Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel. Po meczu Polska - Reszta Świata... Starty na zielone światło, tor zawiódł

Michał Czajka
Krzysztof Łokaj
Kibice tłumnie przybyli na mecz Polska - Reszta Świata, który odbył się w Lany Poniedziałek na rzeszowskim stadionie przy ul. Hetmańskiej. - Powiem szczerze, że nie spodziewałem się takich tłumów - przyznał trener naszej kadry, Marek Cieślak.

- Widać, że ludzie z Podkarpacia kochają żużel i szkoda, iż w tym roku pozbawiono ich częstszego oglądania tego sportu - stwierdził trener naszej kadry, Marek Cieślak.

- Wielkanoc zawsze kojarzyła się z żużlem i bardzo dobrze, że coś takiego zorganizowano - powiedział z kolei Patryk Dudek. - Ligi nie ma, ale jest mecz z Resztą Świata, więc kontynuacja jest zachowana - dodał.

Niespodziewana awaria

Niestety, w trakcie meczu doszło też do niespodziewanych wydarzeń - od biegu 10. zawodnicy startowali na zielone światło, bo awarii uległa maszyna startowa. Taka sytuacja wcześniej w Rzeszowie nie miała miejsca.

- Szkoda, że do tego doszło, bo to trochę zepsuło widowisko - powiedział Cieślak. - Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się startować bez taśmy - śmiał się z kolei Martin Vaculik. - Słyszałem o kilku takich sytuacjach, ale jeszcze tego nie przeżyłem - dodał.

Znacznie ostrzej w tej kwestii wyrażał się już Niels Kristian Iversen.

- To był chyba jakiś żart - powiedział Duńczyk.

- Dziwię się, że w przypadku takich zawodów nie zostało to dopilnowane, bo takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca. Dla nas właściwie zawody mogły skończyć się już po tym wyścigu 9., bo starty na zielone światło z żużlem mają niewiele wspólnego. Szkoda tylko tych ludzi, którzy przyszli dzisiaj na stadion - podsumował.

Co z tym torem?

Druga negatywna sprawa, na którą na pewno warto zwrócić uwagę, to tor. Ten w poniedziałek wyjątkowo nie sprzyjał walce i licznie zebrana publiczność oglądała koszmarnie nudne zawody. To już od jakiegoś czasu duża bolączka, jeśli chodzi o Rzeszów, ale jednak chociażby zeszłoroczny finał Speedway Diamond Cup pokazał, że fajne ściganie przy Hetmańskiej jest możliwe.

Niestety, w poniedziałek kibice byli świadkami zaledwie jednej akcji na dystansie i wynikała ona bardziej z błędu Wiktora Lamparta, niż ze wspaniałego ataku Antonio Lindbaecka.

- Z pewnością brakowało dzisiaj tego ścigania - przyznał Cieślak.

- Kibice na pewno chcieli zobaczyć fajne akcje, bo przecież mieliśmy tu wspaniałych zawodników, kilku uczestników cyklu Grand Prix, a po starcie właściwie nic się nie działo. Tor był bardzo trudny, zawodnicy czuli, że brakuje im mocy - powiedział.

Ponownie trochę dalej ze swoimi ocenami poszedł Duńczyk Iversen.

- Tu nawet nie o to chodzi, że nie dało się wyprzedzać, ale wszelkie akcje były po prostu bardzo niebezpieczne - wyjaśniał. - Z każdym biegiem tor stawał się coraz bardziej dziurawy i całe szczęście, że nie mieliśmy w sumie upadków - dodał.

Rzeczywiście, w całych zawodach zanotowano tylko jeden upadek - Gleb Czugunow nie opanował motocykla po tym, jak wpadł w dziurę na drugim łuku.

- My naprawdę chcieliśmy tu dać trochę ścigania tym kibicom, ale tor był dzisiaj w kiepskim stanie, a przecież nikt nie chciał na początek sezonu odnieść żadnej kontuzji - wyjaśniał Niels Kristian Iversen.

Udana impreza?

Firma One Sport czyli organizator meczu na pewno może być zadowolona z dużej frekwencji, bo kibice, krótko mówiąc, dopisali. Niestety, po rzeszowskim meczu pojawiły się w mediach opinie, że poniedziałkowy pojedynek przy Hetmańskiej był jednak antyreklamą żużla. Czy słusznie? Nie da się ukryć, że kilka rzeczy na pewno “nie zagrało” i to mocno wpłynęło na takie właśnie opinie.

Awaria taśmy startowej zdarzyć się nie powinna, ale podobną sytuację mieliśmy kiedyś chociażby podczas turnieju Grand Prix w Warszawie, więc czasami po prostu tak bywa, choć jeszcze raz trzeba podkreślić, nie powinno tak być.

Wydaje się jednak, że poważniejszy problem stanowi tor, na który kibice w Rzeszowie od lat już narzekają. Brak możliwości walki, to jego główny grzech, bo przecież o to w żużlu chodzi.

O ile czasami podczas ligowych spotkań o tym nie mówiło się aż tak głośno, bo jednak były emocje związane z wynikiem (wiadomo liga to jednak liga), o tyle na takich imprezach towarzyskich wszelkie jego niedoskonałości widać jeszcze wyraźniej. Same nazwiska, jak widać, emocji nie zapewnią i wielka szkoda, że wielu kibiców opuszczało stadion jednak rozczarowanych, bo nie zobaczyło tego, na co tak bardzo liczyli.

ZOBACZ TAKŻE - Grzegorz Leśniak, wiceprezes Wilków Krosno: Budżet jeszcze budujemy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24