MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Komornik przekroczył uprawnienia? Sprawa na wokandzie w Krośnie

Ewa Gorczyca
Dla Pawła P. skazanie bez względu na wymiar kary, być albo nie być w zawodzie – podkreślali jego obrońcy.
Dla Pawła P. skazanie bez względu na wymiar kary, być albo nie być w zawodzie – podkreślali jego obrońcy. Tomasz Jefimow
Jakie są granice, których komornik nie powinien przekraczać? Kwestię tę rozstrzyga Sąd Okręgowy w Krośnie, analizując przypadek, który miał miejsce w Nowym Łupkowie w gm. Komańcza.

Komornik sądowy z woj. łódzkiego pojawił się w mieszkaniu Sylwii K. Jego zdaniem, to tam właśnie przebywał Marek W., od którego miał wyegzekwować sporej wysokości dług. Kobieta nie chciała go wpuścić - twierdziła, że mężczyzna u niej nie mieszka. Mimo to komornik nie chciał ustąpić.

Zapowiedział, że jeśli mu nie otworzy, rozwierci zamek w drzwiach a potem, choć kobieta tego żądała, nie chciał wyjść z mieszkania. Sylwia K, będąca w dziewiątym miesiącu ciąży, uznała, że była nękana. Wezwała policję a potem poskarżyła się do prokuratury.

Pierwszy wyrok: winny

Prokuratura Rejonowa w Sanoku uznała, że komornik Paweł P. złamał prawo. Oskarżyła go o nadużycie uprawnień. Sąd w I instancji wydał wyrok skazujący. Nakazał Pawłowi P. zapłatę 4 tys. zł grzywny i 1 tys. zł zadośćuczynienia dla poszkodowanej. Z wyrokiem nie zgodzili się obrońcy Pawła P. Wniesioną przez nich apelację rozpatruje Sąd Okręgowy w Krośnie.

Długi, które ciążą na Marku W. są niebagatelne - sięgają 2 mln zł. Wobec mężczyzny toczyło się 30 postępowań egzekucyjnych. Wszystkie okazały się nieskuteczne. Jedynym komornikiem, któremu udało się coś odzyskać dla wierzycieli, był właśnie Paweł P. Wyegzekwował od dłużnika 150 tys. zł.

-To, co się stało potem świadczy o tym, że prokuratura i sąd rejonowy w Sanoku nie rozumieją, na czym polega praca komornika - przekonywał adwokat oskarżonego.

Pawła P. przed Sądem Okręgowym w Krośnie reprezentuje trzech prawników, w tym znani adwokaci: Bronisław Muszyński (bronił "króla dopalaczy") i Piotr Kruszyński, jeden z najlepszych karnistów, prof. Uniwersytetu Warszawskiego.

- To jasne, że komornik wchodząc do czyjegoś domu używa przymusu, narusza spokój, po to, by wykonać swoje obowiązki. Tak samo jak policjant, który działa w celu wyegzekwowania prawa. Na tym polega specyfika jego funkcji. Nikt przecież nie przyjmuje komornika "chlebem i solą" - argumentował mec. Kruszyński.

O tym, że miejscem pobytu Marka W. jest mieszkanie w bloku w Nowym Łupkowie, komornik miał się dowiedzieć od mieszkańców, potwierdził to także sołtys. Przesłuchiwany podczas rozprawy apelacyjnej Kazimierz S. mieszkający w tej samej klatce, co Sylwia K. mówił, że dla sąsiadów było oczywiste, że mieszkają razem, choć nie potrafił powiedzieć, od kiedy.

Zdaniem obrońców, sąd nie przedstawił wystarczającej argumentacji, że doszło do umyślnego przestępstwa. Adwokaci powoływali się na zeznania samej pokrzywdzonej, która podczas procesu przyznała, że W. u niej pomieszkiwał, miał swoje rzeczy osobiste i dowód rejestracyjny. Podkreślali, że Paweł P. zjawił się właśnie w mieszkaniu Sylwii K. bo zebrał odpowiednie informacje.

- Od wielu lat jestem prawnikiem, ale muszę przyznać, że ta sprawa mnie zadziwia. Byłem zdumiony, że doszło do postawienia zarzutu, wniesienia aktu oskarżenia i wydania wyroku skazującego - konkludował mec. Kruszyński, wnosząc o uniewinnienie Pawła P.

Dręczył kobietę w ciąży

Prokuratura wnioskowała o uznanie apelacji za bezzasadną. Pełnomocnik poszkodowanej chce utrzymania skazującego wyroku wobec Pawła P. Podkreślił, że komornik zgodnie z wyjaśnieniami, przyjechał do Rzepedzi poszukiwać majątku Marka W: samochodu i ciągnika.

- Swoimi kanałami dowiedział się, gdzie może dłużnik przebywać. Ale nie mógł mieć pewności, że to jest jego mieszkanie lub ma tam swój schowek. A mimo to komornik ze swoimi pomocnikami zdecydował się na to, by straszyć kobietę w zaawansowanej ciąży, że rozwierci jej zamek, jeśli nie zostanie wpuszczony - mówił pełnomocnik Sylwii K.

W jego opinii komornik, skoro już wszedł do mieszkania, powinien się ograniczyć do jego przeszukania i wyjść.

- Na to wystarczyło 15 minut, tym bardziej, że szukał samochodu i ciągnika. Tymczasem on przebywał tam prawie trzy godziny, dręczył Sylwię K, próbując wydusić od niej gdzie jest Marek W i jego rzeczy. Nie miał prawa tak postępować w stosunku do kobiety, która nie była dłużnikiem - mówił.

Jego zdaniem nie można zgadzać się na taki sposób wykonywania wyroków przez komorników sądowych.

- Swego rodzaju "rozpasanie" przy okazji czynności egzekucyjnych staje się faktem powszechnie znanym - zaznaczył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24