konkretny plon, który w podkarpackich warunkach wynosi około 5 ton z 1 ha, to po zbilansowaniu trzy z tych pięciu ton przeznaczę na same koszty. Pomijam w tym przypadku nakład pracy-mówi Jacek Borowiec rolnik z rzeszowskiego osiedla Budziwój.

-Zarówno u siebie jak i u rolników, którym koszę zboże, da się zauważyć, iż plon pszenicy jest mniejszy niż w zeszłym roku, z kolei owsy sypnęły i dają bardzo dobry zbiór. Dobry plon w moim gospodarstwie dała również pszenica płaskurka, którą uprawiam w sposób ekologiczny bez żadnych nawozów i oprysków, ponieważ jej mąką jest wykorzystywana w produkcji zdrowej żywności -dodaje rolnik z Budziwoja.

Spośród zbóż najczęściej w naszym regionie uprawiana jest pszenica, ponieważ podkarpackie gleby sprzyjają jej plonowaniu.

-Możemy pozwolić sobie na sianie roślin bardziej intensywnych, bo pozwalają na to gleby od 1 do 3 klasy. Dzięki temu również plonowanie było przyzwoite i chleba nikomu nie zbraknie. Zostało jeszcze zebrać rośliny strączkowe, ale można by rzec, ze żniwa już są za pasem – twierdzi Wiesław Dudek z Podkarpackiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Boguchwale.

Wygląda na to, że rolnicy z Podkarpacia mimo kłopotów, mają powody do świętowania podczas dożynek. A jak sami mówią po dożynkach trzeba znowu obsiać pola.