Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

18-latek oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Zadał matce kolegi 14 ciosów nożem

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
Stanisławowi S. za usiłowanie zabójstwa grozi 25 lat więzienia. Nie przyznaje się on do winy. Z opinii, jaką nadesłano z aresztu, wynika, że swojego postępowania nie ocenia zbyt krytycznie.

Elżbieta T. cudem przeżyła atak. Udało się jej uciec z mieszkania na schody. Schronienie znalazła u sąsiadki dwa piętra niżej, która - zaalarmowana krzykami - uchyliła drzwi. Według lekarzy, jeden z ciosów nożem uszkodził opłucną, ostrze noża przecięło tętnicę piersiową. Błyskawiczna operacja uratowała życie Elżbiety T. Kobieta jednak do dziś nie może się otrząsnąć po dramatycznych przeżyciach. Przychodziła na pierwsze rozprawy, ale teraz nie jest już w stanie w nich uczestniczyć. Mimo iż od tych wydarzeń minęło 1,5 roku, wciąż odczuwa lęk.

Stanisław S. miał dobrą opinię w szkole i środowisku, liczne grono kolegów. Nie sprawiał większych kłopotów. Problemy z prawem miał natomiast jego starszy brat. W sprawie o narkotyki obciążyły go zeznania syna Elżbiety T.

Tego dnia Stanisław S. umówił się z przyjaciółmi na ognisko nad Wisłokiem. Zanim wyszedł z domu, dowiedział się, że policjanci znowu szukali jego brata. Zabrał z sobą nóż. W trakcie ogniska raz po raz sięgał po piwo, choć koledzy twierdzą, że wcześniej raczej unikał alkoholu. W pewnej chwili opuścił towarzystwo. Poszedł pod blok, w którym mieszka Elżbieta T. Przez domofon podał się za przyjaciela jej syna. Mimo iż chłopaka nie było w domu, nalegał, żeby wpuścić go na górę. Elżbieta T. czekała w otwartych drzwiach. Zanim zdążyła się zasłonić, zadał pierwszy cios - w klatkę piersiową, a po nim kolejne. Potem wrócił nad rzekę; jego znajomi właśnie zbierali się do domu. Zeznali, że Staszek zachowywał się dziwnie, niespodziewanie wskoczył do wody.

W śledztwie S. nie potrafił wytłumaczyć swojego postępowania. Mówił, że nie pamięta tego, co się działo od chwili, gdy przyszedł pod blok, do chwili, gdy po powrocie do domu położył się spać.

Zdaniem prokuratury - motywem działania mogła być chęć odwetu za to, co spotkało jego starszego brata. Na temat poczytalności nastolatka wypowiadały się dwa zespoły biegłych. Pierwsza opinia wykluczyła, by oskarżony nie panował nad swoim postępowaniem. Drugą opinię sąd zlecił ze względu na pewne okoliczności dotyczące rodziny chłopaka. Wydali ją biegli ze szpitala w Jarosławiu, gdzie Stanisław S. był poddany 8-tygodniowej obserwacji. Oni także uznali, że cały czas, mimo wypitego alkoholu, S. mógł kontrolować to, co robi.

W trakcie procesu oskarżony zmienił obrońców. Ci próbowali dowieść, że alkohol mógł u młodego chłopaka wywołać patologiczną reakcję. Zakwestionowali rzetelność przeprowadzonego na potrzeby opinii badania, tzw. prowokacji alkoholowej. Zażądali pełnej dokumentacji z badania i dopuszczenia dowodu w postaci prywatnej opinii neurologa z Warszawy.

Podczas wczorajszej rozprawy sąd zadecydował, że trzecia opinia nie jest potrzebna. Jak argumentował sędzia Jarosław Krysa - wniosek obrony zmierzał tylko do przedłużenia procesu. Adwokaci dostali jednak czas na zapoznanie się z dokumentacją medyczną.

Sąd musiał w tej sytuacji postanowić, co dalej z aresztem dla Stanisława S. Przedłużył go do 13 grudnia. Oskarżony przebywa za kratami od 1,5 roku. Z opinii z aresztu śledczego wynika, że choć w stosunku do przełożonych zachowuje się poprawnie, to skarżą się na niego inni osadzeni. Nastolatek nie toleruje sprzeciwu. On sam nie widzi jednak nic złego w swoim postępowaniu. Uważa, że ma więcej do powiedzenia niż ci, którzy siedzą krócej niż on.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24