2 liga. Stal Rzeszów zremisowała z GKS-em Katowice. Gola swojemu byłemu klubowi strzelił Grzegorz Goncerz

Piłkarze Stali Rzeszów nie mieli czasu, aby rozpamiętywać przegraną w Łodzi, bo w sobotę czekało ich kolejne starcie o ligowe punkty, znów z bardzo markowym rywalem.

GKS Katowice to trzykrotny zdobywca Pucharu Polski, który ostatnie sezony spędził na zapleczu polskiej ekstraklasy. Po spadku do 2 ligi drużynę przejął Rafał Górak i postawiony cel miał jasny - awans.

Patrząc na skład katowiczan kilka nazwisk na pewno robiło wrażenie, żeby wspomnieć choćby Adriana Błąda. Skrzydłowy gości wrócił jednak dopiero po kontuzji i w Rzeszowie niczym szczególnym nie zaimponował. W pierwszej połowie również jego koledzy nie pokazywali niczego wielkiego i to gospodarze byli zespołem zdecydowanie lepszym.

Strzałów z dystansu próbował Wojciech Reiman, a na skrzydłach mocno pracowali Piotr Głowacki i Damian Sierant. Ten pierwszy zaliczył asystę przy bramce dla rzeszowian, kiedy po sprytnie rozegranym rzucie rożnym mięciutko zagrał na dalszy słupek, a tam dzieła dokończył Grzegorz Goncerz.

Dla „Gonza” było to wyjątkowe spotkanie, bo najlepsze lata swojej kariery spędził właśnie w GKS-ie. W tej części meczu miejscowi mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale po strzale Artura Pląskowskiego na linii cudem interweniował bramkarz gości, a kolejna próba Goncerza minimalnie minęła cel. Przyjezdni odpowiedzieli jedynie mocnym strzałem Arkadiusza Woźniaka. Klasę pokazał jednak Wiktor Kaczorowski.

Stal mogła mocnym akcentem zacząć drugą odsłonę, ale tym razem po strzale Damiana Kostkowskiego piłkę sprzed linii wybił Grzegorz Janiszewski. Zamiast 2:0, niebawem był remis.

W środku pola w niepotrzebny drybling wdał się Reiman, stracił piłkę, która trafiła do Dawida Rogalskiego, który gnał sam na bramkę Kaczorowskiego. Próbował go jeszcze zatrzymać Błażej Cyfert, ale sędzia uznał, że faulował i wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem jedenastki był Maciej Stefanowicz. Za chwilę goście mogli znokautować biało-niebieskich, ale na ich szczęście w idealnej sytuacji fatalnie przestrzelił Rogalski.

W ogóle fragment meczu po straconej bramce był najsłabszy w całym spotkaniu w wykonaniu Stali. Gospodarze tak naprawdę dopiero w ostatnim kwadransie wrócili do swojego grania, ale też zaczynało brakować już trochę sił, aby jeszcze mocniej przycisnąć.

W 77. minucie szansę miał jednak Goncerz, ale jego strzał minimalnie minął bramkę gości. Po chwili za wysoko przymierzył Reiman. Miejscowi cały czas dążyli do zadania decydującego ciosu i nie kalkulowali. Wiązało się to z pewnym ryzykiem, bo przyjezdni bardzo szybko przechodzili z ataku do obrony. Ich kontrom brakowało jednak dokładności.

W piątej minucie doliczonego czasu na boisku pojawił się na boisku Patryk Plewka. Debiutant mógł się okazać bohaterem, ale nieczysto trafił w piłkę i skończyło się dla gości tylko na strachu.

Stal Rzeszów - GKS Katowice 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Goncerz 24-głową, 1:1 Stefanowicz 53-karny.

Stal: Kaczorowski 7 – Sierant 8, Kostkowski 8, Cyfert 7, Głowacki 7 – Szczepanek 6 (90+5 Plewka), Szeliga 7 (55 Ligienza 5), Reiman ż 6, Nawrot 5 (85 Jarecki) – Goncerz 8, Pląskowski 5 (61 Michalik 5). Trener Janusz Niedźwiedź.

GKS: Mrozek – Michalski, Janiszewski, Jędrych, Rogala – Błąd (67 Tabiś), Gałecki, Stefanowicz (85 Grychtolik), Woźniak (73 Habusta) – Kiebzak, Rogalski (81 Rumin). Trener Rafał Górak.

Sędziował Gąsiorowski (Biała Podlaska). Widzów 2813.