Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będą długi?

ANDRZEJ FLÜGEL "Nasz człowiek" w Atenach
Ateny są obecnie na ustach wszystkich. Igrzyska są niesamowite, a stadiony budzą zachwyt. Zwykłych mieszkańców metropolii obchodzi to nieco mniej.

Grecy zrobili bardzo wiele, by miasto wyglądało pięknie. Wyłożyli, chyba niespotykane w historii, pieniądze na budowę nowych stacji metra, naprawę istniejących i położenie chodników. Także na estakady, mosty, nowe drogi, autostrady z nitkami zjazdów. Starali się pokazać światu, że potrafią zorganizować wspaniałą, wielką imprezę i już dziś wiadomo, że chyba im się udało.

Będą długi?

Tyle, że na to, by wszystko wyszło jak trzeba wydano horrendalne pieniądze. Oblicza się, że igrzyska kosztowały w sumie około osiem miliardów euro. Zwykli mieszkańcy Aten boją się, że po dwóch tygodniach euforii i zachwytu całego świata, zostaną z długami. Podaje się przykład Montrealu, który w 1976 roku urządził wspaniałe igrzyska, ale jego mieszkańcy długi spłacają do dziś.
- Na razie wszyscy się bawią, cały świat na nas patrzy, ale co będzie potem? - usłyszałem od pewnego Greka.
Mieszkańcy metropolii podeszli jednak do imprezy przyjaźnie. Jeszcze przed kilkoma dniami wydawało się, że stadiony będą świecić pustkami, ale sprzedaż biletów ostro ruszyła. Ponad 40 tys. widzów podczas inauguracji zawodów lekkoatletycznych - gdzie w większości odbyły się eliminacje, a tylko jeden finał - o czymś świadczy.

Galeria dziwnych typów

Jest też druga strona medalu. Centrum miasta, ważne węzły, stacje metra i okolice stadionów patrolowane są na okrągło przez policję. Stróże porządku reagują szybko i ostro. Po dwóch tygodniach jednak olimpiada się skończy.
- Szkoda, że wtedy was tu nie będzie - powiedział mi pewien Polak mieszkający w Grecji od wielu lat. - Piękne stacje metra pokryją się graffiti, narkomani powyłażą z nor, a w nocy kilkaset metrów od Omonii strach będzie przejść.
To rzeczywiście problem. Mimo patroli policyjnych, nocne życie centrum Aten nie wygląda najlepiej. Wystarczy wysiąść z metra na wspomnianym placu Omonia i nieco się przejść. Wprawdzie knajpki oraz bistra są otwarte praktycznie całą dobę i nawet nad ranem można tu smacznie zjeść, czy wypić piwo, ale samotny turysta, a w dodatku obcokrajowiec, musi się czuć nieswojo, obserwując całą galerię dziwnych typów. Są dilerzy, sprzedających towar niemal jawnie, albo siedzący na chodnikach zaniedbani ludzie o mętnym spojrzeniu. O dziwo, nie zaczepiają turystów i nie nagabują. Podobno na czas igrzysk doszło do rozejmu. Policjanci ich nie gonią, wszystkich przecież schować się nie da, a oni mają nie podpadać. To ostatnie, chyba do końca nie wyszło, bo przed kilkoma dniami w jednej z peryferyjnych dzielnic Aten znaleziono martwego japońskiego dziennikarza...

Bez boomu

Kto zyskał na igrzyskach? - Na pewno hotelarze - mówią ateńczycy. Także sprzedawcy pamiątek, właściciele barów i kafejek. Ci mogą się cieszyć. Reszta specjalnie nie odczuła jakiegoś boomu. Są tacy, którzy stracili. Przez dwa tygodnie w Atenach jest zakaz jakichkolwiek robót budowlanych: robienia wykopów, malowania, murowania, zmieniania elewacji. Wszyscy pracownicy firm dostali przymusowe wolne. Nie tylko oni. Złorzeczą też właściciele firm transportowych. - Widziałeś ostatnio w Atenach ciężarówkę? - wściekał się Tadeusz, mieszkający w Grecji Polak, pracownik właśnie takiej firmy. - W całym mieście jest zakaz poruszania się nimi. Jeśli masz coś do przewiezienia, albo musisz coś załatwić, pozostaje próbować nad ranem, tylko wtedy może się udać. Jestem przez to na urlopie i oczywiście stracę finansowo.

Uśmiechnięci spryciarze

Grecy są bardzo mili i stale uśmiechnięci. Handlowcy, oczywiście nie wszyscy, potrafią się jednak szybko połapać jak dodatkowo zarobić. W restauracjach czasem doliczają do rachunku po kilka euro, dopisując potrawy, których nikt nie zamawiał. Zwykle, kiedy klient nie ma drobnych i płaci grubszym banknotem, dolicza napiwek i mówi kelnerowi ile reszty ma mu przynieść. W Atenach to nie takie proste. Kelner potrafi zniknąć, później udawać głuchego i nawet nie zerkać na ów stolik. Reaguje dopiero na stanowcze żądanie, a pieniądze zwraca z tak obrażoną miną, jakby mu je ukradziono.
Zdarzają się także bary z ,,ruchomymi" cenami. Po prostu kelner spogląda na klienta i ocenia jego zasobność, a następnie podaje ile trzeba zapłacić. Bywa, że piwo tej samej marki i pojemności, w tym samym barze, raz kosztuje dwa euro innym razem dwa i pół. Ot, taki miejscowy folklor.
Znane są też przypadki bezczelnego kantowania przez taksówkarzy. Jeden z dziennikarzy zatrzymał taksówkę. Jak się później okazało, miał do hali jeszcze 400 metrów. Spryciarz woził go po całych Atenach, skasował 30 euro, a pod obiekt - dla niepoznaki - podjechał z drugiej strony.

Szybko czyli wolno

Jak już wspominałem, Grecy są bardzo przyjaźnie nastawieni do cudzoziemców. Oczywiście, o ile ci nie wchodzą im w drogę. Kiedy będziemy poganiać kierowcę, bo nam się spieszy, zapewni nas z uśmiechem, że pojedzie szybciej. Jest pewne, że natrafi na takie przeszkody (czerwone światła, powolnych pieszych), że pobije rekord trasy. Kiedy zwrócimy mu uwagę, na niedziałającą klimatyzacja, on z uśmiechem powie, że ma awarię. Kiedy wypadł z rozkładu olimpijski autobus, kilku kolegów domagało się od innego kierowcy, by zawiózł ich na stadion. Ten oczywiście nie chciał, ale szef kazał mu ich zawieźć. Wściekły Grek oświadczył, że są korki, więc i tak nie dojadą. Tak manewrował, że znalazł zator w centrum Aten. Następnie z uśmiechem zapytał, czy czekają z nim, czy może skorzystają z metra. Oczywiście poszli.

Kto nie ma wad?

Mimo wszystko Grecja, to kraj który warto odwiedzać. Ludzie są tu fajni i znając, choć by tylko, podstawy angielskiego można się dogadać. Grecy są skłonni mówić o swoich wadach i potrafią się do nich przyznać.
- Polacy ich nie mają? - pytają przewrotnie w knajpce u Stavrosa, gdzie często chodzimy na piwo.
- Mają, oczywiście. I to jakie! - odpowiadamy niemal chórem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska