1 stycznia, 11 sanitariuszy straciło pracę. Jak tłumaczy dyrektor, Zbigniew Bober, musiało się tak stać, bo NFZ wypowiedział się jasno: zamiast sanitariuszy w karetkach powinni jeździć ratownicy medyczni. To właśnie za ich pracę fundusz przyzna więcej punktów, za którymi z kolei idą pieniądze.
Różne interpretacje
Sanitariusze jednak wczytali się w ustawę o ratownictwie medycznym i wywnioskowali, że na podniesienie kwalifikacji mają czas do 2010 roku. Bober tłumaczy, że to nie jest czas dla sanitariuszy, ale dla szefów placówek. Do tego terminu mają skończyć kompletowanie wysoko wykwalifikowanej załogi.
- Trzeba wziąć pod uwagę, że ustawa może stać w sprzeczności z zarządzeniem prezesa NFZ - mówi Bogusław Miga, rzecznik prasowy starostwa w Mielcu, które pomaga rozwikłać problem. Powiat jest organem nadzorującym pogotowia.
- Napisaliśmy do ministra Zbigniewa Religi, by przekazał nam spójną wykładnię tych dwóch dokumentów. Na naszym lokalnym poziomie nie jesteśmy, jak na razie, w stanie rozstrzygnąć tego sporu. Jeśli pozwolimy się sanitariuszom dokształcać do 2010 r. ryzykujemy, że NFZ nie zapłaci pogotowiu odpowiedniej sumy - dodaje Miga.
Zwolnienia to nadgorliwość
- Dostaliśmy różnego typu pisma, m.in. z centrali NFZ, ale w żadnym z nich nie pisze nic o tym, że zwolnienia sanitariuszy są konieczne. Nie wiemy nic o tym, że NFZ zapłaci za ich pracę mniej - mówi Mirosław Łuc, ratownik medyczny z mieleckiego pogotowia (jest w grupie protestujących przeciwko zwolnieniom).
Miga nie ukrywa, że starostwu nie jest obojętny los zwolnionych pracowników, bo mają dużą wiedzę i doświadczenie. Bober z kolei uważa, że nie ma sensu łudzić ich nadzieją powrotu na stare stanowiska.
- W tej chwili nie słychać nic o tym, by NFZ miał zmienić zdanie. Zamiast tracić czas, trzeba by tym ludziom pomóc szukać innego zatrudnienia. Przyznaje, że on nie jest w stanie porozumieć się ze zwalnianymi, bo ci nie chcą z nim rozmawiać.
Dobra wola szefa
Mirosław Łuc twierdzi, że przekwalifikowanie wcale nie jest konieczne.
- Z naszych informacji wynika, że sanitariuszy jest w Polsce 14 tysięcy. Ratowników jest 4 tysiące. Nie jest możliwe, by wszyscy sanitariusze znaleźli się na bruku. Myślę, że to zależy tylko od dobrej woli szefa pogotowia. Na Podkarpaciu chyba tylko w Mielcu jest taki problem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?