Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Madera i dwie sprawy do załatwienia [ZDJĘCIA]

Marek Jakubowicz
Mówią o niej „wyspa wiecznej wiosny” i mają rację. Leżąca na Atlantyku portugalska Madera ma bowiem optymalny klimat - zimą nie jest tu wcale zimno (można popływać w oceanie), a latem nie jest za gorąco. Można więc na nią polecieć o każdej porze roku, bo tam jest jedna - na okrągło primavera

Spis treści

Dużo tu egzotycznych roślin i kolorowych kwiatów, z których wyróżnia się strelicja królewska, zwana rajskim ptakiem. Z innych gatunków flory charakterystyczne są, rosnące dziko, draceny smocze i duże połacie lasów laurowych w górach. Od nich też wzięła się nazwa wyspy, bo „madeira” znaczy drewno.

Każdy turysta znajdzie tu coś dla siebie, bo Madera oferuje cały wachlarz atrakcji począwszy od leniwego plażowania po nurkowanie, wędkowanie morskie, rejsy jachtem na obserwacje delfinów i wielorybów, po górskie wędrówki wzdłuż levad (system kanałów rozprowadzających wodę z gór), jazdy terenówkami lub rowerami po (nie)bezpiecznych szlakach, loty paralotnią, a na zwiedzaniu zabytków i muzeów skończywszy. Gdy dodamy do tego smaczną kuchnię, na którą składają się głównie dania ze świeżo złowionych ryb - tuńczyka, makreli atlantyckiej, dorsza czy dorady, popite miejscowym winem, legendarną maderą lub ponczą, to mamy raj w zasięgu ręki. Osobiście polecam wszystkim degustację smażonej na maśle z tutejszymi bananami - espady - czyli czarnego pałasza, ryby głębinowej, żyjącej tylko u wybrzeży Madery i Okinawy. Wygląda potwornie, ale jak smakuje! Amatorów mocniejszych trunków zadowoli, produkowany z trzciny cukrowej, 60-procentowy rum. Jednak trzeba uważać, bo wchodzi gładko, ale później… robi swoje.

Funchal

To stolica i największe miasto wyspy. Każdy turysta musi tu trafić. Z prostego powodu, bo tylko do miejscowego portu zawijają potężne wycieczkowce, przywożące tysiące spragnionych wypoczynku i atrakcji pasażerów. Zaś ci, którzy przybywają samolotami, lądują w pobliskim Santa Cruz, na jedynym na wyspie lotnisku, słynnym z trudności, jakie sprawiają pilotom silne i niespodziewane boczne wiatry. Kiedyś dochodził do tego krótki pas startowy, ale wydłużono go w stronę oceanu wspierając na 180 palach. Z myślą o turystach powstała w Funchal duża dzielnica hotelowa, ciągnąca się na zachód od portu. Przy nabrzeżu biegnie główna arteria stolicy, wzdłuż której znajdują się ciekawe muzea i starówka.

Spacer klimatycznymi uliczkami starówki powinien być obowiązkowy. Przy ulicy Santa Maria znajduje się wiele knajpek i restauracji, przeróżnych butików i galerii. Wzrok przyciągają i aż kuszą do zrobienia fotki, drzwi budynków z obrazami wymalowanymi przez artystów malarzy. Spacer najlepiej zacząć od Mercado dos Lavradores, miejskiej hali targowej, gdzie można kupić świeżo złowione ryby, owoce prosto z drzewa, warzywa prosto z grządki, piękne, egzotyczne kwiaty oraz ich sadzonki, ciasta i słodycze, a także wszelakie suweniry.

Idąc uliczkami starówki, dotrzemy do stacji kolejki linowej - Teleferico - kursującej na dystansie trzech kilometrów, na wzgórze i dzielnicę Monte. Piętnastominutowa przejażdżka przeszklonymi gondolami pozwoli nam z lotu ptaka spojrzeć na miasto. A gdyby nam było mało, to z Monte można drugą kolejką dotrzeć do Ogrodu Botanicznego. Centralnym miejscem na Monte jest kościół Matki Bożej z cudowną figurką Madonny, patronki wyspy. Co roku, w dniach 14-15 sierpnia, odbywają się tu tradycyjne uroczystości o charakterze religijno-ludowym, gdzie modlitwy i procesję poprzedza i kończy huczna zabawa. W lewej, bocznej kaplicy kościoła znajduje się grobowiec Karola I Habsburga, ostatniego cesarza imperium austro-węgierskiego, który wygnany (podobnie jak Napoleon) z własnego kraju, tutaj zmarł w biedzie i zapomnieniu, ale w opinii zasłużonej świętości.

U podnóża schodów wiodących do kościoła znajduje się stacja startu carros de cesto, drewniano-wiklinowych sań, którymi można zjechać w dół, w stronę centrum. Ten dziewiętnastowieczny wynalazek szybkiej komunikacji do miasta, jest obecnie ekscytującą atrakcją dla turystów. Sanie, wyposażone w trzyosobową kanapę, kierowane są przez dwóch wozaków - carroiros - którzy rozpędzają je, a potem wskakują na płozy i specjalnymi butami nadają kierunek jazdy. Sanie mkną po stromej ulicy, na której odbywa się zwyczajny ruch samochodowy, z prędkością sięgającą 50 km/h.

Dużym atutem Funchal są liczne muzea. Poznać w nich można historię, sztukę, rzemiosło wyspy. Tyle jest tych placówek, że każdy turysta znajdzie tu coś pod swoje zainteresowania. Jednym z ciekawszych jest Blandy’s Wine Lodge Museum - ulokowane w najstarszej na wyspie fabryce wina. Warto podkreślić, że zwiedzanie zakończone jest degustacją. Fanów piłki nożnej zaprasza muzeum CR7 poświęcone Cristiano Ronaldo. Przed wejściem stoi pomnik piłkarza, z którym wszyscy robią sobie fotki, a wewnątrz znajdziemy eksponaty w postaci koszulek, pucharów, zdjęć, piłek z autografem bohatera narodowego wyspy. Ronaldo jest bowiem na Maderze szanowany przez wszystkich, do tego stopnia, że lotnisko nazwano jego imieniem.

Polski turysta nie powinien jednak opuścić odwiedzenia katedry. Bo ta niepozorna z zewnątrz XVI-wieczna budowla skrywa wewnątrz prawdziwe bogactwo sztuki sakralnej. I co ważne, przed świątynią stoi pomnik „naszego” Ojca świętego - Jana Pawła II. Postawiono go na pamiątkę jego pobytu tutaj 12 maja 1991 r. W pobliżu katedry, schodząc deptakiem (Rua Antonio Jose de Almeida) w dół, w stronę portu, zobaczymy po prawej stronie popiersie marszałka Józefa Piłsudskiego.

Sprawa pierwsza - muzeum marszałka?

Marszałek spędził na wyspie swój najdłuższy urlop. Przebywał tu od 21 grudnia 1930 do 23 marca 1931 r. Miał już wówczas 63 lata i kłopoty ze zdrowiem. Jego organizm był wyczerpany i potrzebował wypoczynku. Córki zdecydowały, żeby pojechał na Maderę, odwiedzaną w celach leczniczo-wypoczynkowych przez znanych artystów, pisarzy, polityków. Podróż wiodła pociągiem z Warszawy do Lizbony. Tu marszałek spotkał się z prezydentem Portugalii, a następnie odpłynął statkiem na Maderę. Wypoczywał w willi Quinta Bettencourt położonej na wzgórzu, na peryferiach Funchal, gdzie miał idealny spokój i ogród z pięknym widokiem na ocean. Dzisiaj miasto wchłonęło tę część wzgórza i nie ma tu już, ani takiego spokoju, ani pięknych widoków. Marszałkowi towarzyszyli lekarze płk Marcin Woyczyński i Eugenia Lewicka. Bezpieczeństwa marszałka strzegł kpt. Mieczysław Lepecki. Osoba Eugenii Lewickiej, młodej lekarki (miała wtedy 34 lata), którą marszałek poznał dziesięć lat wcześniej w sanatorium w Druskiennikach, budziła liczne kontrowersyjne komentarze. Podejrzewano ją o romans z marszałkiem. Piłsudski, który z pewnym opóźnieniem, czytał prasę polską, miał pełny obraz tego, co dzieje się w kraju. Może dlatego odesłał panią doktor wcześniej do domu. Nie będziemy jednak zajmować się teraz tą sprawą, która ma nie tylko obyczajowe, ale i szpiegowskie tło. Ważne, że marszałek odpoczął i zregenerował swe siły. Z jego pobytem na wyspie wiąże się pewien niepobity dotychczas rekord. Otóż na imieniny marszałka (19 marca) ogłoszono w Polsce akcję pisania do niego kartek z życzeniami. Wysłano grubo ponad milion pocztówek na jeden adres. Czegoś takiego nie odnotowała żadna poczta na świecie. Kartki na Maderę dostarczył polski niszczyciel „Wicher”, którym marszałek wrócił do kraju. Wpływającego 29 marca 1931 r. do portu w Gdyni marszałka powitano uroczyście 19 salwami.
Willa, w której przebywał marszałek, przy ulicy Caminho do Pilar 20, należy do osób prywatnych. Rzadko komu udaje się zastać gospodarzy i być wpuszczonym choćby do ogrodu i trudno się dziwić. Czy jednak byłoby wielkim wydatkiem dla naszego państwa odkupić ją i przekształcić w muzeum? Miliony turystów, którzy odwiedzają Maderę, miałoby okazję spotkać się tu z Polską, a przynajmniej z ważnym, także dla innych Europejczyków, fragmentem historii.

Przystanek Calheta

Miejscowość Calheta (na zachód od Funchal) to jedna z najstarszych osad na wyspie. Stała się naszą bazą, z której robiliśmy wypady w interior oraz na północne i wschodnie wybrzeże. Atrakcją Calhety jest plaża ze złocistym piaskiem sprowadzonym z Maroka. Tuż obok dwa luksusowe hotele, marina, supermarket „Pingo Doce”. Miasteczko rozciąga się w górę wzdłuż drogi. Jego najstarszą budowlą, pochodzącą z XVI w. jest kościół pw. św. Ducha z pięknym drewnianym sufitem i cennym hebanowo-srebrnym tabernakulum, darem od króla Manuela I. Warto zajrzeć też do jedynego zachowanego tu młyna trzciny cukrowej i zapoznać się z tradycyjnymi metodami wyrobu cukru oraz spróbować wyrabianego na miejscu rumu i likierów. Można tu też kupić lokalne miody. Na jednym z zakrętów, uczepiony zbocza, stoi nowoczesny budynek Museo de Arte Contemporanea. To galeria sztuki współczesnej, jeśli ktoś w niej gustuje, niech zajrzy. Już sama architektura budynku jest bardzo interesująca, a widoki na ocean i plażę usatysfakcjonują nawet bardzo wybrednych. Jadąc cały czas w górę, mijamy po lewej stronie kościół pw. św. Franciszka Ksawiera, a po kilku kilometrach, w dzielnicy Calhety zwanej Atouguia, kościół pw. św. Jana Chrzciciela. To nowa świątynia, erygowana 24 czerwca 2012 r. W obu posługuje ks. Silvano Vieira Gonsalves.

- Budując nowy kościół, chcieliśmy, aby, jak każe tradycja, miał on w głównym ołtarzu relikwie świętego - wspomina padre Gonsalves. - W 2011 r. po beatyfikacji Jana Pawła II, zdecydowaliśmy, że będą to jego relikwie.

Trzy siwe włosy Ojca św. umieszczono w relikwiarzu stojącym na ołtarzu. Jest tam także portret Jana Pawła II, a w niszy, po lewej stronie za ołtarzem, jego figura. Po prawej figura Jana Chrzciciela.

Na kanonizację Jana Pawła II w kwietniu 2014 r. pojechała liczna delegacja parafian, mimo iż był to dla nich spory wysiłek finansowy.

- Obaj święci patroni naszego kościoła uczą nas jak trafić do Jezusa, jak trafić do Boga, są dla nas wzorem - mówili mi uczestnicy wieczornego nabożeństwa, w którym uczestniczyłem.

Jan Paweł II jest wciąż obecny w życiu religijnym Portugalczyków. Nadal mają w pamięci jego trzy wizyty w tym kraju i sympatię, jaką im okazywał. Promowanie przez Ojca św. przesłania fatimskiego, podkreślanie, że Matce Bożej z Fatimy zawdzięcza życie, sprawiło, że Portugalczycy nazywają Go „papieżem Fatimy”. Odniosłem wrażenie, że szanują Go i cenią bardziej niż nasi rodacy, a już na pewno więcej czerpią z papieskiego nauczania.

Madera jest wyspą górzystą i jedyny płaski kawałek terenu, poza lotniskiem, to płaskowyż Paul da Serra. Jazda po nim to ten sam komfort jak jazda autostradą na południu, z małym wyjątkiem - tu można natknąć się na spacerujące po asfalcie krowy. Wypasają się same, na dziko, bez obecności pastucha. Wszystkie pozostałe drogi podnoszą kierowcom adrenalinę, a już na pewno zmuszają do stałej koncentracji, bo są wąskie, kręte z możliwością wylądowania w oceanie lub na dnie przepaści. Z Calhety na płaskowyż mieliśmy bardzo blisko. Stroma droga wiodła przez las wawrzynowy i wyjeżdżało się prawie na parking, z którego rozpoczynały się trasy levad: Risco i 25 wodospadów. Początkowy odcinek do leśniczówki Rabacal, wspólny dla obu levad, można przejechać busem. Obydwie trasy, a szczególnie pierwsza, są łatwe i kończą się widokiem spadających z wysokiego urwiska wodospadów. Pieszych szlaków wzdłuż levad, o różnym stopniu trudności, jest bardzo wiele. Łączna ich długość przekracza 2 tys. km, więc każdy trekingowiec znajdzie tu coś dla siebie.

Do obowiązkowego przejścia polecam półwysep Sao Lourenco oraz wejścia na szczyty Pico Arieiro i Pico Ruivo. Półwysep jest najdalej na wschód wysuniętą częścią wyspy. Jest surowy, dziki, niezamieszkały. Trzygodzinna wędrówka (w obie strony), wspinającą się i opadającą ścieżką wzdłuż oceanu, pozwala podziwiać różne, pod względem kształtów i kolorów, formacje skalne, a kończy się niesamowitym widokiem na ocean i dwie małe wysepki. Na Pico do Arieiro (1818 m), można wejść długim, męczącym szlakiem lub… wjechać samochodem pod sam szczyt. Znajdują się tu sklepy z suwenirami, bar, restauracja, toalety, jakieś wojskowe urządzenia, a na samym szczycie punkt widokowy. Panorama wyspy zapiera dech. Poniżej zaczyna się trudny, najbardziej malowniczy i spektakularny zarazem, szlak na Maderze, wiodący na jej najwyższy szczyt Pico Ruivo (1862 m). Nie zawsze jest dostępny ze względu na pogodę czy osuwiska ziemi lub kamieni. Prowadzi graniami najwyższych szczytów, wąską, na wielu odcinkach niezabezpieczoną nad przepaściami ścieżką, stromymi podejściami, a nawet tunelem. Do tej wędrówki trzeba się odpowiednio przygotować. Ale warto ! Mniej zaawansowanym polecam drugą, łatwą drogę. Z miasteczka Santana, znanego z zachowanych tradycyjnych drewnianych domków w kształcie litery A, trzeba dojechać na parking w Achada de Teixeira. Wygodnym, wyłożonym kamieniami, szlakiem dotrzemy na sam szczyt.

Sprawa druga - ojciec i syn

- Gazeta nie z gumy, streszczaj się - mawiał jeden z moich kolegów dziennikarzy. Zatem zajrzyjmy jeszcze tylko w jedno miejsce, do Madalena do Mar. To niewielkie miasteczko w pobliżu Calhety. Jego mieszkańcy zajmują się uprawą bananów, rybołówstwem, prowadzą pensjonaty i lokale gastronomiczne dla turystów. Wzdłuż oceanu ciągnie się długa kamienista plaża z bulwarem, na końcu którego jest placyk z barami i kawiarenką. Lubiliśmy tutaj przyjeżdżać i słuchać szumu oceanu. W słuchaniu jego muzyki towarzyszyły nam tutejsze koty. Pewnego dnia obserwowaliśmy, jak dziewczyna malowała ścianę budynku w kwiaty, dziwnie swojskie. Potem okazało się, że to plastyczka z Polski, która osiadła tutaj na stałe. Polacy lubią wypoczywać na Maderze, ale są i tacy, którzy zapuszczają tu swoje korzenie i prowadzą biznesy.

A ocean szumiał o założycielu Madaleny, tajemniczym rycerzu Henryku Niemcu, który postawił tu dwór, swoją siedzibę i kaplicę przemienioną później w kościół. Według legendy, kultywowanej przez mieszkańców, tajemniczy rycerz to nikt inny jak tylko polski król Władysław III Warneńczyk, który nie zginął w bitwie, ale po różnych kolejach losu wylądował w Lizbonie, ożenił się z portugalską arystokratką i osiedlił na Maderze. Miał dwóch synów i córkę. Pierwszy syn Zygmunt, który jak ojciec ukrywał swoją tożsamość, to znany nam z odkrycia Ameryki Krzysztof Kolumb. Niewiarygodne, ale wszystko wskazuje, że bardzo prawdopodobne, a może nawet prawdziwe. Tak twierdzi portugalski historyk Manuel Rosa, profesor Duke University w Karolinie Północnej (USA), który na badanie tej sprawy poświęcił ćwierć wieku swego życia. W Polsce ukazały się dwie jego książki dotyczące tego tematu: „Kolumb. Historia nieznana” i „Rozwiązana tajemnica Kolumba, syna Warneńczyka”. Zachęcam do lektury.
Portugalczycy wykorzystali badania profesora Rosy. Nie mają wątpliwości, kim był Kolumb. W 1998 r. zbudowali replikę karaki Kolumba „Santa Maria”, która odbywa trzygodzinne rejsy z portu w Funchal. Fajna gratka nie tylko dla dzieciaków. Szkoda tylko, że nikt w Polsce nie poszedł tym tropem. Z góry przesądzono, że konstatacje profesora są nieprawdziwe, nie podejmując z nim żadnej poważnej polemiki i nie zgadzając się na przeprowadzenie przez niego badań DNA. Szkoda.

A dworek, zbudowany na miejscu siedziby założyciela Madaleny, kilka razy przebudowywany, jest obecnie w stanie kompletnej ruiny. Podobno jego właścicielem są władze miasteczka i można go odkupić. Ach! „gdybym był bogaty…”. Ale może ktoś taki znajdzie się w Polsce.

Na Maderę dotrzemy najwygodniej i najszybciej drogą lotniczą. Na miejscu najlepiej poruszać się wynajętym, już na lotnisku w Santa Cruz, samochodem. Madera posiada rozwiniętą sieć hoteli, pensjonatów i apartamentów.

Z Madery przywozimy wino - legendarną maderę, rum, cebulki i sadzonki kwiatów, słomkowe kapelusze, czapki z antenką i azulejos - kolorowe płytki ceramiczne.

Madera i dwie sprawy do załatwienia [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tanie linie trują! Ryanair i Wizz Air na czele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24