Poszło o kawałek zasypanej działki

Stanisław Kotulak rozpoczął budowę budynku mieszkalno-usługowego na swojej niewielkiej nieco ponad 5-arowej działce.

Nie damy się skrzywdzić

- Jak na tak małej działce stanie tak duży budynek? Chyba ktoś po znajomości wydał na to zgodę - uważa sąsiadka Maria Kosiek. - Mój syn pracuje za granicą, więc wszystkim wydaje się, że z opinią starej kobiety nie trzeba się liczyć. A ja mam potwierdzone notarialnie pełnomocnictwa syna do zarządu i administracji nad naszą działką i będę jej bronić. Nie damy się skrzywdzić - mówi pani Maria. - Patrzcie, co wyrabia sąsiad - całą stertę ziemi zwalił na naszą działkę. I wcale nie zamierza tego posprzątać. Kto wie, co będzie dalej?

Chwila nieuwagi

Żona Stanisława Kotulaka: - Męża teraz nie ma, bo wyjechał z kraju. Jak wróci, to wszystko posprząta. To nie była żadna złośliwość z jego strony. To była chwila nieuwagi operatora koparki. Ale czy to od razu powód, żeby iść z tym do gazet? Sąsiedzi składali wcześniej drzewo na naszej działce i nic się nie działo, nikt nie miał im tego za złe. A teraz aż takie poruszenie?

Wszystko jest w porządku

Andrzej Babiarz, naczelnik wydziału architektury i budownictwa w starostwie w Jaśle: - To chyba jakieś nieporozumienie. Państwo Kotulakowie zgodnie z przepisami prawa budowlanego otrzymali od wójta gminy Jasło decyzję o warunkach zabudowy i zgodnie z nią złożyli projekt budowlany. Z naszej strony nie było żadnych podstaw do odmowy wydania pozwolenia. Nadzór budowlany też nie zgłaszał uwag. Sąsiedzi mieli możliwość odwołania się od decyzji do wójta i do wojewody, ale nie skorzystali z tego. Teraz na dyskusję jest za późno.