Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowy ekspert dla Nowin: Będzie się działo w tym sezonie

Tomasz Lorek, komentator żużlowy
Lorek: Rzeszów w ogólnym rozrachunku przeskoczy i Tarnów, i Grudziądz, co powinno dać mu spokojne szóste miejsce. Mistrzem zaś będzie Leszno, bo tam nawet Nicki Pedersen nie grymasi, kiedy nie jedzie w biegach nominowanych lub w ramach rezerwy taktycznej
Lorek: Rzeszów w ogólnym rozrachunku przeskoczy i Tarnów, i Grudziądz, co powinno dać mu spokojne szóste miejsce. Mistrzem zaś będzie Leszno, bo tam nawet Nicki Pedersen nie grymasi, kiedy nie jedzie w biegach nominowanych lub w ramach rezerwy taktycznej
Sezon 2015 z wielu względów zapowiada się bardzo ciekawie. Fajnie, że rozpocznie się w Wielkanoc. Kibice na to czekają, nie zawiodą.

W kwietniu na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się Grand Prix. Ubolewam, że podczas ceremonii otwarcia zabraknie pokazu freestyle moto- crossu Artura Puzio. Warszawa podpisała 3-letni kontrakt na organizację GP, podczas gdy Melbourne - pięcioletni. Trzeba dbać o kibica, który nie będzie się kierował tylko sentymentem, bo Tomasz Gollob po 20 latach od wygranej na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu kończy karierę w Grand Prix, ale także o tych, którzy przyjdą do stolicy za rok, za dwa. To jest impreza o być albo nie być speedwaya w sensie globalnym.

Nie ma nikogo w polskim żużlu o takiej charyzmie, takiej skali talentu, o tak kontrowersyjnej duszy, jak Tomasz Gollob. Tym trudniej będzie zbudować dobrą aurę wokół speedwaya, jeżeli nie będzie wyniku. Mimo że Krzysztof Kasprzak, Maciej Janowski i Jarek Hampel są przemiłymi ludźmi, to jednak wydaje mi się, że gusta żużlowej publiczności są takie, że każdy woli nieociosanego, kontrowersyjnego, ciepłego wewnętrznie Golloba, bo Tomek ma fantastyczną duszę. Nie mamy nikogo takiego wśród młodych zawodników. No, może bracia Piotrek i Przemek Pawliccy mają zbliżoną do Tomka duszę. Czy jednak dojdą do jego poziomu? Talent, który mają, wskazuje, że tak, ale z talentami różnie bywa.

Liczę na odzyskanie przez biało-czerwonych prymatu w Pucharze Świata, utraconego rok temu, kiedy Janek Kołodziej nie wytrzymał ataków Nielsa Kristiana Iversena na ostatnim łuku.

Po pierwsze - Leszno...
Unia zbudowała zespół ponadprzeciętny. Adam Skórnicki, człowiek, który tyle lat jeździł w Anglii, bardzo dobrze rozumie speedway. "Skóra", który trzy razy był drużynowym mistrzem Elite League, wniósł do żużla normalność. Był trochę Tomkiem Gollobem, tylko w łagodniejszej wersji. Wyłuszczył ludziom, którzy wprowadzali niepotrzebną papierologię, chcieli być ważni, że nie chodzi o to, żeby się pokazać i dbać o swoje ego, że w poczynaniach drużyny musi być harmonia. Każdy z chłopaków z drużyny szanuje go. Nawet Nicki Pedersen nie grymasi, kiedy nie jedzie w biegach nominowanych lub w ramach rezerwy taktycznej. Adam ma wsparcie prezesa Piotra Rusieckiego, który przez wiele lat był sponsorem i pozostał przyjacielem Leigha Adamsa, zna speedway od kuchni, zawsze stawia na zabawę i profesjonalizm.

W Lesznie jest Emil Sajfutdinow, który będzie się świetnie ścigał, bo jest w dużym gazie; będzie starał się pokazać, że jego brak w Grand Prix jest splotem dziwacznych wydarzeń. Jest napędzony na sukces, na wielki wynik Thomas Jonasson, mający za mechanika Pawła Hliba, który go uporządkuje sprzętowo. Bracia Pawliccy, z pewnością, wyjdą z siebie. Tobiaszowi Musielakowi wiele da objeżdżenie w Wolverhampton. Jest także bardzo ambitny Grzesiu Zengota, który notuje mały, ale systematyczny progres. Leszno jest faworytem także ze względu na atmosferę wytworzoną wokół i wewnątrz zespołu.

Mistrz to mistrz
Na drugim miejscu stawiam obrońców tytułu - Stal Gorzów. Klub ten ma nieobliczalnego Bartosza Zmarzlika, który regularnie zdobywa punkty z pozycji juniora. Myślę, że Bartosz po wygraniu rok temu u siebie Grand Prix jeszcze bardziej okrzepł, jest coraz lepszy na wyjazdach. Mimo kontuzji bardzo dobry jest Iversen. Trzeba dodać do tego Krzyśka Kasprzaka, który czuje, że to jest jego czas i - jestem przekonany - udanie będzie łączył walkę o punkty w lidze i GP. Jest Matej Zagar, który planuje wygraną na Wyspach Belle Vue, bo ma już tytuł mistrza Szwecji z Piraterną i w Polsce ze Stalą Gorzów. Teraz chce zostać królem Manchesteru. Chce dołożyć do kolekcji drugie złoto w Gorzowie i poprawić się w GP. No i myślę, że zaskoczy także druga linia - Linus Sundstream i Tomasz Gapiński.

Podium dla "Myszy"?
Na trzecim miejscu stawiam "Zielonkę", czyli Falubaz, chociaż na juniorskiej pozycji ma dziurę, co w przypadku tego klubu zakrawa na kpinę. Zielona Góra zawsze słynęła ze świetnej pracy z młodzieżą, zawsze mieli tam kim grać. Sam fakt, że musieli posiłkować się Krystianem Pieszczkiem, pokazuje, że nie dzieje się dobrze w państwie duńskim. Gorzowianie mają jednak bardzo mocny skład seniorski. Jest Andreas Jonsson, który zrobił bardzo dobry ruch, wracając do Lakeside Hammers. Zatęsknił za bliskością kibica i technicznymi torami. Pokazuje to, że Andreas, mimo iż ma już 34 wiosny, wciąż chce się uczyć. Na pewno w dobrej formie będzie Grześ Walasek, wygłodniały jazdy po niepełnym sezonie w Częstochowie. To stara dobra szkoła "riderów", którzy doskonale wiedzą, na czym polega speedway. Bardzo mocnymi punktami są Jarek Hampel i Piotr Protasiewicz.

Kto czwarty do brydża?
Pytanie, kto czwarty do rundy play-off... Wrocław czy Toruń? W przypadku wrocławian istnieje ryzyko związane z posiadaniem trzech zawodników z Grand Prix. Michael Jepsen Jensen jest świetnym wyborem. To solidny chłopak.
Jest odbudowany Tai Woffinden, ma mniej pracy, dzięki temu po ubiegłorocznych kontuzjach, które kosztowały go medal IMŚ, będzie świeższy. Tai lubi być w rytmie non stop, są problemy, kiedy z niego wypada. Trudniej mu się wchodzi do rzeki. Jeżeli ma natłok imprez, nie jest sobą. Pozyskanie Vaclava Milika było świetnym ruchem. To, że Troy Batchelor przeszedł do Rybnika, też jest bardzo dobrą decyzją Piotrka Barona. Myślę, że Wrocław może być czarnym koniem. Chciałbym, aby wrocławianie weszli do czwórki, bo pomogą Częstochowie, gdyż jeden z półfinałów odbędzie się na torze "Lwów". Stadion pod Jasną Górą, gdzie umiera żużel, a gdzie są oddani kibice, powinien tętnić życiem. Wiele zależeć będzie od tego, jak pojedzie Max Drabik. W skali najbliższej dekady to będzie superzawod- nik; ma papiery i dobrze czuje motocykl.

Masz Jacka, masz sukces
KS Toruń największy bonus ma w postaci Jacka Gajewskiego. Nie ma drugiego takiego fachowca, jeżeli chodzi o menedżerkę, emocjonalne zrozumienie zawodników, niewiarygodne czucie sportu, gościa, który pozwala żużlowcom na jazdę w kilku ligach. Nie ma tam wyścigu szczurów, jeżeli chodzi o finanse.
Jacek wziął sobie dżentelmena, który - moim zdaniem - będzie odkryciem sezonu. Mam tu na myśli Jasona Doyla, który do Grand Prix doszedł długą męczeńską drogą, o jego kontuzjach nie chciałby słyszeć niejeden chirurg.
KS Toruń to mieszanka: Doyle, Grigorij Łaguta, Kacper Gomólski, Adrian Miedziński, Chris Holder. Jaki będzie Darcy Ward, kiedy wróci po banicji z 27 czerwca 2014? Myślę, że będzie w kosmicznej formie, jest geniuszem, żaden z aktualnie jeżdżących zawodników nie może się do niego zbliżyć w skali talentu. Geniusz nigdy nie przebiera w środkach, ale ostatnia przygoda zapewne wiele go nauczyła.

Rzeszów da sobie radę
Inną zagadką jest PGE Stal Rzeszów. Drużyna ma Grega Hancocka, najbardziej stabilnego jeźdźca ostatnich dwóch dekad. I ma "Pająka", najbardziej szalonego zawodnika na światowych torach - Petera Kildemanda, który odchodząc z klubu Swindon Robins, zrobił fajny ruch. Duńczyk jest tego rodzaju dżentelmenem, który lubi mieć dłuższe przerwy między zawodami. Rok temu przewiózł się na tym, że walczył w Częstochowie o tytuł mistrza Europy, potem pojechał do Lonigo i zwyczajnie zabrakło mu tam paliwa, czyli energii, na dwa ostatnie wyścigi. Miał trochę pecha, bo powinien być w Grand Prix. Przy jego skali talentu, pracowitości, staraniach o sprzęt, przy tym, jak pomagają mu świetni duńscy mechanicy, powinien tam być. Myślę, że Kildemand będzie odkryciem, będzie jeździł jeszcze lepiej niż w Częstochowie. To jest prawdziwy "fighter", jakiego nam potrzeba w światowym i ligowym żużlu. Fajnym ruchem było pozyskanie Artura Czai. "Józek" będzie fajnie jeździł. Peter Ljung będzie zdobywał 5-7 punktów, czyli tyle, ile się od niego oczekuje.

"Jaskółki" do odstrzału
Nie wiem, co z Tarnowem. Tamtejsza Unia jest dla mnie zagadką. Wydaje mi się, że to najsłabszy zespół w ekstralidze. Stracili Grega Hancocka, a Greg jest zawodowcem z krwi i kości. Niech jeździ jak najdłużej, bo takich ludzi jak on żużel potrzebuje jak kania dżdżu. Myślę, że drużyna pchana dwoma lokomotywami - Jankiem Kołodziejem i Martinem Vaculikiem - to trochę za mało na ekstraligę. Wiara pokładana w pozostałych zawodnikach może być niewystarczającym panaceum i amunicją na inne zespoły.
GKM Grudziądz będzie słaby na wyjazdach, a u siebie, przez to, że niewielu zawodników zna tamtejszy tor, będzie rządził i zabierał punkty najlepszym. Tomek Gollob może pokazać się z dobrej strony. Bardzo mocnym punktem jest Krzysztof Bucz- kowski. Są Artiom Łaguta, Jurica Pavlić, Daniel Jeleniewski. To naprawdę ciekawy zespół - z solidnym trzonem seniorskim, ale z lekką juniorską zadyszką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24