Ta koszmarna zbrodnia wstrząsnęła mieszkańcami bloku przy ul. Poniatowskiego w Stalowej Woli. Anna B. z pewnością nie była w domu grzeczną dziewczynką. Dla sąsiadów, owszem, zawsze się uśmiechała. Jednak w mieszkaniu na 3 piętrze często słychać było krzyki i awantury. - Wychodziła z domu po południu, wracała późno w nocy. Ludzie mówią, że to Anka terroryzowała matkę - opowiada jeden z sąsiadów.
Bywały też okresy spokoju. 23-latka dostała od dziadka z Rudnika poloneza i razem z matką jeździły na zakupy. Dzień przed tragedią, sąsiadka widziała, jak Anka siedziała na ławce i płakała. W czwartek coś niedobrego zaczęło się dziać z młodą kobietą. Biegała po podwórku boso. Dziewczynie sprzedającej truskawki podarował swoją komórkę. Prosiła, żeby zadzwoniła do kogoś i powiedziała, że tęskni. Nie podała jednak numeru. Zostawiła telefon i odeszła. - Była taka strasznie roztrzęsiona. Patrzyła tylko w ziemię, nie w oczy. - opowiada dziewczyna.
W piątek kwadrans przed godz. 3 Anna B. zgłosiła się w komendzie przy ul. Popiełuszki. - Oświadczyła, że zabiła swoją matkę. Natychmiast wysłano ekipę do mieszkania, gdzie znaleziono zwłoki 47-letniej kobiety. - mówi Andrzej Walczyna, rzecznik stalowolskiej policji.
Anna B. nigdzie nie pracowała. Jej matka była nauczycielką w szkole podstawowej, specjalistką od edukacji wczesnoszkolnej. W ten piątek miała pożegnać uczniów, których uczyła. Dzieci przyniosły dla niej kwiaty. W jej zastępstwie świadectwa wręczył im inny nauczyciel.
- To taka dobra lubiana nauczycielka. - wspomina dyrektor szkoły. - Dzieci były bardzo zżyte ze swoją wychowawczynią.
W sobotę prokurator przesłuchiwał Annę B. Trwało pięć godzin, z przerwami na papierosa, o co prosiła zatrzymana.
Grupa fotoreporterów czekała kilka godzin na tyłach prokuratury na wyprowadzenie dziewczyny z siedziby prokuratury. Byli gotowi do robienia zdjęć, kiedy policjanci - tak przynajmniej wyglądało - szykowali się do przewiezienia młodej kobiety. Okazało się to zmyłką, bo w tym czasie Annę B. wyprowadzono drzwiami od frontu.
Jak się okazało, 23-latka została przewieziona do mieszkania przy ulicy Poniatowskiego. Tu odbyła się wizja lokalna. Na wielkim pluszowym misiu, jako atrapie, kobieta pokazała jak zamordowała matkę, dusząc ją rękami.
Policjanci zadbali, aby ukryć twarz, a nawet sylwetkę podejrzanej. Kiedy wyprowadzali ją na podwórko, gdzie czekał radiowóz, została nakryta kurtką. Widać było tylko jej nogi i sandały na stopach. I to, że ma drobną sylwetkę.
W sobotę prokuratura skierowała do sądu wniosek o jej tymczasowe aresztowanie. Sąd zgodził się na trzy miesiące tymczasowego aresztu. - Kobieta przyznaje się do winy, ale musimy jeszcze wyjaśnić pewne wątpliwości - powiedziała nam szefowa Prokuratury Rejonowej Barbara Bandyga. Dodała, że powodem konfliktów w tej rodzinie było to, że córka przerwała studia i nie pracowała.
Annie B. grozi kara nawet dożywotniego więzienia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ścibakówna nie wywodzi się z wyższych sfer. Tego nie wiedzieliście o żonie Englerta
- Od sutenerki i żony gangstera do celebrytki. Tak Kaźmierska pięła się na szczyt
- Padliśmy, gdy zobaczyliśmy z bliska stopy Heleny Vondrackovej! Ten widok poraża
- Nawet tam się wytatuowała! 17-letnia córka Wiśniewskiego zszokowała fanów